Misja wchodzi na ląd

Zmiana charakteru operacji "Atalanta" oznacza radykalny zwrot w walce z piratami.

Teraz wojna z piratami przeniesie się z morza na ląd
Teraz wojna z piratami przeniesie się z morza na lądPolska Zbrojna

W ramach unijnej misji "Atalanta" (od grudnia 2008 roku) europejskie okręty, wspierane przez jednostki zaopatrzeniowe i śmigłowce, patrolują wody wokół Rogu Afryki, ochraniają konwoje z pomocą humanitarną dla Somalii oraz statki handlowe przepływające przez Zatokę Adeńską. Większą część sił tej pierwszej unijnej operacji morskiej wystawiają Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy, Hiszpanie i Holendrzy. Polska nie wysłała żadnego okrętu, ale przedstawiciele Sił Zbrojnych RP pracują w sztabie operacji w Northwood w Wielkiej Brytanii.

Zniszczyć bazy piratów

Mandat "Atalanty" przewiduje, że żołnierze mogą kontrolować statki, aresztować piratów, a w razie potrzeby udaremnienia ataku - użyć ognia. Nie objął on działań lądowych, ponieważ doświadczenia z operacji pokojowych z lat dziewięćdziesiątych powstrzymały Europejczyków przed podjęciem takiej interwencji. Teraz ma się to zmienić.

Według niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ), pod koniec 2011 roku Komitet Polityczny i Bezpieczeństwa UE zlecił komendanturze operacji "Atalanta" - European Naval Force (EUNAVFOR) w Northwood - opracowanie nowych zasad, na jakich będzie się toczyć walka z somalijskimi piratami. Wojskowi chcą ich ścigać nie tylko na morzu, lecz także na lądzie.

Działania przeciw piratom będą skuteczne tylko wtedy, gdy zostaną rozbite ich bazy logistyczne, a te znajdują się na lądzie i dotychczas były poza zasięgiem sił międzynarodowych. Dlatego rozważane są operacje przeciwko celom lądowym (ostrzał baz, akcje sił specjalnych). Do niszczenia znajdujących się w bazach łodzi pirackich mogłyby zostać wykorzystane śmigłowce startujące z pokładów okrętów wojennych.

Żołnierze na plaży

Zwalczanie piratów na brzegu oznacza, że załogi okrętów i śmigłowców oraz żołnierze wojsk specjalnych UE będą mogli naruszać suwerenność terytorium Somalii. FAZ pisał, że początkowo rozważano niszczenie instalacji i jednostek pływających należących do piratów jedynie na plażach. Rzecznik niemieckiego ministerstwa obrony wyjaśniał, że plaża to obszar położony na brzegu, sięgający linii największego przypływu, plus 10 metrów. Akcja żołnierzy na tak wąskim odcinku brzegu to połowiczne rozwiązanie, dobre w czasie pościgu za piratami, ale niewystarczające do zniszczenia ich baz znajdujących się w głębi lądu.

Na rozszerzenie mandatu operacji "Atalanta" musi się zgodzić somalijski Tymczasowy Rząd Federalny. Według nieformalnych informacji z Brukseli, unijne służby dyplomatyczne uzyskały już taką zgodę. Trzeba jednak pamiętać, że w Somalii nie ma ani wojska, ani straży przybrzeżnej, a rząd (wspierany przez żołnierzy Unii Afrykańskiej) kontroluje tylko część kraju. W praktyce działania komandosów na lądzie w ramach operacji "Atalanta" ograniczają się prawdopodobnie do doraz?nych uderzeń na wybrane cele. Istnieją bowiem obawy przed poniesieniem strat w ewentualnej misji stabilizacyjnej.

O ile Anglicy i Francuzi nie mają nic przeciwko zmianie statusu misji, o tyle w Niemczech (które starają się utrzymać obronny charakter sił zbrojnych) ta propozycja wywołała polityczną dyskusję. Uczestnictwo żołnierzy Bundeswehry w działaniach ofensywnych (czytaj: w ściganiu piratów na lądzie) budzi sprzeciw u współrządzącej Partii Wolnych Demokratów (FDP). Posłanka FDP Elke Hoff ostrzegała w FAZ przed zmianą strategii, gdyż operacja lądowa może także spowodować odwet piratów na członkach załóg porwanych statków.

Działanie pachnące przygodą

W połowie grudnia 2011 roku Bundestag przedłużył o rok udział Bundeswehry w misji "Atalanta". "Sttutgarter Nachrichten" podał 30 grudnia 2011 roku, że bierze w niej udział 550 żołnierzy (to trzecie co do wielkości zaangażowanie Niemców w zagraniczną misję) oraz fregata "Lübeck". Dwie inne - "Bayern" i "Koeln" - wróciły na początku grudnia 2011 roku do Niemiec.

