"Rosja nie zdobyła Kijowa, bo Amerykanie nie docenili siły Rosjan"
Rosjanie dostają baty od Ukraińców, bo Amerykanie nie docenili siły armii Putina. Rosyjski propagandysta przekroczył kolejną granicę absurdu w tłumaczeniu braku postępów w zdobyciu Kijowa. Kompletny odlot i paranoja - witamy w "rosyjskim świecie"!
Przypomnijmy sobie buńczuczne zapowiedzi Władimira Putina i jego współpracowników z Kremla w pierwszych dniach agresji na Ukrainę. To miało być błyskawiczne uderzenie z zajęciem Kijowa. Rosja jeszcze przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji na Ukrainę zapewniała, że Kijów "padnie" błyskawicznie.
Przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka po rozmowie z Putinem mówił nawet, że podbicie Ukrainy potrwa "góra trzy dni". Stało się jednak inaczej: Kijów pozostaje wolny, postępów nie ma, a liczba poległych i ciężko rannych Rosjan według resortu obrony Ukrainy przekroczyła niewyobrażalną liczbę 216 tysięcy.
W poniedziałek podczas obchodów Dnia Rosji nawet sam Władimir Putin przyznał, że kraj przeżywa "trudny okres" i teraz dopiero należy docenić wagę zwycięstw nad faszyzmem "poprzednich pokoleń". Co w takim razie poszło źle? Odpowiedzi na to trudne pytanie udzielił w programie telewizyjnym jeden z rosyjskich propagandystów.
Zgodnie z linią Kremla w tłumaczeniu braku postępów o wszystko oskarżył Stany Zjednoczone, ale zrobił to w bardzo ciekawy sposób. Jego zdaniem Amerykanie myśleli, że Rosjanie są słabsi, niż byli w rzeczywistości. Ale przeliczyli się i dlatego Rosja nie może pokonać Ukrainy.
Myśleli, że nasza armia jest całkowicie niezdolna do walki, a Ukraina zniszczy wszystko w kilka miesięcy. [...] Amerykanie się pomylili i dlatego są tak przerażeni
Na niezwykłą logikę w tłumaczeniu słabych postępów w zdobyciu Kijowa zwrócił uwagę doradca Ministra Spraw Wewnętrznych Ukrainy, Anton Gerawczenko. Fragment z wypowiedzią propagandzisty zamieścił na swoim profilu w serwisie społecznościowym Twitter.
Rosyjski propagandysta mówi, że "specjalna operacja wojskowa" w ogóle nie przebiegła zgodnie z planem. Obwinia za to Amerykanów, którzy według niego wierzyli, że łatwo będzie pokonać Rosję. Logika "rosyjskiego świata"...
Kremlowska propaganda ma ogromny problem z tym, że stolica Ukrainy nadal jest wolna. O wielkim marzeniu z pierwszych dni agresji o szybkim "zajęciu Kijowa" bardzo trudno zapomnieć byłemu prezydentowi Rosji Dmitrijowi Miedwiediewowi. W serwisie Telegram wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej zamieścił zmanipulowane zdjęcie Placu Niepodległości w Kijowie z powiewającą rosyjską flagą. Miedwiediew w treści wiadomości napisał, że ukraińska stolica już niebawem znajdzie się w Rosji.