Rosja ma już łódź podwodną "dnia zagłady" Biełgorod. Na pokładzie 24-metrowe pociski nuklearne Posejdon?

USA mają swoje samoloty dnia zagłady, a Rosja łódź podwodną (choć w tym przypadku chodzi raczej o wywołanie "dnia ostatecznego", a nie ochronę głowy państwa), bo stocznia Siewiernoje Maszynostroitielnoje Priedprijatije potwierdziła, że zrealizowała zamówienie Kremla na jednostkę z napędem jądrowym o nazwie Biełgorod.

USA mają swoje samoloty dnia zagłady, a Rosja łódź podwodną (choć w tym przypadku chodzi raczej o wywołanie "dnia ostatecznego", a nie ochronę głowy państwa), bo stocznia Siewiernoje Maszynostroitielnoje Priedprijatije potwierdziła, że zrealizowała zamówienie Kremla na jednostkę z napędem jądrowym o nazwie Biełgorod.
Obecne rosyjskie łodzie podwodne to "maluchy" przy 184-metrowej jednostce Biełgorod /OZAN KOSE/AFP /East News

Wszystko wskazuje na to, że rosyjska flota ma już w swoich rękach Biełgorod, czyli najdłuższą na świecie łódź podwodną, która według pierwotnych planów miała zostać dostarczona już w 2020 roku (plany popsuła oczywiście pandemia koronawirusa). Zdaniem Moskwy to jednostka naukowa i ratunkowa, ale międzynarodowi eksperci przekonują, że jej prawdziwym celem jest działalność szpiegowska i wystrzeliwanie pocisków nuklearnych, stąd nazywana jest łodzią podwodną "dnia zagłady".

K-530 Biełgorod włączona do służby

Szacuje się, że K-530 Biełgorod, bo o niej właśnie mowa, to dwunasta jednostka bazująca na projekcie typu Oscar II, z którego Rosja korzysta do budowy swoich łodzi podwodnych przenoszących pociski manewrujące. Łódź mierzy 184 metry długości, co czyni ją najdłuższą łodzią podwodną na świecie, pokonującą amerykańskie atomowe okręty podwodne typu Ohio o blisko 15 metrów. I choć na pierwszy rzut oka wygląda jak kolejna łódź podwodna, tylko nieco większa, to w rzeczywistości jest naszpikowana technologiami, które mogą budzić poważne obawy. 

Reklama


Eksperci sugerują bowiem, że ta rekordowa łódź podwodna została zaprojektowana specjalnie do przenoszenia największych nuklearnych torped na świecie, czyli Posejdonów. Zdaniem amerykańskiego wywiadu Rosja pracuje nad nimi już od ponad 20 lat, ale pierwszy raz nazwa "oceaniczny wielozadaniowy system Posejdon" padła dopiero w 2015 roku.

Z informacji ujawnionych wtedy przez Rosję wynikało, że broń ma ok. 24 metry długości i 1,6 m średnicy, jest zdolna do zanurzenia na głębokość do 1000 metrów, poruszania się z prędkością maksymalną do 100 węzłów, czyli 185 km/h (napęd atomowy) i została zaprojektowana do do niszczenia lotniskowcowych grup uderzeniowych przeciwnika oraz jego infrastruktury portowej.

Biełgorod i Posejdon, czyli możliwe "nuklearne tsunami"

Jakby tego było mało, zdaniem międzynarodowych specjalistów mowa o międzykontynentalnych pociskach zdolnych do przenoszenia głowic jądrowych, bardzo trudnych do wykrycia przez obecnie stosowane systemy, bo pokonujących setki kilometrów w dużym zanurzeniu wzdłuż dna morskiego i wywołujących "radioaktywne" tsunami.

Na pokładzie łodzi podwodnej Biełgorod zmieścić ma się 6 do 8 takich torped, a jednostka jest tylko jedną z czterech właśnie budowanych, zdolnych do przenoszenia Posejdonów. Co na to kraje zachodnie? Z pewnością należy się tu spodziewać jakiejś odpowiedzi, jeśli nie w postaci równie dużych łodzi podwodnych, co wydaje się mniej prawdopodobne, to w formie systemów obronnych, co może prowadzić do wyścigu zbrojeń - nowa zimna wojna?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Biełgorod
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy