"Złota Kopuła" Trumpa to wydmuszka? Ekspert mówi jasno
Złota Kopuła ma być rozwiązaniem administracji Donalda Trumpa na zagrożenie nuklearnej anihilacji Stanów Zjednoczonych. Jednak część ekspertów nie podziela entuzjazmu prezydenta. Analityk ds. rozwoju broni atomowej Jeffrey Lewis wskazuje, że wprowadzenie tak dużej sieci obronnej nie da takiego efektu, jaki zapowiada prezydent USA.

Spis treści:
"Złota Kopuła". Recepta Trumpa na zagrożenie nuklearne
Donald Trump o "Złotej Kopule" mówił jeszcze w czasie kampanii prezydenckiej w 2024 roku. Nazwa wzięta ewidentnie od izraelskiej "Żelaznej Kopuły" zapowiadała wprowadzenie za jego kadencji swoistego systemu chroniącego Stany Zjednoczone przed atakiem ze strony wrogich rakiet.
Już wtedy zakładano, że w przeciwieństwie do izraelskiego odpowiednika, który chroni przed bardzo prowizorycznymi i mało zaawansowanymi rodzajami zagrożeń ze strony bojowników Huti czy Hezbollahu, "Złota Kopuła" ma być gargantuicznym projektem chroniącym Stany Zjednoczone przed zaawansowaną bronią z ładunkiem nuklearnym Chin, Rosji czy Korei Północnej.
Podczas briefingu w Gabinecie Owalnym 20 maja prezydent Donald Trump ujawnił plan rozwoju "Złotej Kopuły". Zakłada stworzenie zaawansowanego technologicznie systemu ochrony przeciwrakietowej całych kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.
Według słów Trumpa będzie to tarcza jedyna w swoim rodzaju o niespotykanej skali, z prawie 100-procentową skutecznością. Co ciekawe ma być operacyjna już w ciągu trzech lat.
Prezydent stwierdził, że "Złota Kopuła" będzie w stanie zneutralizować zagrożenie rakietowe nie tylko w końcowej fazie uderzenia, ale także tuż po jego wystrzeleniu, nawet z drugiego końca świata. Powiedział, że w jej ramach USA rozmieszczą technologie nowej generacji na lądzie, morzu i w przestrzeni kosmicznej, w tym czujniki kosmiczne i rakiety przechwytujące.

Kosmiczne możliwości...
Donald Trump, jak i jego poplecznicy na briefingu nie zagłębiali się w techniczne aspekty "Złotej Kopuły". Najpewniej te są jeszcze ustalane w ramach rozwoju projektu. Sama "Kopuła" ma być tworzona w otwartej strukturze, gdzie na przestrzeni kolejnych dziesięcioleci będą dodawane do niej kolejne systemy i projekty technologicznie.
Niewątpliwie jedne z największych nakładów w rozwój "Złotej Kopuły" będą musiały pójść na ulepszenie zdolności kosmicznych USA. Świadczy o tym jej globalny charakter, jak i fakt, że liderem i koordynatorem projektu jest generał Michael Guetlein z Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych.
Mowa więc o systemach wczesnego ostrzegania czy całej konstelacji satelitów szpiegowskich. Tego typu projekty już są na różnym poziomie realizacji, ale teraz prace nad nimi pewnie zostaną przyspieszone.
Ważną kwestią będzie także rozwój skoordynowanego centrum dowodzenia. Istniejące i nowe czujniki oraz efektory zostaną zintegrowane ze "Złotą Kopułą". Będzie to wymagało wykorzystania pojawiających się architektur dowodzenia i kontroli oraz możliwości sieciowych, aby tarcza działała jako system zintegrowanych warstw obrony.

...i kosmiczna cena
Jednak gdy Trump nie zagłębiał się tak mocno w techniczne aspekty "Złotej Kopuły", to zdradził niezwykle istotną kwestię rozwoju tego ogromnego projektu - cenę. Jak podał, ukończenie tarczy do stopnia operacyjności w ciągu trzech lat ma kosztować aż 175 miliardów dolarów.
Już na realizację pierwszego etapu projektu ulokowano 25 miliardów dolarów w planach wydatkowych Republikanów, który jeszcze musi przejść głosowanie Kongresu. W tym budżecie może znajdować się rozwój już istniejących projektów i dopiero opracowanie czy testowanie nowych rozwiązań.
Niemniej zakładana skala "Złotej Kopuły" i wspomniana otwarta struktura sprawia, że tak naprawdę jej rozwój nie zakończy się po trzech latach. Wprowadzanie, modernizowanie czy nawet ewaluacja niektórych rozwiązań doda koszty do budżetu Stanów Zjednoczonych na przestrzeni dziesięcioleci. Jak podaje Biuro Budżetowe Kongresu, szacowana cena "Złotej Kopuły" może wynieść nawet 542 miliardy dolarów.
"Złota Kopuła" wydmuszką? Ekspert: będzie droższa i na pewno nie tak efektywna
Skala "Złotej Kopuły", jej koszty oraz wpływ na globalny układ sił, oraz zmilitaryzowanie i zawłaszczenie przestrzeni kosmicznej naturalnie wzbudza wiele kontrowersji. Już pojawiło się wiele głosów, które krytycznie podchodzą do pomysłu administracji Trumpa.
Bardzo szczegółową opinię przedstawił Jeffrey Lewis, ekspert ds. geopolityki broni jądrowej w James Martin Center for Nonproliferation Studies na Middlebury Institute of International Studies w wywiadzie dla portalu Scientific American.
Na samym początku Jeffrey Lewis zauważył, że tak ogromny system, jak "Złota Kopuła" nie jest kompletnie niemożliwy do zrealizowania. Chociażby możliwości produkcji satelitów w dzisiejszych czasach są na tyle duże, że można w dość krótkim czasie zapewnić liczną konstelację satelitów, zdolnych wykrywać zagrożenie rakietowe nawet z drugiego końca świata.
Niemniej mowa tu o niespotykanej liczbie takich satelitów, która zagęściłaby niską orbitę okołoziemską. Dodatkowo "Złota Kopuła" według założeń ma wykorzystać satelity nie tylko do rekonesansu, ale także jako statki kosmiczne, które przenosiłyby efektory do niszczenia zagrożeń. To jeszcze zwiększa liczbę potrzebnych elementów.
- Nie jest to sytuacja typu "jeden satelita na jeden pocisk", ponieważ fizyka wymaga, aby te satelity... znajdowały się na niskiej orbicie okołoziemskiej, a to oznacza, że będą stale poruszać się nad różnymi częściami planety. Jeśli więc chcesz bronić się tylko przed jednym pociskiem, nadal potrzebujesz całej konstelacji. A jeśli chcesz bronić się przed dwoma pociskami, potrzebujesz dwa razy więcej rakiet przechwytujących i tak dalej - powiedział Jeffrey Lewis dla Scientific American.
Niebłagalny efekt skali
Ekspert zauważa, że nie wystarczy też po prostu mieć gigantyczny i zaawansowany systemu obrony, aby czuć się bezpiecznie. Potrzeba do niego także całej procedury działania i to w bardzo trudnym środowisku walki.
Wskazuje, że prawdopodobnie trzeba będzie zestrzeliwać pociski jeszcze we wczesnej fazie odpalania. W czasach tworzenia systemu "Star Wars" Stany Zjednoczone miały do czynienia z radzieckimi pociskami na paliwo ciekłe, które spalały paliwo przez około cztery minuty. Nowoczesne pociski spalają je krócej niż trzy minuty. Nawet jeśli jedna minuta różnicy wydaje się mała, w kontekście zwalczania pocisku z ładunkiem nuklearnym, który po trafieniu może doprowadzić do śmierci milionów ludzi, to naprawdę duża różnica.
Z tak zaawansowanym systemem ważną kwestią dalej pozostaje identyfikacja ewentualnego celu. Nawet z nowymi technologiami decyzja jest podejmowana przez człowieka. Stąd dalej potrzebna jest duża liczba satelitów oraz efektorów do zestrzelenia zagrożenia. Przy tym według Jeffreya Lewisa, nawet wykorzystanie sztucznej inteligencji nie stanowi rozwiązania w obecnym środowisku walk.
- Chodzi o to, że każde twierdzenie, że można stworzyć taki system przy stosunkowo niewielkiej liczbie - powiedzmy 2000 rakiet przechwytujących - zakłada opieranie się na najlepszym możliwym scenariuszu, jakiejś serii nieprawdopodobnych cudów występujących w krótkich odstępach czasu [...]. Tak się nie stanie, nawet jeśli byłoby to możliwe - wskazuje Jeffrey Lewis.
"Złota Kopuła" może być studnią bez dnia
Analityk za pomocą tego efektu skali potrzebnej do skompletowania "Złotej Kopuły" rozłożył potrzebne operacje logistycznie i koszty, jaki może pochłaniać projekt, nawet z zapewnieniami Trumpa, że zostanie on zbudowany najtaniej jak się da.
Założył, że system antyrakietowy takiej klasy wykorzystywałby przynajmniej 10000 satelitów konstelacji Starlink, także jako platformy dla efektorów. Te na orbicie mogą funkcjonować od trzech do pięciu lat. Stąd wynika, że utrzymanie "Złotej Kopuły" może wymagać każdego roku wymianę do 2000 satelitów.
- Zgódźmy się więc z tym, co mówi administracja Trumpa, że mogą dostać te rzeczy naprawdę tanio. Zgaduję, że "naprawdę tani" masowo produkowany pojazd do niszczenia nadal kosztowałby 20 milionów dolarów za sztukę. Wystarczy pomnożyć 20 milionów dolarów przez 2000, a odpowiedź wyniesie 40 miliardów dolarów. Tak więc przy tych założeniach wydawalibyśmy 40 miliardów dolarów rocznie tylko na utrzymanie konstelacji. I to nawet nie uwzględnia samych operacji na tym systemie - dodaje Jeffrey Lewis.
Jak "Złota Kopuła" może zostać szybko zneutralizowana
Ekspert zauważa także, że budowa tak ogromnego systemu, jak "Złota Kopuła" może nie nadążyć za zmieniającym się środowiskiem walki z wykorzystaniem broni masowego rażenia. Według niego administracja Trumpa wydaje się po prostu liczyć na to, że Rosja czy Chiny pozwolą praktycznie nad ich głowami zbudować amerykański system wczesnego ostrzegania, dając mu pełną swobodę działania.
Jeffrey Lewis przypomniał m.in., że Chiny masowo budują silosy rakietowe, sugerując, że ich strategią ma być "przygniecenie" przeciwnika podczas ataku nuklearnego bez względu na jego możliwości obronne. Rosja natomiast według raportów stara się rozwinąć broń antysatelitarną, której wykorzystanie może oślepić konstelacje, na których ma bazować "Złota Kopuła". I przy tym nawet próba jej skontrowania może się nie powieść, gdyż systemy antyrakietowe mogą nie mieć na to czasu.
Pomysł Trumpa będzie "wielkim marnotrawstwem pieniędzy"
Ekspert wskazał, że prawdopodobnie na początku projektu "Złotej Kopuły" zostanie wyniesionych kilka satelitów i urządzeń przechwytujących. Mogą być przetestowane z sukcesem, ale w obliczu rozwoju kolejnych zagrożeń wymagany będzie dalszy rozwój i modernizacja systemu.
W opinii Jeffreya Lewisa "Złota Kopuła" będzie wielkim marnotrawstwem pieniędzy. Bo nawet jeśli da pewnego rodzaju efekty dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, to nie usprawiedliwią one kosztów, wysiłku oraz konsekwencji, które prawdopodobnie będą miały miejsce po wprowadzeniu. Mowa m.in. o zagrożeniu cywilnych konstelacji satelitów, poprzez jeszcze szersze wyniesienie potencjalnych celów wojskowych na orbitę.
- Orbita okołoziemska jest tak delikatnym środowiskiem, że możemy ją zepsuć na wiele różnych sposobów, które mogą mieć naprawdę nieprzyjemne długoterminowe konsekwencje. [...] Tak więc "Złota Kopuła" prawdopodobnie sprawi, że życie każdego z nas stanie się nieco bardziej niebezpieczne - podsumował Jeffrey Lewis.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 87 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!