Mieli być postrachem Ukraińców, stali się bohaterami... żartów
Rosjanie od samego początku inwazji na Ukrainę mogli liczyć na wsparcie kontrowersyjnego i słynącego z wyjątkowej brutalności czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa, który zapowiadał, że jego elitarne jednostki będą walczyć u boku Putina.
Wojska rosyjskie kompletnie nie są przygotowane do skutecznej walki w miastach, a do tego ich morale pozostawia wiele do życzenia, dlatego też Władimir Putin szybko zdecydował się sięgnąć po swoją tajną broń, a mianowicie kadyrowców. Ci, zdaniem specjalistów, mają nie tylko walczyć w tym trudnym terenie, ale i pilnować, by... Rosjanie nie uciekali z pola bitwy, co przypomina rozwiązania stosowane przez sowietów w czasie II wojny światowej.
Czeczeńscy bojownicy od lat przedstawiani są jako bezwzględna i brutalna jednostka specjalna, szkolona przez samego Ramzana Kadyrowa, której lepiej nie spotkać po przeciwnej stronie działań wojennych. Tak właśnie próbowano ją też “reklamować" przed przybyciem do Ukrainy, szczególnie batalion “Południe" dowodzony przez Magomeda Tuszajewa - rzeczywistość szybko zweryfikowała jednak możliwości kadyrowców.
Wspomniana jednostka została przez Ukraińców rozbita, podobnie jak inne mniejsze oddziały, ale Ramzan Kadyrow wciąż próbuje zaklinać rzeczywistość. Po raz kolejny przekonuje w sieci, że kadyrowcy radzą sobie świetnie, bo osobiście nadzoruje i kontroluje ich działania, przebywając razem z nimi na froncie. Na dowód zamieścił w sieci zdjęcie, na którym modli się przed “ukraińską" stacją paliw i może nawet byśmy w to uwierzyli, gdyby nie dwa szczegóły.