Rosyjska firma będzie "polować" na terminale Starlink. Europa kupi Ukrainie 10 tys. nowych  

Eksperci wojskowi nie mają wątpliwości, że internet satelitarny Starlink, co by nie mówić ostatnio o Elonie Musku, zmienił oblicze wojny w Ukrainie. Błyskawicznie dostarczone terminale i aktywacja usługi sprawiły, że Kijów mógł pozostać w kontakcie ze światem i koordynować działania wojskowe - nic więc dziwnego, że technologia ta jest solą w oku Putina.

Eksperci wojskowi nie mają wątpliwości, że internet satelitarny Starlink, co by nie mówić ostatnio o Elonie Musku, zmienił oblicze wojny w Ukrainie. Błyskawicznie dostarczone terminale i aktywacja usługi sprawiły, że Kijów mógł pozostać w kontakcie ze światem i koordynować działania wojskowe - nic więc dziwnego, że technologia ta jest solą w oku Putina.
Rosyjska firma będzie "polować" na terminale Starlink. Chwali się technologią /YASUYOSHI CHIBA/AFP /East News

Kreml już w połowie września podczas spotkania ONZ próbował straszyć kraje zachodnie konsekwencjami korzystania z komercyjnych usług satelitarnych. Konstantin Worontsow twierdził, że to "niezwykle niebezpieczny trend, który wykracza poza nieszkodliwe wykorzystanie technologii kosmicznych i uwidocznił się podczas wydarzeń na Ukrainie". Jego zdaniem Stany Zjednoczone i ich sojusznicy korzystają z infrastruktury cywilnej w przestrzeni kosmicznej do celów wojskowych, co może zostać odebrane jako "pośrednie zaangażowanie w konflikty zbrojne", w związku z czym ta "infrastruktura quasi-cywilna może być uzasadnionym celem odwetu".

Reklama

Teraz zaś rosyjska firma zbrojeniowa Sestroretsk Arms Factory zapewnia na swojej stronie internetowej, że opracowała technologię wykrywania terminali Starlink, która pomoże rosyjskiej armii. Mowa o systemie "Borszczewik", który ma lokalizować anteny Starlink w odległości do 10 kilometrów i wskazywać ich lokalizację z dokładnością od 5 do 60 metrów - można go podobno zamontować na poruszającym się pojeździe, co pozwala wykryć aktywność Starlink na linii frontu i szybko go zneutralizować. 

Informacje na temat nowej technologii zostały też opublikowane na kanale o nazwie Reverse Side of the Medal na Telegramie, który zdaje się ściśle powiązany z rosyjskim wojskiem, w tym niesławną Grupą Wagnera.

Trudno jednak powiedzieć, czy "Borszczewik" faktycznie istnieje i może zaszkodzić korzystającym ze Starlinków Ukraińcom, czy może jest tylko elementem kremlowskiej propagandy, pokazującym skalę jej obsesji na punkcie internetu satelitarnego Elona Muska - komercyjnego systemu, który nie był projektowany w celach militarnych, a sprawdza się lepiej niż jakiekolwiek systemy łączności, którymi dysponują.

Na szczęście wiele wskazuje na to, że Ukraina nie musi się martwić dostawami kolejnych terminali, bo chociaż Elon Musk powiedział w ostatnich miesiącach wiele niepotrzebnych rzeczy, to w najbliższym czasie dostarczy obrońcom Kijowa 10 tys. anten. Jak podaje Bloomberg, wicepremier Ukrainy Mychajło Fedorow zapowiedział, że problemy wokół finansowania terminali zostały podobno rozwiązane, bo do podziału kosztów przystąpiło kilka krajów europejskich (odmówił jednak podania, o jakie kraje chodzi).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Starlink | Rosja | Ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama