Rosjanie znowu budują "superczołgi". Ukraińcy: "Już lecimy je sprawdzić"

Siły Zbrojne Ukrainy pochwaliły się udaną neutralizacją kilku rosyjskich czołgów wzmocnionych klatkami i metalowymi płytami, które Rosjanie lubią nazywać "superczołgami", a Ukraińcy "żółwiami" lub bardziej lekceważąco "żelaznym bałaganem".

Rosyjskie "superczołgi" nie mają szans. Nawet ze starymi minami
Rosyjskie "superczołgi" nie mają szans. Nawet ze starymi minamidomena publiczna

Chociaż Rosjanie mieli okazję co najmniej kilka razy przekonać się w ostatnich miesiącach, że ich czołgi wyposażone w masywne metalowe kopuły ochronne, czyli niesławne "żółwie", nie sprawdzają się na polu bitwy najlepiej, wciąż próbują z kolejnymi. Eksperci przekonują, że ewidentnie chodzi tu o próby osiągnięcia bardziej zaawansowanej wersji "klatki ochronnej", aby przeciwdziałać rosnącemu zagrożeniu ze strony ukraińskich dronów, podkreślając jednocześnie, że dotąd były one nieudane.

Po pierwsze, dodatkowe "opancerzenie" tych przedziwnych konstrukcji ogranicza widoczność, możliwość obracania wieży (strzelanie możliwe jest tylko w kierunku poruszania się czołgu), ewakuacji w przypadku zagrożenia oraz rozpraszania szkodliwych substancji, więc żołnierze mogą paść również ofiarą śmiertelnego zatrucia gazem, który może być skutkiem ubocznym eksplozji. Co jednak najważniejsze, "żółwie" zwracają na siebie uwagę i szybko stają się celem ukraińskich ataków, które neutralizują je bez większych problemów.

Rosyjskie "superczołgi" nie radzą sobie za dobrze

Na dowód mamy właśnie kolejne materiały nagrane przez 46. Samodzielną Brygadę Powietrznomobilną, która poinformowała, że jej artyleria wspomagana przez rekonesans powietrzny przeprowadziła precyzyjny atak na rosyjskie czołgi wzmocnione tego typu nadbudówkami w pobliżu okupowanej Marjinki. Na filmie możemy zobaczyć kilka rosyjskich jednostek, które są całkowicie zakryte kratami, płytami i siatkami maskującymi, a także wyposażony w trały przeciwminowe KMT-7 umożliwiające przejazd przez pola minowe.

Nie tylko drony FPV mogą niszczyć pojazdy opancerzone wroga. Nasi żołnierze spisali się ostatnio bardzo dobrze i celnie
zauważyli spadochroniarze w poście.

Jeden czołg został zniszczony na poboczu drogi między Marjinką a Heorhijiwką, a drugi nie zdążył nawet opuścić rejonu Marjinki został zniszczony na drodze. Warto zaznaczyć, że jak informują specjaliści z serwisu Militarnyi, Rosjanie od pewnego czasu próbują przebić się przez ukraińską obronę za pomocą wzmocnionych czołgów i dostać do tej drugiej miejscowości, bo przez wieś przebiega droga do miasta Kurachowe, jednego z kluczowych ośrodków obronnych Sił Zbrojnych Ukrainy w obwodzie donieckim.

A może minę TM-62? Proszę bardzo!

A skoro już spadochroniarze wywołali drony do tablicy, to przy okazji możemy też zobaczyć nagranie prezentujące udaną akcję ukraińskich operatorów, którzy uderzyli w rosyjskie czołg T-90M i ciężki miotacz ognia, czyli system artylerii rakietowej TOS-1A Sołncepiok, zrzucając na nie miny przeciwpancerne TM-62. Materiał filmowy został zamieszczony na stronie Batalionu Systemów Bezzałogowych "Niebiańska Mara" 43. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej.

Piloci ukraińskich dronów szturmowych używają do tego celu specjalnie zmodyfikowanych min przeciwpancernych, bo jak podkreślają prawidłowo użyty potężny 10-kilogramowy ładunek może spowodować poważne uszkodzenia nawet pojazdów wyposażonych w nadbudówki przeciwdronowe. I choć ze względu na swoją formę wymagają od operatorów umiejętności i doświadczenia, bo przy nieprawidłowym zrzucie mogą potoczyć się dalej, ukraińskie siły świetnie sobie z tym radzą.

Co więcej, tych samych min i dronów używają też do zdalnego minowania dróg za liniami wroga, bo w zależności od zapalnika miny przeciwpancerne zrzucane z dronów mogą zostać użyte albo jako klasyczne miny, albo jako bomby odłamkowo-burzące do niszczenia fortyfikacji. Aby mina nie eksplodowała po uderzeniu i została prawidłowo zdetonowana, jest ona wyposażona w elektryczny "inteligentny" detonator, który aktywuje się na ziemi jakiś czas po zrzuceniu miny i może działać na zasilaniu akumulatorowym do 14 dni.

Ogromny humanoidalny robot będzie naprawiał linie kolejowe w JaponiiAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas