Ważna brama na wschód
"Korpus jest dziś dla sojuszu, podobnie jak przed 12 laty, ważną bramą na wschód, pozwalającą wypełniać kluczową misję, jaką przed nim postawiono: integrowanie nowych krajów członkowskich paktu północnoatlantyckiego" - mówi generał Rainer Korff.
Rainer Korff: - Niedawno niemiecki dziennikarz zapytał mnie, czy nie bylibyśmy lepsi, gdybyśmy istnieli jako korpus narodowy. Odpowiedziałem, że gdyby tak, to być może jedną czy drugą decyzję podjęlibyśmy szybciej, ale na pewno nie bylibyśmy lepsi.
Kurtuazyjna odpowiedź?
Skądże. Dzięki różnorodności doświadczeń, inicjatyw, ambicji oraz umiejętności żołnierzy korpusu pracujemy skuteczniej i lepiej. Ja z polskimi żołnierzami współpracuję już od dziesięciu lat. Jako młody pułkownik i dowódca brygady nawiązałem służbowe i szkoleniowe kontakty z żołnierzami ze Szczecina. Mam z tego wiele satysfakcji oraz zdobyłem doświadczenia ze współdziałania na wszystkich szczeblach: od kompanii, przez batalion, po brygadę. Przekonałem się, że polscy żołnierze są profesjonalistami znającym swoje rzemiosło, wypełniają powierzone im zadania z uwzględnieniem zobowiązań narodowych. Mieszkam w Polsce z rodziną i namawiam wszystkich swoich oficerów, by również sprowadzili tu swoich bliskich. Dla dzieci personelu korpusu utworzono międzynarodową szkołę. Mój syn gra w piłkę nożną w jednej z drużyn w Szczecinie. Żona tak już się tutaj zasymilowała, wrosła w środowisko, że znajomi traktują ją jak swoją. Nie zwracają się już do niej po niemiecku czy angielsku, ale po polsku. Dowództwo korpusu bierze udział we wszystkich uroczystościach, jakie odbywają się w Szczecinie. Mam wrażenie, że mieszkańcy regionu poznają powoli niemieckiego generała i traktują go coraz bardziej familiarnie. Myślę, że dobrze go zapamiętają.
Czy przede wszystkim nie jako dowódcę, który pierwszy musiał reformować korpus? W polskiej armii pojęcie "reorganizacja" nie kojarzy się najlepiej. Najczęściej utożsamiane jest z redukcją etatów oraz zwolnieniami ludzi.
Reformowanie struktury korpusu jest naturalne. Wynika z konieczności dostosowania do nowych zadań, wyzwań czy zmieniających się uwarunkowań. Na przyszły kształt korpusu wpłynie również reforma NATO. Odmieni go, ale nie odeśle na karty historii.
Jak uzasadnia pan potrzebę utrzymania WKPW?
Cofam się do początków współpracy między krajami tworzącymi nasz korpus. Szefowie resortów obrony Danii, Niemiec i Polski rozmawiali na ten temat po raz pierwszy w 1994 roku. Najpierw zaczęły bliżej współpracować ze sobą jednostki: duńska Jutlandzka Dywizja Zmechanizowana z Fredericji, niemiecka 14 Dywizja Grenadierów Pancernych z Neubrandenburga i polska 12 Szczecińska Dywizja Zmechanizowana. Ich dowódcy podczas spotkania w 1996 roku na wyspie Rugia wystąpili z pomysłem koordynacji działań na wyższym szczeblu. A takim nad dywizjami jest korpus.
Pamięta pan, czyja to była inicjatywa?
- Pomysłodawcą była Dania. Kiedy polscy politycy zaczęli starania o przystąpienie do NATO i stało się jasne, że już niebawem polska flaga zawiśnie przed kwaterą główną sojuszu północnoatlantyckiego w Brukseli, zdecydowano, że dobrze byłoby mieć choć jedno z dowództw korpusu na terenie któregoś z nowych krajów partnerskich. Wybrano Polskę. Zamiar utworzenia WKPW ogłoszono w 1997 roku, miesiąc po zaproszeniu Polski do rozmów o członkostwie w NATO. Prace nad powołaniem korpusu zakończyły się 1999 roku wraz z jego inauguracją 18 września. Wcześniej w Rendsburgu w Niemczech, gdzie mieszkałem z rodziną, rozwiązano Kwaterę Główną Sojuszniczych Sił Lądowych Szlezwika-Holsztynu i Jutlandii (Headquarters Allied Land Forces Schleswig-Holstein and Jutland, LANDJUT), która stanowiła zalążek dzisiejszego korpusu. Pełną gotowość WKPW osiągnął jesienią 2000 roku, a pełną gotowość operacyjną pięć lat później.
Dlaczego na siedzibę kwatery korpusu wybrano Szczecin? Przypadek?
Jeśli zagłębimy się w kwestie wojskowo-polityczne tamtych lat, zobaczymy, że idea, która przyświecała utworzeniu tego związku kilkanaście lat temu i która była aktualna przez ostatnią dekadę, nie zdezaktualizowała się. Powstanie Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego z kwaterą główną w Koszarach Bałtyckich w Szczecinie było uwarunkowane licznymi przesłankami politycznymi, wojskowymi i geograficznymi, z których należy wyróżnić przyspieszenie procesu integracji polskiej armii z wielonarodową strukturą NATO oraz przypieczętowanie stabilizacji w Europie. Funkcjonowanie korpusu na szczecińskiej ziemi jest jednak czymś więcej niż tylko symbolem zmieniających się czasów. Popatrzmy na mapę. Szczecin leży w samym środku terytorium zajmowanego przez państwa NATO, a kraje wchodzące w skład sojuszu tworzą kordon dookoła Kwatery Głównej. Nie jesteśmy tylko korpusem nadbałtyckim, ale korpusem wszystkich krajów NATO w Europie Centralnej i Wschodniej.
To mocne argumenty. Przekonują, że korpus nie musi bać się o przyszłość.
Tak uważam. Korpus jest dziś dla sojuszu, podobnie jak przed 12 laty, ważną bramą na wschód, pozwalającą wypełniać kluczową misję, jaką przed nim postawiono: integrowanie nowych krajów członkowskich paktu północnoatlantyckiego. Potwierdzeniem na to, że się powiodła, są kolejne państwa wstępujące w szeregi korpusu: Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia, Stany Zjednoczone, a ostatnio Rumunia i Słowenia. Już w najbliższych miesiącach powitamy w naszej wojskowej rodzinie Chorwację.
Integracja nowych państw członkowskich najprawdopodobniej długo jeszcze nie będzie zakończona. Poza tym wciąż niezmienione pozostają zadania wojskowe, do których WKPW jest przeznaczony. Przede wszystkim wynikają one z wypełniania artykułu V traktatu waszyngtońskiego, mówiącego o kolektywnej obronie w razie agresji, przy czym do 2014 roku punktem ciężkości będą operacje pokojowe. Sztab korpusu jest też przygotowany - to również się nie zmieniło - do udziału w operacjach reagowania kryzysowego czy wsparcia pokoju (jak w Bośni czy Kosowie). Ponadto korpus dzięki posiadanej infrastrukturze może wspierać misje humanitarne bądź operacje usuwania skutków katastrof naturalnych, które mogą wydarzyć się w różnych częściach naszego regionu. Wciąż ważną naszą rolą jest umacnianie współpracy między Danią, Niemcami i Polską. Wykonanie wymienionych zadań wymaga dostosowania do obecnego, innego niż przed laty, otoczenia.
To znaczy, że bez zmian w korpusie jednak się nie obędzie?
Nie unikniemy reorganizacji. Niedawno dostaliśmy informacje dotyczące nowej struktury dowództw NATO. Ale przecież zmiany w strukturze sojuszu nie dotyczą bezpośrednio wielonarodowych korpusów, takich jak wasz. Tak, ale będą miały wpływ na nasze zadania. O wzrastającej roli korpusu w regionie świadczą chociażby pytania, jakie napływają do Szczecina z różnych krajów chcących wzmocnić reprezentację swoich sił zbrojnych w Koszarach Bałtyckich.
Jakie to państwa?
Między innymi Stany Zjednoczone i państwa bałtyckie. Decyzje w tej sprawie zapadną najpewniej jeszcze w tym roku. Dzięki dodatkowemu personelowi łatwiej uda nam się osiągnąć elastyczność w działaniu, o której mówiłem. Każda struktura wojskowa ma to do siebie, że ledwo zostanie przyjęta, a już się stwierdza, że jest przestarzała. Dotyczy to także naszego korpusu. Dlatego musimy tak przygotowywać żołnierzy, aby umieli zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, także pod względem mentalnym.
Jakimi konkretnie wyzwaniami?
Cały czas zmieniają się ramy, w jakich musi działać wojsko, inne są charakter operacji, ich zakres i cele. Z pewnością część zadań wykonywanych dotychczas przez niektóre dowództwa NATO po reorganizacji i zredukowaniu o kilka tysięcy osób muszą przejąć inne struktury dowódcze, takie między innymi jak korpus szczeciński.
Kiedy zacznie się reformowanie?
Nasza nowa struktura czasu pokoju została właśnie zatwierdzona przez komitet korpusu. Powinniśmy zacząć działać zgodnie z nią od połowy 2012 roku. Zanim przystąpimy do reorganizacji struktury wojennej, musimy wiedzieć, jakie dodatkowe obowiązki zostaną nam przydzielone. Kwatera Główna NATO nie określiła jeszcze charakteru tych zadań. Ale już teraz przygotowujemy się do ich przyjęcia.
Trudno mi sobie wyobrazić, jak kwatera korpusu może wykonywać jakiekolwiek dodatkowe zadania, skoro macie niewielu żołnierzy?
Istotnie, w czasie pokoju pracuje tylko dowództwo WKPW, w którym służą żołnierze duńscy, niemieccy i polscy oraz amerykańscy, czescy, estońscy, litewscy, łotewscy, rumuńscy, słowaccy i słoweńscy. We wszystkich wydziałach sztabu działają zespoły minimum polsko-niemiecko-duńskie. Jest to novum na skalę NATO, bo w podobnych związkach operacyjnych na kontynencie europejskim narodowe są całe komórki sztabowe. Struktura dowództwa korpusu nie jest poza tym zbyt rozbudowana. W czasie pokoju pracuje w nim zaledwie trzech generałów oraz siedmiu pułkowników. W sumie ponad 200 żołnierzy oraz pracowników wojska. Naszemu korpusowi podlegać może łącznie około 70 tysięcy żołnierzy (po pełnym rozwinięciu), którzy w czasie pokoju pozostają jednak w dotychczasowych miejscach stacjonowania i podlegają narodowym dowództwom. Pod komendę dowództwa WKPW przechodzą na wypadek wojny lub w zależności od zapotrzebowania korpusu na żołnierzy, na przykład do działań misyjnych w Afganistanie.
Skąd są ci żołnierze?
Korpusowi podlegają bezpośrednio Brygada Wsparcia Dowodzenia ze Stargardu Szczecińskiego oraz jej polskie bataliony: 100. łączności, 102. ochrony i 104. zabezpieczenia z Wałcza oraz niemiecki 610. łączności stacjonujący w Prenzlau, które wspierają wszystkie nasze szkolenia i ćwiczenia. Na czas zagrożenia w jego skład mogą wejść związki taktyczne wraz z pododdziałami wsparcia, specjalistycznymi oraz logistycznymi pochodzące z państw członkowskich, a struktura rozwiniętego korpusu będzie bezpośrednio wynikała z charakteru zadania, do którego wykonania zostanie skierowany. O każdym użyciu korpusu decyzję podejmuje komitet, który tworzą przedstawiciele ministerstw obrony oraz dowództw wojsk lądowych z Danii, Niemiec i Polski.
Czy podległość związków taktycznych narodowym dowódcom nie utrudnia zgrywania WKPW wspólnych ćwiczeń?
