Rosjanie sięgają po wozy BTR-50. Muzeum na froncie w rocznicę wojny
Rok inwazji na Ukrainę dosłownie cofnął w czasie rosyjską armię. Zamiast nowych czołgów, samolotów czy broni rosyjscy żołnierze muszą korzystać ze sprzętu, który pamięta czasy ich dziadków. Jednym z nich jest wóz opancerzony BTR-50, który właśnie trafia na front w Ukrainę. Jego miejsce jest w muzeum.
Rosjanie wysyłają do Ukrainy wozy BTR-50. Pamiętają czasy Stalina
Po raz pierwszy zdjęcia zaskakującego transportu pojawiły się wczoraj w rosyjskich kanałach na Telegramie. Doniosły one, że pochodzą z rejonu "okupowanej Ukrainy".
Zdjęcia szybko jednak rozprzestrzeniły się m.in. na Twitterze. Widoczne na nich wozy opancerzone BTR-50 wzbudziły ogromne zainteresowanie. Jest to bowiem sprzęt, który powinien być w muzeum wojskowości. Jak sama nazwa wskazuje, BTR-50 to pojazd opracowany w latach 50. Pamięta więc czasy Stalina.
Internauci nie mają więc litości dla rosyjskiej armii. Widok wozów BTR-50 jest bowiem idealnym podsumowaniem rosyjskiej inwazji w Ukrainie, kontrastując ze słowami współczesnego Stalina siedzącego na Kremlu.
Jak pamiętamy, według niego po trzech dniach nowoczesne rosyjskie czołgi miały lśnić na paradzie zwycięstwa w Kijowie. A tu okazuje się, że po roku nie ma ani parady, ani nowoczesnych czołgów. Za to są wozy BTR-50, wyciągnięte z magazynów, które mają ratować sytuację na froncie.
Wozy BTR-50, czołgi T-62 i hełmy Kompakt. Rosyjska armia zatrzymała się w czasie
BTR-50 był podstawowym wozem brygad zmechanizowanych Armii Radzieckiej w latach 50. Jego podstawowym zadaniem jest przewożenie od 12 do 20 żołnierzy. Może przemieszczać się także po wodzie.
W zależności od wersji wóz może być wyposażony w karabin maszynowy kalibru 7,62 mm SGM lub cięższe karabiny KPV kalibru 14,5 mm. BTR-50 może jechać z maksymalną prędkością 44 km\h. Uczestniczył w większości konfliktów Zimnej Wojny m.in. podczas wojny w Wietnamie czy interwencji w Afganistanie. Współcześnie był wykorzystywany przez Państwo Islamskie.
Ogólnie mamy więc tu do czynienia ze standardowym transporterem piechoty z początków Zimnej Wojny. Trudno oszacowywać, czy Rosjanie przeprowadzili jakieś modernizacje w wysyłanych wozach BTR-50. Znając jednak realia rosyjskiej armii, to pewnie przeprowadzili minimalne prace remontowe, dolali paliwo i powiedzieli gotowe.
Warto dodać, że to nie pierwszy raz, gdy Rosja na wojnie w Ukrainie sięga po starocie. Już w maju 2022 wysłała na front stare czołgi T-62, których liczba stopniowo zwiększała się na froncie w ciągu następnych miesięcy. Te maszyny skonstruowano w latach 60., jednak Rosjanie próbowali je zmodernizować w nową optykę. Nic jednak nie zmienia faktu, że wykorzystali starą maszynę, do rekompensacji swoich strat na froncie.
Rosyjska armia sięga po starocie także przy zaopatrywaniu standardowych żołnierzy. Chociażby hełm Kołpak 20, który wchodzi w wyposażenie zmobilizowanych żołnierzy to tak naprawdę zmodyfikowany radziecki hełm SSz-68 z lat 60.
BTR-50 to więc kolejny przykład, że Rosjanie muszą walczyć w Ukrainie sprzętem, który pamięta czasy ich ojców i dziadków. Wszystko więc wskazuje na to, że niedługo rosyjscy tankiści będą musieli przerzucić np. na czołgi T-34.