Samoloty z tektury i styropianu. Czy to prawdziwe wyposażenie rosyjskiej armii?

Google zdążyło już zdementować doniesienia, jakoby “odtajniło" zdjęcia satelitarne rosyjskich obiektów wojskowych i strategicznych, ale powszechne zainteresowanie tematem sprawiło, że na dostępnych obrazach udało się dojrzeć więcej niż wcześniej.

Bliższe oględziny zdjęć satelitarnych Google zdradzają ciekawe szczegóły
Bliższe oględziny zdjęć satelitarnych Google zdradzają ciekawe szczegółyMapy Googledomena publiczna

W poniedziałek sieć obiegła wiadomość sugerująca, że Google zdecydowało się na kolejną formę pomocy ukraińskiej armii, a mianowicie zdjęcie filtra zamazującego ważne militarne obiekty w Rosji. Szybko okazało się jednak, że choć informację udostępnia nawet twitterowe konto @ArmedForcesUkr, często cytowane przez Ministerstwo Obrony Ukrainy, to nie jest ona do końca prawdziwa, co wyjaśnił rzecznik amerykańskiej firmy.

Atrapy rosyjskich samolotów w Mapach Google

Co to znaczy? Faktycznie każdy może obejrzeć na mapach ważne militarne obiekty w Rosji, jak rosyjskie wyrzutnie, silosy międzykontynentalnych pocisków balistycznych, bazy wojskowe czy tajne obiekty, ale... nie jest to efekt działania Google, które zaprzeczyło wprowadzeniu jakichkolwiek zmian na zdjęciach satelitarnych z Rosji - te obrazy były dostępne w Mapach Google już przed wojną z Ukrainą.

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda na tych zdjęciach normalnie, ale...
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda na tych zdjęciach normalnie, ale...Mapy Googledomena publiczna

Nie zmienia to jednak faktu, że zwiększone zainteresowanie tematem sprawiło, że internauci zaczęli dostrzegać na zdjęciach więcej szczegółów... bardzo interesujących, jak choćby leżące na boku helikoptery czy myśliwce z połamanymi skrzydłami.

I nie chodzi tu wcale o zdjęcia z pola walki i pojazdy zniszczone w boju, ale samoloty “zaparkowane" w bazach wojskowych, np. bazie lotniczej w Lipiecku. Jak to możliwe? Ano tak, że przynajmniej część wyposażenia drugiej armii świata to atrapy i w sumie nie powinno stanowić to większego zaskoczenia.

Już w 2010 roku głośno było o pewnej rosyjskiej firmie, która produkowała dla armii Kremla dmuchane atrapy czołgów, samolotów, stacji radarowych czy wyrzutni rakiet. Te miały zmylić wroga i to nie tylko w sposób wizualny, bo wiernie imitowały oryginały również na radarach i obrazach termowizyjnych, a do tego były bardzo lekkie i łatwe w rozstawieniu. W przypadku nowych zdjęć mamy zaś najpewniej do czynienia z atrapami z tektury i styropianu, co może tłumaczyć fakt połamanych skrzydeł czy “helikopterów" przewróconych na bok, prawdopodobnie przez większy podmuch wiatru.

Przybliżenia zdradzają jednak takie szczegóły, jak helikoptery leżące na boku
Przybliżenia zdradzają jednak takie szczegóły, jak helikoptery leżące na bokuMapy Googledomena publiczna

Co warto podkreślić, może to być jednocześnie potwierdzenie słów Google na temat braku ingerencji w zdjęcia satelitarne z Rosji - Kreml wiedział, że jego bazy były widoczne na zdjęciach, dlatego umieścił tam atrapy samolotów, żeby jego armia wyglądała na ogromną i świetnie wyposażoną.

Tyle że najwyraźniej nikt dawno nie sprawdzał, jak się miewają “fałszywki", przez co Rosjanie po raz kolejny są na językach, ale z pewnością nie w taki sposób, jakiego sobie życzyli, bo do przeterminowanych racji żywnościowych, komercyjnych krótkofalówek, kamizelek kuloodpornych wypełnionych tekturą czy osłon na czołg z wytłaczanek po jajkach dochodzą jeszcze rozpadające się atrapy samolotów.

Połamane na części myśliwce to też ciekawy widok
Połamane na części myśliwce to też ciekawy widokMapy Googledomena publiczna
Zatopili rosyjski krążownik "Moskwa". Ukraińska poczta wydała pamiątkowy znaczekAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas