Zmiana warty

Wojska aeromobilne stoją przed wielkim wyzwaniem - modernizacją floty śmigłowców.

Nie ma dnia, aby śmigłowce Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie nie udowadniały swej przydatności. Nieocenione jest ich oddziaływanie psychologiczne. Skutecznie odstraszają miejscowych rebeliantów. To właśnie śmigłowce są w stanie najszybciej wesprzeć broniące się konwoje czy posterunki.

Nocne ograniczenia

Droga powietrzna uważana jest za najbezpieczniejszy sposób przemieszczania się w Afganistanie, szczególnie nocą, po wyłączeniu wszelkiego oświetlenia, z wykorzystaniem noktowizji. Inne zadania lotnictwa Wojsk Lądowych w Afganistanie to rozpoznanie powietrzne zagrożonych rejonów i ewakuacja medyczna. Jednostki powietrznodesantowe, kawalerii powietrznej i śmigłowców dają Wojskom Lądowym zdolność wykonywania szybkich i skutecznych manewrów. Niezwykle ważne jest zapewnienie im bezpośredniego wsparcia ogniowego z powietrza, zarówno w dzień, jak i w nocy, w różnych warunkach pogodowych. Dlatego załogi śmigłowców szkolone są nie tylko do lotów nocnych, lecz także do prowadzenia ognia w ciemnościach.

Reklama

- Istnieją oczywiście pewne ograniczenia naszych działań nocnych, wynikające z tego, jakim sprzętem dysponujemy - zastrzega szef wojsk aeromobilnych generał brygady Dariusz Wroński. Jednocześnie podkreśla, że niesprawiedliwe są pojawiające się niekiedy zarzuty wobec polskich pilotów śmigłowców, że czasami nie robią tego samego co Amerykanie. Wyjaśnia, że maszyny zza oceanu poza noktowizją mają też termowizję. Polskie śmigłowce Wojsk Lądowych w takie urządzenia nie są wyposażone. Generał podkreślał, że nawet gdyby je kupiono, to ze względu na czas potrzebny na ich zamontowanie, testy i certyfikację, a potem przeszkolenie załóg jest mało prawdopodobne, aby tę nową technologię można było wykorzystać przed planowanym na 2014 rok wycofaniem polskich żołnierzy z Afganistanu.

W Wojsku Polskim oprócz 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych istnieją dwie jednostki aeromobilne - 6 Brygada Powietrznodesantowa i 25 Brygada Kawalerii Powietrznej, która kontynuuje tradycje powstałej w 1994 roku 25 Dywizji Kawalerii Powietrznej. Połączenie oddziałów lądowych i powietrznych daje kapitalny efekt synergii, co pozwala na rozszerzenie zadań, jakie może wykonać taka jednostka. Początki kawalerii powietrznej nie były łatwe, gdyż należało przełamać wiele stereotypów w myśleniu. Część wojskowych powątpiewała chociażby w to, że dowódca kompanii piechoty może prowadzić też formację śmigłowców.

"Wojska aeromobilne nie klękają"

Przełomową datą dla polskich wojsk aeromobilnych był rok 2003, kiedy ich grupa powietrzno-szturmowa ze śmigłowcami Sokół i Mi-8 weszła w skład Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku. Później wysłano tam również szturmowe Mi-24. Dla żołnierzy 25 Brygady Kawalerii Powietrznej była to pierwsza zagraniczna misja bojowa. Od tej pory śmigłowce nieprzerwanie wchodzą w skład naszych kontyngentów. Był moment, kiedy żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej, 25 Brygady Kawalerii Powietrznej oraz 49 i 56 Pułku Śmigłowców Bojowych uczestniczyli równocześnie w trzech operacjach. W Iraku kończyła się X zmiana, w tym samym czasie były dwie zmiany PKW w Czadzie (śmigłowce Mi-17) i rozpoczynała się misja w Afganistanie.

Generał Wroński przyznaje, że było to ogromne wyzwanie. - Mój poprzednik generał Ireneusz Bartniak zapytany, czy jego podwładni podołają temu wyzwaniu, odparł, że wojska aeromobilne nie klękają. Dziś cały wysiłek skupia się na niezwykle trudnej operacji afgańskiej. Równocześnie wojska aeromobilne stoją przed nowym wielkim wyzwaniem - modernizacją floty swych śmigłowców, gdyż znacząca część używanych dziś maszyn zakończy służbę w latach 2022-2024.

Lotnictwo Wojsk Lądowych przeszło największą od czasu powstania restrukturyzację. W jej wyniku dwa pułki śmigłowców bojowych zostały przekształcone w bazy lotnicze, które włączono do nowo utworzonej 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych z dowództwem w Inowrocławiu. Wojskowi podkreślają, że przy tworzeniu jej struktury wykorzystano doświadczenia zdobyte w trakcie misji zagranicznych i w czasie kontaktowania się z podobnymi jednostkami państw NATO. W składzie jednostki znalazły się dwie grupy działań lotniczych (śmigłowców) z eskadrami wyposażonymi w szturmowe Mi-24, średnie
W-3 sokół i lekkie Mi-2 - w sumie około 80 maszyn; podobna liczba ma być w przyszłości.

Przebudowa Sokołów

Do 1 Brygady włączono również dywizjon rozpoznania powietrznego z eskadrami średnich i mini bezzałogowych statków latających. Oczywiście są w niej też pododdziały dowodzenia, obsługi technicznej oraz wsparcia i zabezpieczenia. W przyszłości częścią brygady stanie się Centralna Grupa Taktycznych Zespołów Kontroli Obszaru Powietrznego (docelowo ma ich być 18). Założono, że początkowo 1 Brygada Lotnictwa zostanie rozlokowana w obu bazach pozostałych po pułkach śmigłowców, w Inowrocławiu i Pruszczu Gdańskim. Potem zdecydowano, że drugą, gdzie już wcześniej ulokowano drony, będzie Mirosławiec.
Generał Wroński zamierza przekonywać przełożonych, aby nie skupiać niemal całości sił brygady w Inowrocławiu. Uważa, że powinniśmy zachować bazę w Pruszczu Gdańskim zarówno ze względów strategicznych, jak i szkoleniowych.

Według danych Szefostwa Wojsk Aeromobilnych po przekazaniu czterech Mi-17 do 7 eskadry działań specjalnych w podległych mu jednostkach pozostało 147 śmigłowców - 31 Mi-24, 39 Sokołów, 48 Mi-2, 17 Mi-8 i 12 Mi-17. Niestety, znaczącą część tych maszyn trzeba będzie wycofać ze służby w najbliższych dziesięciu latach. Na szczęście kontynuowany jest program modernizacji posiadanych przez Wojska Lądowe śmigłowców W-3W/WA Sokół do wersji W-3PL Głuszec. Należące do firmy AgustaWestland zakłady w Świdniku przekazały już cztery pierwsze maszyny, a w najbliższych latach ich liczba ma się podwoić. Głuszec jest śmigłowcem wsparcia - ma zamontowany pod dziobem wielolufowy karabin maszynowy oraz boczne podwieszenia do zasobników z rakietami.

- Optymalnie byłoby przebudować 35 naszych wielozadaniowych Sokołów - wyraził nadzieję generał Wroński. Uważa on też, że około 150 śmigłowców w Wojskach Lądowych jest liczbą wystarczającą dla armii tej wielkości co Wojsko Polskie. Niezbędny jest zatem nowy sprzęt, gdyż większość posiadanego trzeba będzie wycofać w ciągu najbliższych 10-12 lat. Jeżeli uda się zmodernizować Sokoły i zachować Mi-17, to potrzebnych będzie około stu nowych śmigłowców.

Szybkie przystosowanie maszyny do różnych zadań

Inspektorat Uzbrojenia ogłosił w końcu marca przetarg na 26 maszyn. Nowe śmigłowce zostałyby dostarczone wojsku do 30 listopada 2017 roku. W informacji podano, że jesteśmy zainteresowani nabyciem 16 wielozadaniowych maszyn transportowych, sześciu poszukiwawczo-ratowniczych (trzy w wersji morskiej) i czterech do zwalczania okrętów podwodnych. 19 śmigłowców, w tym tuzin w wersji wielozadaniowej - transportowej miałoby być dostarczone przed 30 listopada 2015 roku.

