Pomalowali go na różowo i udają, że to nowy. Już 60 lat temu był do niczego
Jak możemy zobaczyć na zdjęciach publikowanych w mediach społecznościowych, Rosjanie postanowili wyciągnąć z magazynu Obiekt 279, który ma na koncie blisko 65 lat i nigdy nie trafił do produkcji. Tylko o co chodzi z tym różowym kolorem niezwykłego czołgu Kremla?
Jak informuje serwis Defense Express, prototyp radzieckiego czołgu ciężkiego Obiekt 279 został wyciągnięty z magazynu, odkurzony i odmalowany na różowo, a wszystko z okazji zbliżającego się wydarzenia wojskowego. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, bo regularnie informujemy o muzealnych eksponatach sprzętu wysyłanych przez Putina na front w Ukrainie, gdyby nie fakt, że to bardzo nietypowa konstrukcja.
Obiekt 279 najczęściej przebywa w muzem
Prace nad nią ruszyły już w 1957 roku, a prototyp był gotowy w 1959 roku, ale ostatecznie czołg nigdy nie trafił do produkcji i mówiło się, że po całym projekcie został dosłownie jeden egzemplarz. Trafił do Muzeum Czołgów w Kubince, gdzie miał cieszyć oczy odwiedzających jako świadectwo rosyjskiej myśli technicznej. Oznacza to, że albo czegoś nie wiemy, albo oglądany na filmie egzemplarz to dosłownie ta jednostka muzealna - tyle tylko, że z nieznanych powodów przemalowana z zielonego na różowy kolor.
Co to jest Obiekt 279?
A skąd wiadomo, że to właśnie Obiekt 279? Czołg ma charakterystyczny kształt kosmicznego spodka i wyposażony jest w cztery gąsienice, więc trudno pomylić go z czymkolwiek innym. Co więcej, już w marcu 2022 roku pojawiły się pewne doniesienia sugerujące, że Rosjanie zabrali Obiekt 279 na przejażdżkę, więc coś ewidentnie było na rzeczy.
A czym dokładnie jest Obiekt 279 i dlaczego nigdy nie trafił do produkcji? To radziecki eksperymentalny czołg ciężki, który charakteryzować miał się 4 gąsienicami osadzonymi na dwóch podłużnych pustych belkach, które były jednocześnie wykorzystywane jako zbiorniki paliwa. Miało to zapewnić zasięg ok. 300 km i dobre właściwości terenowe, co jest szczególnie ważne przy całkowitej masie bojowej maszyny wynoszącej prawie 60 ton (dla porównania najnowszy rosyjski czołg T-90 ma masę bojową 46,5 t).
Konstrukcja posiadała hydropneumatyczne zawieszenie i 3 stopniową przekładnię obiegową, co umożliwiało pokonywanie takich przeszkód, jak bagna, głęboki śnieg czy zapory przeciwczołgowe. Zwłaszcza że pod jej maską siedział 1000-konny silnik wysokoprężny 2DG-8M, pozwalający na osiągnięcie prędkości 55 km/h.
Eksperyment zakończony niepowodzeniem
Jeżeli zaś chodzi o uzbrojenie, czołg był wyposażony w 130 mm gwintowaną armatę M-65 wystrzeliwującą pociski APDS z prędkością wylotową 1000 m/s, co umożliwiało penetrację 450 mm pancerza RHA. Oferowała ona system półautomatycznego ładowania, pozwalający oddać 5-7 strzałów na minutę. System kontroli ognia składał się z optycznego dalmierza, auto-naprowadzania i noktowizora L2 z aktywnym reflektorem podczerwieni. Dodatkowym uzbrojeniem był sprzężony 14,5 mm karabin maszynowy KPWT z zapasem 800 pocisków.
Szybko okazało się jednak, że zastosowane rozwiązania konstrukcyjne spowodowały, że Obiekt 279 był znacznie mniej zwrotny niż klasyczne czołgi, podwozie z czterema gąsienicami było też trudniejsze w utrzymaniu podczas walki, a do tego radziecka armia potrzebowała czołgów o masie pozwalającej na przekraczanie własnych mostów. Nie bez znaczenia były też poważne niedociągnięcia w obrębie zawieszenia wykryte podczas testów oraz wysoka cena produkcji.