Rządził rosyjskim imperium, uciekł za granicę walczyć za Ukrainę

Nie wszyscy Rosjanie popierają wojnę, ale wydawałoby się, że wysoko postawieni urzędnicy jednogłośnie bronią zbrodniczych decyzji Putina. Wiceprezes jednego z prywatnych, rosyjskich banków postanowił wyłamać się i... dołączył do Ukraińców.

Nie jest tajemnicą, że wielu Rosjan jest przeciwnych działaniom wojennym swojego kraju. Na początku wojny, obywatele Federacji Rosyjskiej urządzali masowe protesty w największych miastach mocarstwa. Władze brutalnie tłumiły wszelki opór i pacyfikowały uczestników marszów pokojowych. Stronę Ukrainy wzięło również wielu rosyjskich celebrytów, którzy udzielili obrońcom swojego poparcia na platformach społecznościowych. Jednak mogło się wydawać, że czołowi przedstawiciele rosyjskich elit stoją murem za Władimirem Putinem.

Reklama

Historia Igora Wołobujewa uczy nas, że sytuacja przedstawia się zgoła inaczej. Wiceprezes Gazprombanku, trzeciego co do wielkości banku w Rosji pod względem aktywów, zdradził w rozmowie z The Insider, że 2 marca opuścił granice swojego kraju, by dołączyć do obrońców w Ukrainie.

Igor Wołobujew przez ostatnich sześć lat pełnił funkcję wiceprezesa banku Gazprombank, powiązanego z rosyjskim koncernem państwowym Gazprom, który jest największym na świecie wydobywcą gazu ziemnego. Po opuszczeniu kraju został zwolniony ze swojej funkcji. W związku z tym została przerwana jego 33-letnia kariera związana z Gazpromem. Wołobujew zdradził też, że w pewnym momencie swojej kariery był w zespole specjalistów od Public Relations, którego zadaniem było podważanie ukraińskiego systemu transportu gazu w oczach europejskich konsumentów.

Igor Wołobujew porozmawiał również z ukraińskimi mediami Liga, gdzie wypowiedział się na temat innego wysoko postawionego urzędnika Gazprombanku - Władysława Awajewa, którego Wołobujew zastąpił na stanowisku. Awajew miał zabić swoją córkę i żonę, po czym zastrzelić również siebie. Wołobujew zdradził, że nie znał Awajewa, lecz nie wierzy, by był w stanie zabić żonę i córkę. Uważa, że bardziej prawdopodobne jest to, że urzędnik dowiedział się czegoś i tym samym stwarzał niebezpieczeństwo.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Ukraina | Władimir Putin | Gazprom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy