Udają turystów i "błądzą" w okolicy baz wojskowych. Chińscy szpiedzy w akcji

Jak dowiadujemy się z nowego raportu The Wall Street Journal, amerykańskie służby muszą mierzyć się z nowym zagrożeniem. Chińscy agenci udawać mają turystów i celowo "błądzić" w okolicach ważnych obiektów militarnych.

Metoda na turystę. Udają, że się zgubili... akurat przy bazach wojskowych
Metoda na turystę. Udają, że się zgubili... akurat przy bazach wojskowych123RF/PICSEL

Wygląda na to, że chińscy szpiedzy świetnie radzą sobie w Stanach Zjednoczonych i jak sugeruje The Wall Street Journal w swoim ekskluzywnym raporcie - agenci Państwa Środka, którzy czasami udawali turystów, w ciągu ostatnich kilku lat ponad 100 razy uzyskali dostęp do amerykańskich baz wojskowych i innych wrażliwych miejsc. Dziennikarze gazety powołują się na amerykańskich urzędników, którzy opisują tego typu incydenty jako potencjalne formy szpiegostwa i wyjaśniają, że w zeszłym roku Departament Obrony Stanów Zjednoczonych, FBI i inne agencje przeprowadziły kontrolę, aby spróbować ograniczyć częstotliwość tych naruszeń.

Przepraszam, ja tylko oglądam!

O jakich naruszeniach mowa? Większość z nich ma miejsce na obszarach wiejskich, z daleka od głównych atrakcji turystycznych czy komercyjnych lotnisk, co z miejsca budzi podejrzenia. Podczas jednego z takich incydentów przyłapano obywateli Chin nurkujących z akwalungiem w pobliżu przylądka Canaveral, gdzie znajduje się Centrum Kosmiczne Johna F. Kennedy'ego, a "chińskich turystów", kręcących się po okolicy i robiących zdjęciach, nie brakowało też w innym miejscu na Florydzie, a mianowicie ośrodku wywiadowczym w Key West. Jak podaje The Wall Street Journal, część z tych przypadków zakończyła się aresztowaniem i wyrokami więzienia.

A to nie McDonald's?

Mało? To tylko kropla w morzu, bo dziennikarze opisują także próby dostania się do Fort Wainright na Alasce, gdzie stacjonuje dywizja skupiona na działaniach wojennych w Arktyce i wielu innych obiektów. 

Co ciekawe, zdaniem ekspertów zachowanie części tych "chińskich turystów" można byłoby nawet uznać za "nieszkodliwe i niewinne", gdyby nie fakt, że podczas rozmów z funkcjonariuszami ich odpowiedzi wydają się trzymać konkretnego scenariusza.

Najczęściej twierdzą bowiem, że są "po prostu zagubionymi turystami", których "Mapy Google skierowały do najbliższej restauracji typu fast food", a że ta "przypadkiem" znajduje się często w pobliżu baz wojskowych i innych wrażliwych obiektów, to już inna sprawa. Są też przypadki, w których "turyści" dosłownie szturmują punkty kontrolne, ale te są zdecydowanie... łatwiejsze:

Osoby te są często oskarżane o popełnienie przestępstwa, pozbawione dostępu do instalacji w przyszłości i eskortowane poza bazę
mówi w wypowiedzi dla The Wall Street Journal rzeczniczka Pentagonu, Sue Gough.

I choć "chińskie turystyczne wtargnięcia" mogą wywoływać uśmiech na twarzy, to zdaniem przedstawicieli wojska są one niepokojącą i rosnącą tendencją, mającą na celu testowanie praktyk bezpieczeństwa w amerykańskich bazach wojskowych i innych wrażliwych obiektach federalnych.

Szkoccy hodowcy owiec sięgają po nowego ochroniarzaAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas