Ratunek po afgańsku
Amerykańscy żołnierze, w trakcie wykonywania zadania w trudno dostępnych afgańskich górach, wpadli w zasadzkę. Kilku z nich zostało poważnie rannych. Trzeba było ich jak najszybciej ewakuować. Na pomoc przylecieli Polacy...
Podniebna karetka
W trakcie dziesięciodniowego szkolenia Polacy doskonalili umiejętność ewakuacji rannych żołnierzy z pola walki przy użyciu śmigłowca, tzw. CASEVAC (ang. casualty evacuation). Specjalnie przygotowane do pełnienia zadań medycznych helikoptery Mi-17 są bowiem najszybszym, w afgańskich warunkach, środkiem dotarcia do rannych wojaków.
- Kołowy pojazd medyczny na ograniczone możliwości poruszania się w górach, a gdy chodzi o ratowanie ludzkiego życia to każda sekunda jest cenna - wyjaśnia starszy chorąży Paweł Jankowski, dowódca Grupy Ewakuacji Medycznej. - Poza tym CASEVAC, w przeciwieństwie do standardowego, nieuzbrojonego śmigłowca medycznego, poleci nawet wtedy, gdy na miejscu akcji trwa kontakt ogniowy z przeciwnikiem, a strefa lądowania nie jest bezpieczna - dodaje.
Ratunek w górach i w mieście
Jednym z najważniejszych elementów szkolenia było desantowanie na tzw. "grubej" linie oraz linie alpinistycznej, z pełnym oporządzeniem i sprzętem medycznym. - W Afganistanie bardzo często bowiem dochodzi do sytuacji, w których śmigłowiec medyczny nie może wylądować, np. w terenie zurbanizowanym czy górzystym. Wtedy lina jest jedynym sposobem szybkiego dotarcia do poszkodowanego - tłumaczy starszy chorąży Jankowski.
A wie co mówi, bo na afgańskiej misji jest już drugą zmianę.
MW na podst. materiałów PKW Afganistan