Wojskowi są ostrożni, jeśli chodzi o określenie szczegółowych oczekiwań, jakie ma spełniać nowy śmigłowiec wielozadaniowy, który z pewnością przydałby się kawalerii powietrznej. - Możemy przyjąć, że powinien zabrać drużynę piechoty z wyposażeniem i uzbrojeniem potrzebnym do wykonania konkretnego zadania, a modułowa konstrukcja ma umożliwiać szybkie przystosowanie maszyny do różnych zadań, w tym wsparcia bojowego - przedstawił ogólne oczekiwania szef wojsk aeromobilnych. Standardem w takich konstrukcjach są szerokie drzwi boczne na przestrzał, pozwalające na błyskawiczne opuszczenie kabiny transportowej.

W Polsce swoje zakłady mają dwaj czołowi światowi producenci śmigłowców - AgustaWestland w Świdniku i Sikorsky w Mielcu. W ofercie obu znajdują się konstrukcje, które mogą wziąć udział w przetargu. Włoski producent ma ich co najmniej cztery. Najnowszym projektem jest AW 149. Pierwszy raz wzbił się w powietrze w listopadzie 2009 roku. Maszyna o masie startowej 8,6 tony może przetransportować do 18 żołnierzy. Gdy zabiera ich tuzin i wyposażenie bojowe, promień operacyjny wynosi 150 mil morskich. W tej konfiguracji poza pilotami w skład załogi wchodzi dwóch strzelców obsługujących karabiny maszynowe zamontowane w oknach kabiny transportowej. Śmigłowiec może być też uzbrojony w podwieszane zasobniki z działkami, bronią maszynową czy rakietami.

Nieustanne modernizowanie

Inną maszyną wielozadaniową w ofercie AgustaWestland jest AW159 Wildcat,  zmodernizowana na zamówienie brytyjskich sił zbrojnych wersja sprawdzonego Lynxa. Masa startowa tego śmigłowca wynosi 6 ton i może on zabrać do siedmiu pasażerów. Większe możliwości transportowe ma AW139M o masie startowej 6,4-6,8 tony, w którego kabinie znajduje się miejsce dla maksimum 15 pasażerów. W wersji desantowej zabiera dwóch strzelców i ośmiu żołnierzy desantu. Kolejny śmigłowiec to NH90. Jest większy od poprzednich. Jego masa startowa wynosi 11 ton i może zabrać do 20 pasażerów.

Firma Sikorsky ma w swej ofercie produkowany w Mielcu S-70i, przygotowaną dla zagranicznych nabywców odmianę śmigłowca używanego w armii amerykańskiej. Jego prototyp wzbił się w powietrze w latach siedemdziesiątych XX wieku, ale nieustanne modernizowanie konstrukcji sprawia, że jest on nadal nowoczesny. Mocną stroną oferty Sikorsky’ego jest doświadczenie w opracowywaniu licznych wersji specjalistycznych modelu s-70. W odmianie desantowej dziesięciotonowa maszyna może zabrać 11 żołnierzy plus dwóch strzelców obsługujących boczne karabiny maszynowe.

Oczywiście poza firmami zadomowionymi już w Polsce swe oferty mogą przedstawić inni producenci śmigłowców, jak na przykład Eurocopter. Wśród zainteresowanych polskim przetargiem mogą być też firmy z Rosji, a także innych państw.

Wśród pilotów ważna jest specjalizacja

Śmigłowiec wielozadaniowy powinien stać się w przyszłości podstawową platformą w polskich siłach zbrojnych. - W kraju tej wielkości jak nasz powinniśmy mieć poza maszynami wielozadaniowymi, w tym wsparcia, również transportowe - stwierdził generał Wroński. Zastępując obecne Mi-8 i Mi-17 mniejszymi jednostkami, trzeba pamiętać, że w miejsce jednego starego śmigłowca potrzebne będą dwa nowe. Z kolei Mi-2 należy wymieniać w proporcji jeden za jeden.

- Przydałyby się maszyny, które mogłyby przetransportować około plutonu żołnierzy - powiedział dowodzący 2 Eskadrą w 7 Dywizjonie Lotniczym major Jacek Wajda. Do tego dzięki tylnej rampie można byłoby przewozić nimi też pojazdy. Wojskowi podkreślają, że nie da się wykonać wszystkich zadań, korzystając z jednej wersji śmigłowca.

Piloci zwracają uwagę, że poza uwarunkowaniami technicznymi bardzo istotnym elementem są ludzie. - Nie da się wyszkolić pilota tak, aby perfekcyjnie wykonywał każde różnorodne zadanie - twierdzi szef szkolenia w 7 Dywizjonie kapitan Dariusz wieczorek. - Przykładem jest lotnictwo bojowe. Mimo iż eskadry mają takie same samoloty wielozadaniowe, wśród pilotów ważna jest specjalizacja - zauważa inspektor bezpieczeństwa lotów w tej jednostce kapitan Mariusz Kościelak. - Podczas prac nad doktryną użycia śmigłowców w operacjach Wojsk Lądowych pilotów dzielimy pod kątem poziomu wyszkolenia: na wykonujących zadania transportowe - czyli cargo, medyczne i inne - oraz pozostałych - dodaje dowódca 7 Dywizjonu podpułkownik Zbigniew Mitura.

- Naszym marzeniem jest, aby następcą Mi-24 została maszyna bojowa nowej generacji", przyznaje generał Wroński. Nawet najsilniej uzbrojony śmigłowiec wielozadaniowy nigdy nie będzie w pełni dorównywał szturmowemu. Niemniej jednak priorytetem na najbliższe lata pozostają właśnie te pierwsze, bo bez nich trudno sobie wyobrazić dalsze funkcjonowanie kawalerii powietrznej. W brygadzie lotnictwa WL grupy śmigłowców tworzone są z eskadr wyposażonych w różne typy maszyn, ale w dywizjonach 25 BKPow piloci latają na jednym typie: 7 (66) Dywizjon Lotniczy w Nowym Glinniku ma Sokoły, a 1 Dywizjon w Leźnicy Wielkiej - Mi-8 i Mi-17.

Najpierw poznajmy śmigłowce

Tymczasem doświadczenia z misji zagranicznych pokazują, że najczęściej działają mieszane zgrupowania, złożone z maszyn szturmowych i transportowych. - Śmigłowce transportowe mogą wykonywać loty samodzielnie, ale jeśli to możliwe, staramy się, aby miały osłonę szturmowych Mi-24 - mówi podpułkownik Mitura. - Zasada jest taka, aby nie latać w pojedynkę. Zwiększa to bezpieczeństwo, gdyby któryś ze śmigłowców musiał lądować awaryjnie.

W Polsce, w odróżnieniu od większości armii sojuszniczych, w brygadzie aeromobilnej nie ma maszyn szturmowych, choć pierwotne plany tworzenia kawalerii powietrznej je przewidywały. Za to pierwszy raz w naszym kraju Mi-24 i Mi-17 będą funkcjonować w ramach jednej jednostki, w przeznaczonej do działań specjalnych 7 eskadrze. Generał Wroński stwierdza, że ostateczne decyzje dotyczące struktur wojsk aeromobilnych powinny zostać podjęte wtedy, gdy poznamy śmigłowce, na których będziemy latać. Jedną z kluczowych kwestii jest bowiem logistyka i obsługa techniczna - im więcej typów maszyn w jednostce, tym jest ona bardziej skomplikowana. Dziś technik powinien być przygotowany do obsługi co najmniej dwóch typów śmigłowców.

- Oczywiście jest to dobry kierunek, ale uważam, że bardzo ryzykowne byłoby, aby ten sam człowiek zajmował się w jednym dniu dwoma różnymi typami maszyn, bo wtedy łatwo o pomyłkę, mogącą doprowadzić do tragedii - zauważa szef techniki 7 Dywizjonu major Dariusz Trepiak. Zatem, śmigłowcowa rewolucja to nie tylko nowe typy maszyn, lecz także przewartościowanie dotychczasowych rozwiązań, określenie na nowo zadań dla części
posiadanych już maszyn.

Tadeusz Wróbel

KOMENTARZ

- SW-4 puszczyk jest dobrą maszyną do szkolenia podstawowego, ale ma jeden silnik, a adept opuszczający mury szkoły lotniczej w Dęblinie powinien umieć pilotować też śmigłowce dwusilnikowe. Pozwoli to na płynne wejście w szkolenie na docelowym typie już w jednostce bojowej. Optymalnie byłoby, gdyby do brygad trafiali piloci już z pewnym nalotem na takim śmigłowcu, na jakim będą latać w brygadach. marzeniem jest, aby przychodzący do grup i dywizjonów mieli za sobą 250--300 godzin spędzonych w powietrzu, w tym loty nocne z użyciem gogli noktowizyjnych - uważa generał brygady Dariusz Wroński, szef wojsk aeromobilnych wojsk lądowych.

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: śmigłowiec | wojsko | armia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama