Polskie F-16 nad krajami bałtyckimi

Polskie F-16 rozpoczęły swoją zmianę na wschodniej flance NATO /Bartek Bera /INTERIA.PL
Reklama

Polskie F-16 po raz drugi objęły dyżur w ramach misji Baltic Air Policing, prowadzonej od 2004 roku przez państwa NATO na niebie Litwy, Łotwy i Estonii. Czy tym razem znów spotkają rosyjskie suchoje?

Kraje bałtyckie nie posiadają własnego lotnictwa, z tego powodu parasol ochronny nad nimi rotacyjnie przejmują samoloty państw członkowskich NATO. Na początku samoloty sojuszu zabezpieczały misję z lotniska Szawle na Litwie, gdzie miejscowi przygotowali odpowiednie hangary, pasy startowe, a także nowe budynki socjalne i wieżę kontroli lotu.

Z czasem, wraz ze wzrostem aktywności rosyjskiego lotnictwa nad Bałtykiem, misja została rozszerzona o drugą lokację - bazę Amari w pobliżu Tallina, gdzie stacjonuje druga grupa maszyn. Polacy dotychczas korzystali jedynie z litewskiej bazy. Tak też będzie i tym razem.

Reklama

31 grudnia w Szawlach wylądowały cztery samoloty wielozadaniowe F-16C z 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Dziś polscy piloci przejęli dyżur nad bałtyckim niebem od Belgów, którzy przez ostatnie cztery miesiące wystawiali samoloty F-16AM. Dla Polaków będzie to już ósma zmiana w ramach natowskich zobowiązań. Poprzednim razem od 1 maja do 31 sierpnia 2017 roku cztery polskie F-16 prowadziły dyżury wraz z hiszpańskimi C.15 Hornet.

Wówczas Polacy mieli sporo pracy z naruszającymi przestrzeń powietrzną, rosyjskimi maszynami. 15 maja polski samolot przechwycił samolot zwiadu obrazowego i elektronicznego Ił-20M. Z kolei 21 czerwca Polacy przechwycili rosyjski samolot rządowy Tu-154M, na pokładzie którego był minister obrony gen. Siergiej Szojgu, w eskorcie ciężkiego myśliwca przechwytującego Su-27. Wydarzenie to wywołało sporo kontrowersji ze względu jego przebieg.

Pokazali pazury?

Według rosyjskich państwowych mediów, myśliwiec F-16 próbował zbliżyć się do samolotu przewożącego ministra obrony narodowej Federacji Rosyjskiej, gen. Siergieja Szojgu, ale udaremnił mu to eskortujący Su-27. Wlatując między obie maszyny, Suchoj przechylił się na skrzydło, demonstrując swe uzbrojenie, co sprawiło, że F-16 się oddalił.

Rosyjska telewizja Zwiezda opublikowała film, nakręcony przez jednego z pasażerów Tupolewa, na którym widać lecący równoległym kursem myśliwiec F-16 bez widocznych znaków przynależności państwowej. Po chwili w kadrze pojawia się myśliwiec Su-27, przechyla się na skrzydło i odchodzi. Od tego momentu nagranie liczy jeszcze 35 sekund. W tym czasie F-16 nie zmienia ani kursu ani prędkości.

Rosjanie twierdzili w swoich publikacjach, że Su-27 zmusiły samoloty NATO do odlotu, pokazując swoje uzbrojenie, podwieszone na podskrzydłowych węzłach. Dziennikarze rosyjscy podkreślali, że eskorta po demonstracyjnym pokazaniu uzbrojenia zajęła pozycję za ogonem myśliwca NATO. W relacjach dominowała duma, że "natowski samolot został przegoniony przez myśliwce". Początkowo żadna ze stron nie przyznawała się, jakiej przynależności państwowej były samoloty F-16. Dopiero później poinformowano, że były to polskie myśliwce.

Oficerowie sojuszu stwierdzili, że "NATO nie ma informacji, kto był na pokładzie. Oceniamy zachowania rosyjskich pilotów jako bezpieczne i profesjonalne." Czy i tym razem polskie samoloty spotkają Rosjan w powietrzu?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama