Start ukraińskiej rakiety, która spadła w polskim Przewodowie

Siły Zbrojne Ukrainy pokazały, jak wygląda start pocisku z systemu obrony przeciwlotniczej S-300. Jest to dokładnie taki sam pocisk, który spadł we wsi Przewodów w województwie lubelskim i zabił dwóch Polaków.

Start ukraińskiej rakiety z systemu S-300, która spadła w polskim Przewodowie
Start ukraińskiej rakiety z systemu S-300, która spadła w polskim Przewodowie@2uwmpTwitter

15 listopada 2022 roku, we wsi Przewodów w województwie lubelskim doszło do tragedii. Spadł tam pocisk 5-W-55 wystrzelony z systemu obrony przeciwlotniczej S-300, w rezultacie tego śmierć poniosło dwóch mieszkańców wsi.

Teraz, po roku od tej tragedii śledczy ustalili, że chociaż pocisk został wystrzelony z rosyjskiego systemu, to jednak wówczas sprzęt ten należał do Sił Zbrojnych Ukrainy. Śledczy przyznali również, że wiedzą, skąd dokładnie został wystrzelony pocisk, jednak z powodu toczącej się wojny w Ukrainie, informacje te zostaną utajnione.

To ukraiński pocisk 5-W-55 z systemu S-300

Chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa ukraińskim systemom obrony przeciwlotniczej. Informacja o dokładnej lokalizacji wyrzutni mogłaby zostać wykorzystana przez rosyjskie służby do namierzenia i zniszczenia systemu. Nie jest to w interesie ani strony ukraińskiej, ani polskiej.

Pocisk zabił dwóch pracowników gospodarstwa: 59-letniego Bogdana C. i 60-letniego Bogusława W. — Nie mamy absolutnie żadnej wskazówki lub poszlaki, które by pozwalały twierdzić, że był to atak na Polskę, że ta rakieta została intencjonalnie skierowana po to, żeby uderzyła w terytorium Polski. Najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek — powiedział wówczas prezydent Andrzej Duda.

Śledczy wiedzą, skąd został wystrzelony pocisk

I tak też było w rzeczywistości. Pocisk należał do Sił Zbrojnych Ukrainy i został wystrzelony w chwili potężnego rosyjskiego ataku rakietowego na ukraińskie miasta. Celem jednego z rosyjskich pocisków było prawdopodobnie zniszczenie elektrowni lub linii wysokiego napięcia znajdującej się niedaleko Lwowa.

Pocisk z systemu S-300 miał go zneutralizować, ale mogło dojść do awarii. Ostatecznie po nie trafieniu w cel, nie uległ samozniszczeniu i spadł na terytorium Polski. Jak podkreślają eksperci, takie sytuacje się zdarzają. Pomimo faktu, że pocisk należał do Ukraińców, całą odpowiedzialność za tę tragedię ponoszą tylko i wyłączenie Rosjanie, ponieważ to oni bez powodu zaatakowali Ukrainę, suwerenny kraj, i wymusili na ukraińskiej armii potrzebę obrony.

Arestowycz: Polsce należą się przeprosiny

Co ciekawe, na to wieści, były doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy, Ołeksij Arestowycz, skrytykował postawę Kijowa ws. tragedii w Przewodowie i przyznał, że potrzebne są przeprosiny. — To wszystko wygląda przerażająco. Walczymy o przetrwanie,(...) nie przyznajemy się do błędów, nie wyciągamy żadnych wniosków. Ukraina jest dziś krajem, który może pokonać Federację Rosyjską, ale nie jest jeszcze społeczeństwem zdolnym pokonać samych siebie. Ciemną stroną bohaterstwa jest zawsze wstyd. I to się kumuluje, ten wstyd — powiedział Arestowycz.

Czym jest system S-300

System S-300 to rosyjskie rakiety dalekiego zasięgu ziemia-powietrze. Zostały one opracowane do obrony przed wszelkiego rodzaju nalotami i pociskami manewrującymi, a także są zdolne do zwalczania taktycznych rakietowych pocisków balistycznych. System jest w pełni zautomatyzowany wyrzutnie mogą być transportowane na pojazdach. Zasięg rakiet S-300 to 200 kilometrów, tymczasem radaru ok. 90 kilometrów. Sprzęt ten montowany jest na specjalnej mobilnej platformie wraz z generatorem i masztem o wysokości od 24 do 39 m.

S-300 wykorzystuje kombinację radaru dopplerowskiego 5N66M i radaru fazowego 30N6 FLAP LID A I/J-band. W innych modyfikacjach radary mogą wykryć nadlatujące cele nawet z odległości 1000 km (pociski balistyczne).

Nowe krzesła do katedry Notre Dame. Ozdobią wyremontowaną świątynięAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas