Rosja ma nowy okręt podwodny. Może przenosić nuklearne drony-torpedy
Rosja oficjalnie zwodowała nowy atomowy okręt podwodny o nazwie "Chabarowsk", jedyną jednostkę projektu 09851, która ma przenosić strategiczne nuklearne drony-torpedy "Posejdon". Ceremonia odbyła się w stoczni Siewiernoje Maszynostroitielnoje Priedprijatije w Siewierodwińsku, a okręt wkrótce przejdzie próby morskie przed włączeniem do nowego zgrupowania Floty Pacyfiku na Kamczatce.

"Chabarowsk" został zaprojektowany przez Centralne Biuro Konstrukcyjne Inżynierii Morskiej "Rubin", czyli konstruktorów większości rosyjskich atomowych okrętów podwodnych. Minister obrony Andriej Biełousow zapowiedział, że "umożliwia on skuteczne wykonywanie zadań w zakresie ochrony morskich granic Federacji Rosyjskiej i obrony jej interesów narodowych w różnych częściach oceanów świata".
"Chabarowsk" to okręt dnia zagłady
W tym celu okręt wyposażono w "nowoczesne systemy uzbrojenia podwodnego, w tym zrobotyzowane systemy o różnym przeznaczeniu". No cóż, przynajmniej tym razem Kreml nie udaje, że to jednostka badawczo-naukowa i ratunkowa, jak było w przypadku okrętu "Biełgorod", który ma dokładnie taki sam cel jak "Chabarowsk".
Według szacunków analityków nowy okręt ma długość około 113 m, wyporność rzędu 10 000 ton i napęd atomowy umożliwiający mu operowanie na głębokości do 500 metrów i z prędkością ponad 30 węzłów. Szacowana załoga liczy około 100 osób. Kluczową cechą "Chabarowska" ma być możliwość przenoszenia do sześciu "Posejdonów", czyli jednych z największych nuklearnych dronów-torped na świecie, określanych przez rosyjskie media jako "broń dnia zagłady".
Co potrafi dron-torpeda "Posejdon"
"Posejdon" to bezzałogowy podwodny dron-torpeda o napędzie jądrowym i głowicy termojądrowej, zaprojektowany do uderzeń z głębin oceanu na odległość tysięcy kilometrów. Moskwa przedstawia go jako system zdolny do ominięcia zachodnich tarcz antyrakietowych, choć zachodni analitycy wciąż kwestionują jego gotowość bojową. Pierwszy raz usłyszeliśmy o nim w 2015 roku, kiedy rosyjska telewizja państwowa przypadkowo ujawniła jego istnienie, udostępniając zdjęcia nowego "wielozadaniowego systemu oceanicznego", ale Kreml oficjalnie potwierdził jego istnienie dopiero podczas przemówienia Putina w 2018 roku.
Dowiedzieliśmy się wtedy, że torpedy mają ok. 24 metry długości i 1,6 m średnicy, są zdolne do zanurzenia na głębokość do 1000 metrów, poruszania się z prędkością maksymalną do 100 węzłów, czyli 185 km/h i zostały zaprojektowane do niszczenia lotniskowców oraz infrastruktury portowej. Międzynarodowi eksperci twierdzą, że chodzi o bardzo trudne do wykrycia międzykontynentalne pociski, które pokonują setki kilometrów wzdłuż dna morskiego, by ostatecznie wywołać "radioaktywne" tsunami, stąd określane są często torpedami "dnia zagłady".
Zwodowanie "Chabarowska" jest więc dla Kremla gestem pokazowym wobec Zachodu i dowodem, że mimo sankcji i ograniczeń przemysłu zbrojeniowego spowodowanych wojną w Ukrainie, Rosja kontynuuje modernizację floty strategicznej. Jednostka ma trafić do służby w 2026 roku, stając się pierwszym operacyjnym okrętem wyspecjalizowanym w przenoszeniu "Posejdonów" i drugim po "Biełgorodzie" z taką możliwością - szacuje się, że w najbliższych latach Moskwa ma doczekać się jeszcze co najmniej dwóch podobnych okrętów.
"Chabarowsk" to nie tylko nowy okręt, ale sygnał - Rosja wchodzi w erę bezzałogowego odstraszania podwodnego










