Tajne dane dotyczące amerykańskich F-35 i F-15 w sieci. Winna Rosja?

W sieci pojawia się coraz więcej informacji o ogromnym wycieku dokumentów związanych z myśliwcami F-35 i F-15 oraz innymi systemami uzbrojenia. Według raportu South China Morning Post za wyciek dokumentów odpowiada osoba podająca się za rosyjskiego pilota.

Tajemnice F-35 zagrożone? I tak, i nie
Tajemnice F-35 zagrożone? I tak, i nie123RF/PICSEL

Nazywa się Iwan Iwanow, twierdzi, że jest rosyjskim pilotem, na Telegramie posługuje się pseudonimem "Figtherbomber" i zwraca na siebie uwagę całego świata, bo w sieci pojawia się coraz więcej informacji o wycieku dokumentów związanych z amerykańskimi myśliwcami F-35 i F-15 oraz innymi systemami uzbrojenia, który rzekomo jest jego dziełem. Jak twierdzi zaś chiński ekspert ds. bezpieczeństwa informacji, na którego opinię powołuje się South China Morning Post (SMCP), dokumenty "wyglądają na autentyczne"

Jak to się zaczęło? Według SCMP Figtherbomber 2 lipca udostępnił na swoim telegramowym kanale, który ma ponad pół miliona subskrybentów, dokumenty dotyczące F-35 i innych myśliwców używanych przez USA, a także niektórych systemów dronów i broni. Twierdził też, że ma zdecydowanie więcej, bo aż 250 gigabajtów, danych armii amerykańskiej i otrzymał je od jakiejś amerykańskiej firmy. Ba, chociaż od publikacji pierwszego wpisu na ten temat minął tydzień, jeszcze wczoraj można było znaleźć tam część wspomnianych dokumentów.

Tajne amerykańskie dane w sieci

Jak przekonuje SCMP, cytując słowa dyrektora ds. marketingu pekińskiej firmy Rising Information Technology zajmującej się oprogramowaniem antywirusowym i bezpieczeństwem sieci, pobrali oni i przejrzeli dane udostępnione przez Fighterbomber, a ich treść "wydaje się wysoce autentyczna". Oznacza to, że w niepowołane ręce mogły dostać się sekrety amerykańskich myśliwców, a także informacje o popularnych ostatnio dronach Switchblade oraz niektórych systemach rakiet kierowanych.

Prawdziwą wartość dokumentów może jednak zdaniem firmy ocenić jedynie przedstawiciel zainteresowanego departamentu obrony, który wie, czego szukać. Inni wskazują jednak, że w dokumentach nie ma prawie nic, co mogłoby przynieść korzyści Chinom, Rosji lub innym krajom wyposażonym w zaawansowane technologie i zainteresowanych amerykańskim wyposażeniem.

To już nie pierwszy raz

Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych ani żaden inny departament nie wydały jeszcze oświadczenia w sprawie "wycieku" dokumentów, bo oznaczałoby to oczywiście przyznanie się do problemów z bezpieczeństwem ważnych danych. Czas pokaże jednak, czy rzeczywiście jest to wynik naruszenia, czy też może kompilacja odtajnionych informacji, które zostały wcześniej ujawnione i są łatwo dostępne.

Niemniej dokumenty wywołały poruszenie w społeczności internetowej, zwłaszcza że to nie pierwszy przypadek, gdy doniesienia o tajemnicach związanych z wyciekiem danych o amerykańskich myśliwcach trafiają na pierwsze strony gazet. Przypomnijmy tylko, że w styczniu ubiegłego roku na forum gier internetowych pojawiły się zastrzeżone dokumenty dotyczące amerykańskich samolotów wojskowych, a każda taka sytuacja może osłabić zdolności bojowe Stanów Zjednoczonych.

Ogromny humanoidalny robot będzie naprawiał linie kolejowe w JaponiiAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas