Rosjanie wypuścili Skorpiony. Jak mocno kąsają?

Wiele razy zwracaliśmy już uwagę na fakt, że Rosja w ostatnich miesiącach wyraźnie goni ukraińskie wysiłki w zakresie dronów, stawiając nie tylko na latające, ale i naziemne modele. Dziś poznajemy kolejne rozwiązania tego typu, o wiele mówiącej nazwie "Scorpion".

Wiele razy zwracaliśmy już uwagę na fakt, że Rosja w ostatnich miesiącach wyraźnie goni ukraińskie wysiłki w zakresie dronów, stawiając nie tylko na latające, ale i naziemne modele. Dziś poznajemy kolejne rozwiązania tego typu, o wiele mówiącej nazwie "Scorpion".
Jak mocno kąsają rosyjskie Skorpiony? Kreml twierdzi, że bardzo /Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej /domena publiczna

Kreml najwyraźniej w końcu zrozumiał znaczenie dronów we współczesnym konflikcie zbrojnym i ma zamiar podgonić Kijów w tym elemencie, zwłaszcza jeśli chodzi o konstrukcje naziemne. Od jakiegoś czasu w mediach społecznościowych coraz częściej oglądamy nagrania z udziałem rosyjskich modeli, i tak pod koniec marca informowaliśmy o rozmieszczonych w okolicach Bachmutu bezzałogowych pojazdach naziemnych (UGV) wyposażonych w granatniki automatyczne AGS-17, a niedługo później Ukraińcy przyznali, że rosyjska armia zaczęła wykorzystywać naziemne bezzałogowe systemy minowania.

Reklama

Nie trzeba było też długo czekać, żeby zobaczyć w akcji systemy robotyczne o nazwie Buggy i Depesza, które przeznaczone są do wykonywania różnych zadań bojowych i logistycznych, np. sprawnego dostarczania zaopatrzenia, amunicji i paliwa oddziałom frontowym, ewakuacji rannych oraz przeprowadzania ataków na personel i fortyfikacje wroga, a także Łaguszkę - dron naziemny kierowany na cel przy pomocy latającego drona Mavic, który ma być pierwszym rosyjskim dronem-kamikadze produkowanym seryjnie.

Rosja zwerbowała "Skorpiony"

Może on pokonywać nierówny teren z prędkością 20 km/h, przenosić różną amunicję z detonatorami elektrycznymi i pochwalić się przy tym maksymalnym udźwigiem aż 30 kg, czyli zdaniem Moskwy nawet 10 razy większym niż latające drony FPV. I to jeszcze nie wszystko, bo jak się właśnie dowiadujemy, na front w ręce oddziału "Russian Hawks" z grupy sił "Południe" trafiły kolejne podobne konstrukcje, a mianowicie drony naziemne Skorpion-M, które charakteryzują się podobnymi właściwościami.

Jak poinformowała służba prasowa Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, mogą one wykonywać zadania logistyczne i pełnić funkcję dronów-kamikadze. A jakie zagrożenie może spowodować ta konstrukcja? Według rosyjskich źródeł Skorpion-M porusza się z prędkością 3,3 m/s i przenosi do 40 kilogramów ładunku, a jego czas pracy na baterii wynosi do 4 godzin.

Putin: Wypuścić Skorpiony!

Platforma ma dwie główne funkcje: transportową i detonacyjną, ale wojska Putina korzystają z niej także do rozpoznania i trałowania min przeciwpiechotnych oraz improwizowanych ładunków wybuchowych.

Przekonują przy tym, że największymi zaletami Skorpiona są jego mobilność i zwrotność, bo sam waży dwa razy mniej niż maksymalny przenoszony przez niego ładunek, tj. 20 kg, a także możliwość operowania w każdych warunkach, zarówno miejskich, jak i terenowych. 

I nie da się ukryć, że wiele nowych dronów zaprezentowanych przez Rosję w tak krótkim czasie, to dla Ukrainy z pewnością powód do niepokoju, bo pokazuje drastyczną zmianę podejścia Moskwy do tematu bezzałogowców.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Drony | Rosja | Ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy