Rosyjska armia niepokojąco szybko odbudowuje swoją potęgę
Departament obrony Stanów Zjednoczonych niedawno informował, że rosyjska armia bardzo szybko się odbudowuje po miesiącach wyczerpujących walk na Ukrainie. Teraz mamy na to dowód. Obecnie skala produkcji broni zaczyna poważnie niepokoić władze NATO o przyszłość Ukrainy i całej Europy.
Jak donosi znana amerykańska firma analityczna Bain & Company, rosyjska armia szybko rośnie w siłę i nic nie wskazuje na to, by to miało się zmienić. Kreml może planować nie tylko zajęcie całej Ukrainy, ale również będzie militarnie zdolny do uderzenia na sąsiadujące kraje, w tym te należące do NATO.
Okazuje się bowiem, że każdego dnia rosyjski przemysł zbrojeniowy produkuje niezwykłe ponad 12 tysięcy pocisków artyleryjskich. Co najciekawsze, ich produkcja kosztuje śmieszne pieniądze, bo ok. 1000 dolarów za sztukę. Oznacza to, że miesięcznie rosyjska armia jest w stanie wyprodukować nawet 375 tysięcy pocisków artyleryjskich i oszałamiającą liczbę 4,5 miliona pocisków rocznie.
Rosja szybko i tanio odbudowuje swoją armię
Ale to nie koniec złych wiadomości. Analitycy Bain & Company dodają, że Kreml ma wystarczające zdolności, by w ciągu roku wyprodukować lub wyremontować 1200 czołgów i przynajmniej 3 miliony pocisków artyleryjskich lub rakiet. Do tego dochodzi fakt osiągnięcia 2-4 razy mniejszych kosztów produkcji i jej skali od Stanów Zjednoczonych czy krajów NATO.
Bain & Company podaje, że Rosji udało się obniżyć koszt produkcji jednego pocisku artyleryjskiego do ok. 1000 dolarów. Tymczasem w USA i krajach UE identyczne pociski produkuje się za 3000, a nawet 5000 dolarów. Eksperci ostrzegają, że przy tak ogromnej skali produkcji i niskich kosztach, gdyby doszło do bezpośredniego starcia krajów NATO z Rosją, w pierwszej fazie nie będą one mogły militarnie stawić jej czoła.
Kreml zbroi się na dużo większy konflikt z NATO
Siły Zbrojne Ukrainy od dawna informują o tym dowództwo NATO, ale te pozostaje głuche na prośby dostarczenia do nich znacznie większych zapasów pocisków i broni. Sam prezydent Ukrainy niedawno ogłosił, że Kreml przestawiając gospodarkę na wojenne tory i uruchamiając nową ofensywę w obwodzie charkowskim, rozpoczął nową fazę wojny, której celem nie jest zatrzymanie się tylko na Ukrainie.
W ostatnich tygodniach, Siły Zbrojne Ukrainy otrzymały ogromną ilość sprzętu, jednak przy wciąż bardzo słabej obronie powietrznej Ukrainy, rosyjskie drony latają sobie nad ukraińskimi miastami, oddalonymi od dziesiątki kilometrów od linii frontu, namierzają ważne cele, a później bomby lotnicze czy superpociski na masową skalę niszczą systemy artyleryjskie dostarczone z krajów NATO.
Polskie armatohaubice Krab na Ukrainie
Ukraina obecnie ma do dyspozycji systemy artyleryjskie takie jak: AHS Krab, PzH 2000 czy AS-90. Oficjalnie Polska przekazała 18 systemów Krab, tymczasem sam rząd Ukrainy dokupił jeszcze 60 takich maszyn za kwotę aż 3 miliardów złotych. Niedawno ukraińscy żołnierze podzielili się swoją opinią o tych maszynach. Wielu uważa ją za cudowną broń. Jak podaje Sprotyv.info, polski Krab odznacza się celnością i mobilnością. Bardzo przydatną cechą maszyny jest szybkie przejście z pozycji marszowej do bojowej i odwrotnie, jest to zaledwie 30 sekund. Jednostka ponadto cechuje się dużym zasięgiem.