Ukraina: Gogle z niespodzianką to "kara boska". Rosjanie mogli kłamać

Jak informuje Ukrinform, czyli państwowa agencja prasowa Ukrainy, rosyjska armia doświadczyła ostatnio serii eksplozji gogli dla operatorów dronów FPV. Przy okazji dowiadujemy się, że za akcją, o której pierwszy raz usłyszeliśmy na początku lutego, stoją specjaliści Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy.

To Ukraina odpowiada za wybuchający "prezent" dla Rosjan. "Kara boska" za zbrodnie wojenne
To Ukraina odpowiada za wybuchający "prezent" dla Rosjan. "Kara boska" za zbrodnie wojenneKyivPostTwitter

Na początku lutego w mediach społecznościowych głośno zrobiło się o "wybuchających goglach" do dronów FPV, które miały zostać dostarczone rosyjskim żołnierzom. Z udostępnionych nagrań i zdjęć wynikało, że wewnątrz urządzeń odkryto ukryte materiały wybuchowe, które miały eksplodować po włączeniu sprzętu, raniąc, a potencjalnie także zabijając operatora drona.

W goglach znajdowała się wprawdzie niewielka ilość plastycznego materiału wybuchowego, ok. 10 do 15 gramów, jednak jego umiejscowienie w pobliżu skroni operatora czyniło go wyjątkowo groźnym. Zwłaszcza w połączeniu z akumulatorem urządzenia i faktem, że ładunek miał eksplodować po aktywacji gogli, co niemal na pewno oznaczałoby, że operator ma je już na głowie.

Ukraiński prezent dla Rosji. Wybuchające gogle FPV

A chodziło konkretnie o model Skyzone Cobra, pozyskany z Chin przez rzekomo nieświadomych wolontariuszy i przetransportowany do Rosji za pośrednictwem rosyjskiej firmy kurierskiej SDEK. Przy okazji dowiedzieliśmy się jednak, że operacja została udaremniona, bo rosyjskie wojsko zauważyło, że paczki, a także same gogle FPV, nosiły ślady manipulacji – wyglądały na wcześniej otwierane, co doprowadzić miało do odkrycia ukrytych materiałów wybuchowych.

Rosyjskie władze poinformowały, że prowadzą śledztwo w tej sprawie, próbując ustalić, gdzie doszło do sabotażu i kto jest w niego zamieszany. Z miejsca pojawiły się jednak podejrzenia, że chodzi o Ukrainę, bo cała akcja mocno przypominała wybuchające pagery członków Hezbollahu, za które odpowiadały izraelskie służby specjalne. I wygląda na to, że Kijów postanowił uciąć wszelkie domysły, przyznając, że to ukraiński wywiad stoi za tą akcją i zdradzając przy okazji kilka dodatkowych szczegółów.

Gogle eksplodowały? Ktoś kłamie

A przynajmniej takie informacje podaje Ukrinform, czyli państwowa agencja prasowa Ukrainy, powołując się na "poinformowane źródło wywiadowcze". Jak wyjaśniają uczestnicy operacji, w celu wykonania zadania zakupiono dużą partię gogli FPV dla pilotów rosyjskich sił zbrojnych, które zostały następnie wyposażone przez specjalistów wywiadu w ładunki i funkcję zdalnego detonowania.

Następnie, we współpracy z GUR, rosyjscy wolontariusze bezpłatnie wysyłali "wybuchowe" gogle do rosyjskich operatorów dronów w ramach pomocy charytatywnej. Cała operacja specjalna ma być zaś karą za zbrodnie wojenne przeciwko Ukrainie, której wymierzanie nie zostało jeszcze zakończone.

"Kara boska" zaczęła spadać masowo na pilotów dronów FPV rosyjskich sił zbrojnych, za zabicie niewinnych ludzi i popełnione przez nich okrucieństwa. Z czasem takich doniesień będzie znacznie więcej, bo teraz "kryjówki Bandery", w których robią gogle z niespodzianką dla rosyjskich okupantów, znajdują się nie tylko w ukraińskich Karpatach, ale i na rosyjskiej Syberii - mówi rozmówca agencji.

Jak widać pojawiają się tu pewne nieścisłości, jeśli chodzi o skuteczność akcji. Rosjanie przekonywali, że nie powiodła się, ponieważ została wykryta zanim wyrządziła jakiekolwiek szkody (poza wywołaniem strachu i obniżeniem morale rosyjskich wojsk), a Ukraińcy twierdzą, że rosyjskie wojsko doświadczyło serii zdalnie aktywowanych eksplozji i musi spodziewać się kolejnych. Czy tak faktycznie będzie, czy może mamy do czynienia z kolejnym elementem wojny psychologicznej i budowania strachu.

Jak ugotować idealne jajko? Naukowcy opracowali przepis© 2025 Associated Press
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?