Nie. Regularnie ćwiczymy od lat. Przed powstaniem kwatery w Szczecinie były inne, ograniczone czasowo i ilościowo, formy współpracy (kursy, ćwiczenia) żołnierzy sojuszniczych armii. Brały w nich udział mniejsze jednostki lub grupy żołnierzy. Pierwszym wielkim sprawdzianem naszego związku operacyjnego były ćwiczenia "Crystal Eagle" w 2000 roku na poligonie w Drawsku Pomorskim. Dzięki istnieniu korpusu możemy szkolić całe związki taktyczne, integrując je z siłami NATO. Ostatnie takie manewry - "Crystal Eagle 2008" z udziałem brygad estońskiej, łotewskiej, niemieckiej i polskiej - odbyły się w Wildflecken w Niemczech, a już za kilka miesięcy kolejne formacje będą z nami ćwiczyć w Danii. Cieszę się, że współpraca wojskowa naszych armii ma charakter stały i prowadzona jest na szeroką skalę.
Żołnierze korpusu służyli też w Afganistanie. Czego się tam nauczyli?
W Kabulu znajduje się strategiczna kwatera główna dowodzona przez Amerykanów. Podlega jej kwatera niższego szczebla - Połączone Dowództwo Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Kabulu (tworzone nie z konkretnej
jednostki, lecz z oficerów różnych krajów wchodzących w skład tych sił) - która rotacyjnie jest wzmacniana przez personel korpusów NATO. Kieruje ona działaniami w poszczególnych regionach Afganistanu oraz je nadzoruje. W tej właśnie kwaterze pracowali żołnierze dowództwa korpusu (w sumie około 130) w 2010 roku. Zajmowali odpowiedzialne stanowiska we wszystkich pionach funkcyjnych. Po powrocie z misji nasi żołnierze między innymi pełnili rolę ekspertów w kolejnych cyklach szkoleń prowadzonych w dowództwie NATO w Norwegii, tym samym, w którym wcześniej przygotowywali się do afgańskiej misji.
Ale operacja w Afganistanie to nie tylko działania stricte wojskowe, lecz także cywilno-polityczne. Bardziej niż wsparcia zbrojnego koalicjantów mieszkańcy tego państwa potrzebują pomocy w innych obszarach ważnych dla stabilizacji kraju. Pierwszym z nich jest odbudowa struktur kierowania i administrowania w stolicy. Drugi to wspieranie rozwoju prowincji poprzez wsparcie wojskowe, ale także udzielanie pomocy związanej z odbudową kraju, odtwarzaniem administracji czy infrastruktury. Gromadzimy doświadczenia ze wszystkich działań, zarówno militarnych, jak i stabilizacyjnych, analizujemy je, dokumentujemy i wykorzystujemy podczas naszych ćwiczeń i treningów. Później stają się one częścią programów szkolenia mniejszych związków korpusu.
W Afganistanie wciąż trwa wojna, a wiele państw sojuszniczych zapowiedziało opuszczenie tego kraju w 2014 roku. Pojedziecie tam jeszcze?
Typowo zbrojna pomoc sojuszników jest tam coraz mniejsza. I będzie się zmniejszać, aż do punktu zero, czyli do czasu, kiedy naród afgański będzie gotów wziąć odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo. To proces trudny i długotrwały. Polska, Wielka Brytania, jak również USA zdefiniowały osiągnięcie punktu zero w Afganistanie na 2014 rok. Nie wiemy jeszcze, czy w czasie następnej misji struktury WKPW będą takie same jak obecnie. Ale dzięki środkom technicznym, którymi dysponujemy, mamy na bieżąco kontakt z żołnierzami w Afganistanie. Wiemy, co się tam dzieje. Mamy też dostęp do wszystkich danych, którymi dysponuje NATO. Planujemy do końca przyszłego roku własnymi siłami wypracować tak elastyczne struktury korpusu, by móc wykonać każde zadanie, bez względu na to, jaki charakter przyjmie misja w Afganistanie.
WIZYTÓWKA
Generał broni Rainer Korff dowodzi Wielonarodowym Korpusem Północno- Wschodnim od 2009 roku. Wcześniej był szefem Wydziału Personalnego Zarządzania Pułkownikami i Generałami Wojsk Lądowych w ministerstwie obrony Niemiec oraz szefem Wydziału Kadr Bundeswehry. Dowodził między innymi 18 Brygadą Pancerną "Holstein" w Neumünster.