Ukraińcy rozpalają ogniska pod swoimi czołgami. Po co to robią?
Ukraińscy żołnierze mają bardzo ciekawy patent na odpalenie ciężkich pojazdów „na zimnym”. W sieci pojawiło się nagranie, jak rozgrzewają zamarznięty silnik czołgu… rozpalając pod nim ognisko. Jak może się to wydawać dziwna praktyka, jest ona niezwykle skuteczna w warunkach walki.
Kierowcy samochodów z silnikiem diesla znają ten ból odpalania auta zimą. Czasem choćby się dwoić i troić zwyczajnie "na zimnym" samochód ma ogromne problemy i często trzeba trochę odczekać na mrozie, aż się rozgrzeje. Jednak co gdy zamiast naszego poczciwego mercedesa musimy odpalić czołg, a naszym zmartwieniem jest nie tylko zimno, ale i wrogie kule? Tu z patentem przychodzą Ukraińcy, którzy pokazali, że do tego wystarczy zrobić pod czołgiem ognisko, a silnik w mig się rozgrzeje.
Jak uruchomić "zimnego diesla" w czołgu? Odpal pod nim ognisko
Na początku warto rozjaśnić, że opis nad filmem jest mylny i Ukraińcy ogniskiem nie rozgrzewają pojazdu BWP, a czołg T-62. Żołnierze przejęli go od Rosjan i musieli szybko zabrać do bazy. Aby móc go odpalić, zastosowali właśnie na pierwszy rzut oka zaskakującą, ale skuteczną metodę rozpalenia ogniska pod silnikiem maszyny.
Rozpalanie ogniska pod ciężkim pojazdem wojskowym może wydawać się zadziwiającym pomysłem. Niemniej jest to dość skuteczna metoda szybkiego rozgrzania maszyn starszego typu. Jeżeli normalnie nie mają silników czy olejów napędowych zapewniających działanie w niskich temperaturach, muszą być odpalane cyklicznie, a w przypadku bardzo silnych mrozów ich silnik musi pracować cały czas. A wtedy i tak, aby ruszyć, trzeba trochę poczekać.
Prawdopodobnie więc Ukraińcy natrafili na T-62, które przez kilka godzin nie było w ogóle odpalane i potrzebowali szybkiego sposobu na jego szybki rozruch. W obecnej wtedy sytuacji nie mogli zrobić nic lepszego. Pancerz pod spodem czołgu zapobiega ewentualnemu spaleniu ważnej elektroniki czy przewodów paliwowych, oczywiście, jeśli zrobi się to odpowiednio ostrożnie.
Stara metoda używana do dziś
Rozpalanie ogniska pod silnikiem czołgu to praktyka znana głównie z II wojny światowej. Wtedy stosowali ją zarówno Niemcy, jak i Rosjanie na froncie wschodnim. Dziś jednak wobec rozwoju broni pancernej odpalenie czołgu w zimie nie stanowi większego problemu. Nowe czołgi nie stosują już tak często silników diesla, posiadają zaawansowane systemy wspomagające pracę w niskich temperaturach, oraz wykorzystują specjalne mieszanki paliwa pozwalające im na normalną pracę w zimnie do -40 stopni.
Jednak niektóre armie na świecie dalej rozpalają ogniska pod ciężkimi pojazdami w ramach ich szybkiego rozgrzania. Robią tak, chociażby Kanadyjczycy wobec swoich ciągników wojskowych, jak Bv206. Sami przy tym zaznaczają, że jest to sposób na utrzymanie pojazdu w gotowości podczas silnych mrozów.