Rosja chce znów przetestować rakietę atomową Szatan 2. Paradoksalnie to dobra informacja
Rosjanie znów prężą swoje atomowe muskuły i zapowiadają, że pod koniec tego roku chcą przeprowadzić drugie w historii testy pocisku międzykontynentalnego Szatan 2. Ta broń ma być przyszłością rosyjskiego arsenału nuklearnego. Jednak w tych zapowiedziach widać, że rosyjski Szatan wcale nie jest tak groźny, jak go malują, a wraz z nim cały atomowy arsenał Rosji.
Kolejne testy rakiety Szatan 2
Jak podaje TASS, za słowami jednego z urzędników Ministerstwa Obrony, Rosja chce jeszcze w tym roku przeprowadzić kolejny testowy lot pocisków Szatan 2.
Testy lotu Szatan-2 mogą być kontynuowane jeszcze przed końcem tego roku z potencjalnym przeprowadzeniem drugiego testowego startu
Z przytoczonej wypowiedzi nie wynika, że takie teksty faktycznie się odbędą. Dopiero w kwietniu tego roku Szatan 2 odbył swój pierwszy w historii lot testowy. Biorąc jednak pod uwagę obecną sytuację wojny w Ukrainie i nasilenie się gróźb atomowych, Rosja może obecnie kłaść duży nacisk na szybkie przeprowadzenie drugich testów. Szczególnie że to właśnie Szatan 2 jest upatrywany, jako podstawowa broń przyszłości w rosyjskim arsenale nuklearnym.
Do czego zdolny jest Szatan 2?
Faktyczna nazwa broni to RS-28 Sarmat, zaś NATO używa określenia Szatan 2. Jest to międzykontynentalna rakieta balistyczna (ICBM), zdolna do przenoszenia ładunków nuklearnych. Ma ona zastąpić starszą rakietę R-36M (SS-18 w terminie NATO) na Zachodzie też określaną jako Szatan.
Jako rozwój zwykłego Szatana, nowa rakieta odziedzicza groźną nazwę, wprowadzając dużo nowych rozwiązań. Waży aż 208 ton i w założeniu ma zasięg 18 tys. kilometrów. Prócz standardowych głowic nuklearnych, może przenosić rakiety hipersoniczne Awangarda, które Rosjanie wprowadzili do służby w 2019 roku.
Szatan-2 ma być podstawą rosyjskiego arsenału nuklearnego ze względu na niewykrywalność. Pocisk przy wynoszeniu ma krótki czas intensywnej pracy silnika rakietowego. Sprawia to, że radary mają mniej czasu, aby wykryć jego start. Może on także osiągnąć trajektorię nad Biegunem Południowym, unikając tym praktycznie każdego systemu obrony przeciwrakietowej na świecie.
Wszystko więc brzmi tak, jakby Rosjanie budowali broń ostatecznej zagłady, zdolnej do atomowego ataku bez wykrycia. Jak jednak Rosjanie by się nie zapierali i ile nowinek technicznych nie włożyli w nowego Szatana, rzeczywistość pokazuje, że prędzej wprawi w zakłopotanie Putina niż Zachód.
Nowe testy rakiet Szatan 2 pokazują słabość całego programu atomowego Rosji
Zapowiedź nowych testów pocisku pokazuje bowiem nie siłę a problemy rosyjskiego programu nuklearnego. Po pierwszych lotach w kwietniu Rosjanie hucznie zapowiadali, że Szatan-2 wejdzie do służby już jesienią.
A jak jest w rzeczywistości? Do tej pory wiadomo tylko, że kilka rosyjskich firm podpisało w sierpniu kontrakt na produkcję Szatana-2. To, że już ją zaczęły, jest jednak niemożliwe. Opracowanie rakiety ICBM jest niezwykle trudne i przeprowadzenie do tej pory tylko jednego testu w locie wskazuje, że Szatan-2 nie ma szans na wejście do produkcji w ciągu kilku lat. Samo zresztą stwierdzenie w komunikacie, że Rosja "chce zrobić drugie test", a nie "zrobi drugie testy", wskazuje na to, że Rosjanie nie są pewni swoich nowych pocisków jądrowych.
Warto dodać, że drugie testy miały już nastąpić tuż po lotach kwietniowych. Wskazuje to na duże problemy z rosyjskimi pociskami. Cały kontekst wokół zapowiedzi drugich testów mówi, że lata rozwoju projektu dalej nie przynoszą efektów. Trudno więc brać na poważnie jakiekolwiek zapewnienia Rosjan nawet co do ich wszystkich gróźb atomowych. Jeżeli bowiem nie wierzą w swój nuklearny arsenał przyszłości, to po co my mamy to robić?