Wiosną na wodach wokół Rogu Afryki powinien pojawić się okręt logistyczny "FGS Berlin". Jest on większy niż "Lübeck" i będą mogły z niego startować śmigłowce typu Sea King, które mają większy zasięg i lepiej sprawdzają się w operacjach lądowych niż pokładowe, które startowały z fregaty. Od połowy marca 2012 roku ma w tym rejonie operować również samolot patrolowy.

"Wiara, że piratów na lądzie można zwalczać z powietrza, wynika z tego, że takie działanie pachnie przygodą", powiedział ekspert SPD do spraw obronności Rainer Arnold w rozmowie z "Deutsche Welle". Jak tłumaczył, ryzyko takiej operacji jest wysokie, gdyż wymaga ona zaangażowania wojsk lądowych. Na tego typu zmianę musi wyrazić zgodę Bundestag. Mimo licznych głosów sprzeciwu, nie powinno być z tym problemu, gdyż "Atalanta" ma istotne znaczenie w zabezpieczaniu niemieckich interesów. Dla gospodarki RFN, opartej na eksporcie towarów i imporcie surowców, ważne są handlowe drogi morskie. Niemcy niechętnie włączają się w zagraniczne misje wojskowe, które nie mają znaczenia dla ich gospodarczych czy politycznych interesów. Udział Bundeswehry w tej operacji postrzegany jest jednak w RFN jako bezpośrednio przekładający się na niemieckie interesy gospodarcze. Przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską przepływają również niemieckie statki rejsowe.

Lukratywny interes

Ekspert do spraw obronności Hans-Peter Uhl (CSU) proponuje, aby do walki z piratami włączyć Federalną Służbę Wywiadowczą (BND), ponieważ jednym z zadań agentów jest zapewnienie bezpieczeństwa niemieckiego handlu. Były szef tej służby August Hanning radzi, aby w zwalczaniu piratów iść tropem płaconych okupów, bo zdobyte w ten sposób pieniądze przestępcy inwestują, na przykład w nieruchomości w państwach położonych nad Zatoką Perską czy w Kenii.

Minister obrony Thomas de Maiziere, który na początku grudnia 2011 roku odwiedził niemieckich żołnierzy w porcie Dżibuti, przyznał, że "nie wygramy walki z piratami, jeśli nie zapadną polityczne decyzje. Pokonanie ich jest możliwe tylko wtedy, gdy ustabilizuje się sytuacja polityczna w Somalii". A na to się nie zanosi.

Porwania statków to dla piratów dobry interes, bo zapewnia stały dopływ dużej gotówki. Za uwolnienie w grudniu 2011 roku włoskiego tankowca "Savina Caylyn" dostali dziewięć milionów dolarów. Nawet jeśli sprawcy zostaną złapani, trudno będzie udowodnić im winę w trakcie procesu sądowego. Rzadko zapadają tak wysokie wyroki, jak w grudniu 2011 roku, gdy amerykański sąd skazał dwóch piratów na dożywocie za zamordowanie w lutym 2011 roku czterech amerykańskich turystów na jachcie "Quest".

Nie wszystkie narodowe kodeksy karne państw uczestniczących w "Atalancie" zawierają paragrafy dotyczące piractwa, co utrudnia postępowanie z przestępcami schwytanymi na gorącym uczynku. Nie wszystkie kraje równie chętnie zajmują się ich sądzeniem. Rozwiązaniem byłoby zawarcie odrębnego międzynarodowego porozumienia czy powołanie międzynarodowego trybunału antypirackiego. Nic jednak nie wskazuje na to, aby mogło do tego dojść.

Piraci w statystyce

W 2011 roku somalijscy piraci zaatakowali 230 statków, uprowadzili 26. W 2010 roku piraci wzięli 450 zakładników; 15 osób zginęło w atakach. Szkody wyrządzone przez piratów szacowane są na 8 miliardów dolarów rocznie.

W pierwszym półroczu 2011 roku okup wypłacony piratom wyniósł ponad 50 milionów dolarów. Według szacunków organizacji One Earth Foundation, w 2005 roku okup za uprowadzony statek wynosił około 100 tysięcy euro, a w 2010 roku już 3,7 miliona.

Centrum wsparcia

W styczniu 2012 roku rozpocznie działalność centrum operacyjne, koordynujące misje wojskowe UE w Rogu Afryki.

Rola brukselskiego centrum będzie jednak ograniczona, ponieważ - zamiast dowodzić - wesprze ono unijną komórkę odpowiedzialną za planowanie i dowodzenie operacjami cywilnymi Unii Europejskiej (CPCC). Będzie także koordynować wojskową część operacji, które UE prowadzi w rejonie Rogu Afryki, czyli: "Atalanty", misji szkoleniowej w Ugandzie (EUTM) oraz nowej operacji szkoleniowej w Rogu Afryki (RMCB) - misji cywilnej z udziałem instruktorów wojskowych. celem tej ostatniej będzie wyszkolenie straży przybrzeżnej i policji morskiej państw sąsiadujących z Somalią, aby były one zdolne stawić czoło somalijskim piratom.

Małgorzata Schwarzgruber

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas