Przyszłość wojny? Sztuczna inteligencja przejmuje kontrolę
Stworzenie samolotu na tyle inteligentnego, aby mógł prowadzić manewrową walkę powietrzną jest coraz bliższy realizacji. Już latem ub.r. przeprowadzono symulowane próby samolotu F-16 sterowanego przez sztuczną inteligencję.
Jeden z samolotów L-39 Albatros wykorzystywanych w programie ACEmateriały prasowe
Przeprowadzona w lutym br. próba manewrowej walki powietrznej była pierwsza od czasu prób pod kryptonimem AlphaDogfight Trials, które miały miejsce w sierpniu ub.r. Z tej okazji zorganizowano rywalizację ośmiu zespołów, której celem było opracowanie systemu opartego na sztucznej inteligencji do symulowania manewrowej walki powietrznej dla samolotów F-16 w spotkaniu 1 na 1.
Zwycięski zespół, korzystając ze swojego algorytmu opartego na sztucznej inteligencji stoczył później pięć walk powietrznych z doświadczonym pilotem F-16, który zasiadł za sterami symulatora. Wynik starcia... 5:0 na korzyść sztucznej inteligencji. Jest to doskonały przykład jaki potencjał tkwi w tego typu rozwiązaniach.
Jedną z kilku firm tworzących system sztucznej inteligencji dla programu ACE jest firma Heron Systems. To właśnie opracowany przez nią system, nazywany przez pilotów Falco zwyciężył walki powietrzne z pilotami USAF i innymi systemami sztucznej inteligencji w ramach konkursu AlphaDogfight Trials.Falco uczy się walki powietrznej tak jak człowiek, poprzez pierwsze zapoznanie jak steruje się samolotem, a później jakie manewry wykonywać w celu przechwycenia innego wirtualnego samolotu. Inżynierowie Heron Systems wykorzystali w tym celu architekturę szkolenia Proximal Policy Optimization - chyba najskuteczniejszy algorytm "wzmocnionego uczenia się" - do uczenia maszynowego, a także wirtualną sieć rywalizujących ze sobą pilotów symulowanych przez sztuczną inteligencję.Dla celów AlphaDogfight Falco szkolił się w prowadzeniu walk powietrznych przez ponad pięć tygodni w 100-milisekundowych blokach czasu, wykonując cztery miliardy kroków. Proces był porównywalny z 31-letnim szkoleniem pilota w podstawach walki powietrznej.
Zmodernizowane Albatrosy
W międzyczasie firma Calspan rozpoczęła prace nad przebudową czterech szkolnych samolotów odrzutowych L-39 Albatros, montując na nich system automatycznego układu sterowania działającego w oparciu o sztuczną inteligencję. Będą one wykorzystane do prób w locie obejmujących rzeczywiste walki powietrzne, które zaplanowano na lata 2023 i 2024.Za wyborem Albatrosa przeważyła prosta konstrukcja, łatwa w obsłudze technicznej. Zamiast układów sterowania fly-by-wire stosowanych w nowoczesnych samolotach, Albatros ma mechaniczny układ sterowania z układem popychaczy. Egzemplarze wykorzystywane w ACE zostały wyposażone w autopiloty (nazywane przez pilotów George) opracowane przez firmę Calspan, który może niezależnie sterować powierzchniami sterowymi.Zastosowany w programie system automatycznego sterowania jest czymś więcej niż zwykłym autopilotem. Urządzenie opracowane przez Calspan wykorzystuje siłowniki do sterowania samolotem przy pomocy mechanicznych układów sterowania samolotu w pełnym zakresie ich, a nie w formie niewielkich wychyleń ograniczając się do wykonania zakrętu, wznoszenia lub zniżania jak zwykłe autopiloty. Ten autopilot może w trybie automatycznym wykonywać figury akrobacji lotniczej.
W programie ACE interfejs łączący sztuczną inteligencję z autopilotem Calspan tłumaczy komendy takie jak kąt przechylenia i prędkość lotu na wychylenie drążka sterowego i dźwigni przepustnicy silnika, aby uzyskać stan lotu żądany przez sztuczną inteligencję.- To tak jakby na fotelu pilota siedział robot wychylając drążek sterowy - mówi Brian Ernisse, inzynier Calspan i pilot doświadczalny.
Samodzielny start samolotu kierowanego przez sztuczną inteligencjęmateriały prasowe
Rosjanie testują nową broń. Pojawią się roje dronów?
Po wielu miesiącach przygotowań odbył się pierwszy wspólny lot samolotu wielozadaniowego Su-57 z prototypem bojowego bezzałogowego statku latającego S-70 Ochotnik-B.
Podczas trwającego ponad 30 minut lotu przeprowadzono próby komunikacji. Przesłano dane z radaru S-70 do Su-57, co umożliwiło wypracowanie danych do wykorzystania uzbrojenia rakietowego klasy powietrze-powietrze dalekiego zasięgu.MON FREast News
Pozwoli to na wystrzelenie pocisku do celu bez konieczności zbliżenia się załogowego samolotu do strefy reagowania obrony przeciwlotniczej przeciwnika. Jak podkreśla MO FR, podczas próby bezzałogowiec pracował wyłącznie w trybie automatycznym.MON FREast News
S-70 został zaprojektowany jako rosyjski odpowiednik zaufanego skrzydłowego, która jest badana i rozwijana w USA, Australii i Wielkiej Brytanii. Koncepcja zakłada współpracę załogowego i bezzałogowego statku powietrznego. MON FREast News
Wcześniej podobna koncepcja MUM-T (Manned-Unmanned Teaming), została przetestowana i wdrożona w US Army między śmigłowcami uderzeniowymi AH-64E Apache Guardian i bezzałogowcami AAI RQ-7B Shadow, lecz bez możliwości autonomicznego trybu lotu bezzałogowca.MON FREast News
S-70 ma rozpiętość 17,6 m, długość 13,6 m i zasięg do 4000 km. Może przenosić ładunek o masie do 2000 kg. Bezzałogowiec ma być napędzany silnikiem turbowentylatorowym Saturn-Liulka AŁ-41F1 (izdielije 117) z Su-57 i Su-35S lub starszym AŁ-31 z Su-27P. To pozwoli uzyskać prędkość maksymalną 1000 km/h. Maksymalna masa startowa jest szacowana na ponad 20 000 kg, będzie zatem najcięższym bezzałogowcem rozwijanym dotąd w Rosji.
Z kolei suchoj Su-57, zwany do niedawna T-50 PAK-FA, jest myśliwcem 5 generacji, który miał stanowić prawdziwy skok jakościowy w siłach zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Niestety program wciąż kuleje. Samolot został oblatany 29 stycznia 2010 roku, produkcję seryjną planowano rozpocząć trzy lata później. Jednak na razie całkowicie o niej zapomniano. Choć jeszcze pod koniec 2014 roku dowództwo deklarowało, że do 2020 roku Siły Powietrzne otrzymają 55 sztuk. Do dziś wyprodukowanych zostało 10 prototypów do testów w locie i cztery do prób naziemnych.
Nadal pojawiają się problemy z silnikami Saturn-Liulka AŁ-41F1. W 2011 roku drugi prototyp Suchoja T-50-2 musiał przerwać start, ponieważ doszło do pompażu prawego silnika. Cztery lata później piąty prototyp, oznaczony T-50-5, zapalił się podczas lądowania na lotnisku w Żukowskim, leżącym około 40 km Moskwy. Wówczas przedstawiciele Suchoja poinformowali, że pożar miał charakter lokalny i został bardzo szybko ugaszony. Wkrótce pojawiły się fotografie pokazujące spalone osłony silników. Na początku 2016 zdecydowano zainstalować nowe silniki Fazy II. 10 marca poinformował o tym Jewgienij Marczukow, główny projektant w zakładach NPO Saturn. Wersja z nowym napędem ma być gotowa po 2020 roku.
Współpraca S-70 z Su-57 przeniesie żołnierza w zupełnie inny poziom prowadzenia działań wojennych. Rosjanie wiążą z projektem spore nadzieje na zniwelowanie przewagi amerykańskich koncernów.MON FREast News
Nauka walki
Falco lub inny system sztucznej inteligencji zainstalowany w samolocie do podjęcia decyzji będzie potrzebował informacji w czasie rzeczywistym o aerodynamice, przyspieszeniach i danych o położeniu. Dla tego na pokładzie L-39 zostaną zamontowane nowoczesne prędkościomierze, czujniki kąta natarcia, pokładowy układ GPS i łącze danych z pełnym zakresem danych o otoczeniu. Podobnie jak w programie AlphaDogfight, sztuczna inteligencja będzie miała pełną informację o tym, co robi samolot przeciwnika, włączając w to manewry i trajektorie lotu.Człowiek-pilot uczy się przewidywać reakcję samolotu na podstawie doświadczenia z lotów różnymi typami samolotu, a także różnymi egzemplarzami samolotu tego samego typu. Falco nie musi zdobywać doświadczenia w sterowaniu L-39.Inaczej niż ludzki odpowiednik, sztuczna inteligencja nie potrzebuje pilota instruktora, instrukcji użytkowania samolotu, czy nawet doświadczenia wyniesionego z wcześniejszych etapów szkolenia.
Nie trzeba jej uczyć latania L-39. Potrzebuje jednak wielu danych o tym jak przebiega lot - pełnego modelu aerodynamicznego samolotu wraz z prędkościami dla poszczególnych stanów lotu, wartości przeciążeń, wielkości kąta natarcia oraz charakterystyk przeciągnięcia i korkociągu, a także charakterystyk stateczności i sterowności aby uzyskać z nich stosowna wiedzę. Dane tego typu są pozyskiwane przez pilotów doświadczalnych Calspan podczas serii lotów doświadczalnych.Bloki elektroniki z systemem sztucznej inteligencji i autopilotem są zainstalowane w przedziale awioniki w nosowej części kadłuba oraz za kabiną załogi. Analogowe wyposażenie kabiny zostało zastąpione przez programowalne ekrany ciekłokrystaliczne o dużej przekątnej, które są także interfejsami pomiędzy pilotami i sztuczną inteligencją. Ekrany będą sprzęgnięte z wyświetlaczami nahełmowymi. Wyposażenie kabiny dostarczyła firma Soar Technologies.
Sztuczna inteligencja ma przyszłość?
Gdy badania zakończą się potwierdzeniem możliwości systemów sztucznej inteligencji, DARPA planuje wykorzystać technologię takich systemów w pracach nad rozwojem bojowych bezzałogowców tzw. loyal wingman, takich jak Skyborg, które mają współpracować z bojowymi samolotami załogowymi. Mogłyby one przejąć zadania walki powietrznej z pewnym stopniem autonomiczności, a człowiek w samolocie pilotowanym mógłby skupić się na głównych celach prowadzonych działań bojowych.Ostatecznie, badania nad zastosowaniem sztucznej inteligencji mogą doprowadzić do realizacji pomysłu zbudowania całkowicie autonomicznego bezzałogowca zdolnego do prowadzenia walk powietrznych, a także do atakowania celów naziemnych. Gdyby bezzałogowiec był w stanie realizować zadania samolotów załogowych, jego systemy sztucznej inteligencji mogłyby podejmować kluczowe decyzje szybciej i bardziej precyzyjnie, biorąc pod uwagę znacznie więcej informacji i analizując je znacznie szybciej niż człowiek, a to wszystko bez wpływu dekoncentracji spowodowanej chaosem prowadzonej walki. Takie same algorytmy mogłyby być wykorzystane w rojach współpracujących ze sobą bezzałogowców, które mogłyby współdziałać w celu maksymalizacji swojej skuteczności bojowej, podejmując decyzje znacznie szybciej niż mogą tego dokonać dowódcy formacja statków powietrznych pilotowanych przez ludzi.
____________________Pełną wersję artykułu przeczytasz na stronach MILMAG.pl
Grzegorz Sobczak
Simon. Kot, który uratował okręt
Marynarze na okrętach posiadali różne maskotki, od kotów, przez psy, osły aż po świnie i gęsi. Jednak tylko koty były w uprzywilejowanej sytuacji. Aż do 1975 roku na każdym okręcie Royal Navy obowiązkowo służyły koty, które były wciągnięte na oficjalną listę płac.
Mimo starań lekarzy weterynarii Królewskiego Korpusu Medycznego, Simon zmarł po czterech miesiącach rekonwalescencji w Royal Navy Hospital, 28 października 1949 roku, w wyniku infekcji. Miał wówczas zaledwie dwa lata. W jego pogrzebie uczestniczyły tysiące Brytyjczyków. Pochowano go z honorami wojskowymi na Ilford Animal Cemetery w Londynie. Później marynarze wielokrotnie podkreślali, że Simon uratował nie tylko ich życie, ale i okręt. Pośmiertnie został odznaczony, jako jedyny kot w historii, Medalem Dickina i Blue Cross Medal, przyznawanym zwierzętom, a także „ludzkim” Yangtze Naval General Service Medal. Sławek Zagórski
Nim dotarła odsiecz sojuszników, Chińczycy zajęli okręt, zamykając załogę pod pokładem. Wkrótce rozpoczęła się inwazja szczurów, które dobrały się nie tylko do niewielkich zapasów, ale także podgryzały marynarzy. Mimo ran Simon ruszył na polowanie. Likwidując atakujące szczury podnosił morale marynarzy. Ranny kot walczył ze szczurami przez 101 dni. W tym czasie trwały negocjacje, aby uwolnić załogę. Strony jednak nie mogły się porozumieć. W końcu marynarze wzięli sprawę w swoje ręce - "Amethyst" uciekł po trzech miesiącach niewoli, 30 lipca 1949 roku. Pokonując 167 kilometrów, częściowo pod eskortą niszczyciela „Concord”, wyrwał się z niebezpiecznej strefy. Potem do eskorty dołączył słynny niszczyciel „Cossack”. Pod ich osłoną slup doszedł do Hong Kongu. Simon, z innymi rannymi marynarzami, niezwłocznie trafił do szpitala w Wielkiej Brytanii.
Wysłany na pomoc niszczyciel HMS „Consort” próbował wziąć uszkodzony okręt na hol, jednak silny ogień artylerii niweczył te próby. Niszczyciel musiał się wycofać ze stratą 10 marynarzy zabitych i 22 rannych. Do tego czasu na slupie zginęło 22 marynarzy, a 32, w tym kot, zostało rannych. Lekarz pokładowy opatrzył Simonowi poparzenia i usunął cztery odłamki pocisku. Nie spodziewano się, że przeżyje noc. Tym bardziej, że uszkodzony okręt osiadł na dnie jeszcze bardziej i nie można było się spodziewać szybkiej pomocy. Kot jednak przeżył. W nocy kilka razy próbowano wyrwać się z pułapki, wypompowując napływającą wodę i powoli odchodząc z mielizny. Na nic to się zdało. Chińska artyleria trzymała ich w szachu, odganiając. 21 kwietnia odgoniła krążownik HMS „London” i slup HMS „Black Swan”, które musiały się wycofać z 3 zabitymi i 14 rannymi.
Kot Simon służył na HMS "Amethyst" – slupie typu „Black Swan”, który wchodził w skład brytyjskiego zespołu, patrolującego nurt i ujście rzeki Jangcy. Na pokładzie znalazł się w marcu 1948 roku, kiedy w Hong Kongu przygarnął go siedemnastoletni marynarz George Hickinbottom. Kot dość szybko stał się maskotką załogi i został wciągnięty na listę załogi, czego dowodem miała być zawieszka na obroży. 20 kwietnia 1949 roku "Amethyst" był w drodze z Szanghaju do Nankinu, kiedy pod Kiangyin został ostrzelany przez baterie brzegowe Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Brytyjczycy odpowiedzieli ogniem, ale działa 102 mm niezbyt sobie radziły z dobrze zamaskowaną ciężką artylerią. Okręt został poważnie uszkodzony. Zginął dowódca, kapitan marynarki Bernard Skinner i większość obsady mostku. Dowodzenie przejął ranny por. mar. Geoffrey L. Weston, który nakazał opuszczenie tonącej powoli jednostki. Do tego nie doszło. Nadciągnęła pomoc.
Jednostki rzeczne państw zachodnich pływały po Jangcy już od połowy XIX wieku. Przyczyną pojawienia się obcych mocarstw na wodach wewnętrznych Chin były ciągłe zatargi między zachodnimi kupcami, a lokalnymi chińskimi watażkami. Pierwszy raz okręty wpłynęły na Jangcy po I wojnie opiumowej, kiedy w połowie lat 30., Mandżurowie z dynastii Qing, kierując się chęcią powiększenia własnych majątków, ograniczyli handel z zagranicą tworząc monopole kupieckie, znajdujące się pod kuratelą państwa. Wobec takiego dictum zaprotestowali kupcy europejscy zrzeszeni w Kompaniach Wschodnioindyjskich. Żeby nie tracić wysokich zarobków, rządy państw zachodnich wysłały silne eskadry okrętów. Chciały ten stan utrzymać także po II wojnie światowej, kiedy chińscy komuniści rozpoczęli walkę o władzę.
Dlaczego koty otrzymywały mleko, choć ze względu na nieprzyswajanie laktozy nie powinny go pić? Ówcześnie panowało przekonanie, że kot powinien dostawać tylko mleko, aby nie zatracić instynktu łowieckiego. Po to właśnie koty były utrzymywane na okrętach brytyjskiej marynarki - miały likwidować gryzonie. Jeden kot szczególnie zapisał się w historii Royal Navy. Został odznaczony Medalem Dickina, zwierzęcym odpowiednikiem brytyjskiego Krzyża Wiktorii, amerykańskiego Medalu Honoru, czy polskiego Virtuti Militari. Był to Simon, który uratował swoich współtowarzyszy przed plagą szczurów podczas chińskiej wojny domowej.
Tonik z dżinem zamiast mleka, dostawali także "ludzcy" marynarze, z tych samych powodów - miał uchronić załogantów przed malarią. Tonik swego czasu zawierał dużo więcej, działającej przeciwmalarycznie, chininy niż obecnie. Żołnierze zatem otrzymali rozkaz, by mieszać tonik z przysługującą im porcją ginu, cukru i wapna. Miało to nieco osłabić silną goryczkę toniku. Z czasem zawartość chininy w toniku zaczęła się zmniejszać, natomiast zwiększyły się proporcje ginu w samym napoju. Mimo to gin z tonikiem nadal działa przeciwmalarycznie.
Kot znajdujący się w służbie Royal Navy otrzymywał całkiem godziwe wynagrodzenie w porównaniu z innymi marynarzami i mógł liczyć na spore podwyżki. 16 kwietnia 1921 roku, w uznaniu zasług podczas Wielkiej Wojny podniesiono kotom tygodniową stawkę na wyżywienie z 1 szylinga na 1 szylinga i 6 pensów! W tym czasie szeregowy otrzymywał tygodniówkę w wysokości 10 szylingów. Na kocią porcję dzienną składały się dwie miski tłustego mleka, do którego koty pływające we flotylli rzecznej na Jangcy otrzymywały niewielką porcję toniku. Tak, jak Simon widoczny na zdjęciu.