Zrzucili „balony Mołotowa” na superczołg Putina. Z T-90M został wrak
Najnowsza broń Putina została zniszczona dzięki metodzie walki wymyślonej jeszcze przed drugą wojną światową. Ukraińcy pochwalili się nagraniem zniszczenia kolejnego rosyjskiego czołgu T-90M. Tym razem obok pocisków przeciwpancernych, dronów czy ognia artylerii użyli zaskakującej broni – „balonów Mołotowa”.
T-90M atakowany "balonami Mołotowa"
Nagraniem zniszczenia kolejnego T-90M pochwalił się na Facebooku profil wojsk lądowych Ukrainy. Film szybko rozprzestrzenił się po sieci i podłapał go m.in. kanał Ukraine Weapons Tracker, dodając kontekstu.
Na nagraniu widać, jak do ataku na rosyjski czołg Ukraińcy używają najpierw zdobycznego kierowanego pocisku ppanc. Kornet. Trafienie jednak tylko unieszkodliwiło T-90M, który został porzucony. Żeby go kompletnie zniszczyć, Ukraińcy wysyłali drony ze specjalnym ładunkiem, określonym przez kanał Ukraine Weapons Tracker jako "balony Mołotowa".
Widać, że pierwszy balon nie mógł spalić czołgu. Ukraińcy musieli się wycofać i prawdopodobnie dopiero po dłuższym czasie, nawet po kilku dniach, mogli znów spróbować go zniszczyć. Drugi dron z balonem trafił we właz, rozprowadzając ogień, który pomógł w destrukcji T-90M. Prawdopodobnie obok specjalnych balonów, Ukraińcy do dobicia czołgu wykorzystali jeszcze pociski czy ogień artylerii.
"Balony Mołotowa". Stara broń w nowym wydaniu
Nazwa "balony Mołotowa" odnosi się oczywiście do sławetnych "koktajli", czyli butelek wypełnionych łatwopalnym płynem, które dzięki specjalnemu zapalnikowi rozprowadzają ogień po rozbiciu. Ironią jest, że nazwę "koktajl Mołotowa" rozpowszechnili Finowie podczas wojny fińsko-radzieckiej, używając ich na masową skalę do niszczenia rosyjskich czołgów. Jak widać, stara metoda dalej ma swoje zastosowanie.
Trudno powiedzieć, jaką substancję użyli Ukraińcy w swoich balonach. Wykorzystuje do tego zapalnik chemiczny, który nie wymaga podpalenia przed uderzeniem. Co ciekawe Ukraińcy pokazywali już swoje prace nad użyciem komercyjnych dronów do zrzucania tradycyjnych "koktajli Mołotowa".
Kolejny T-90M padł w Ukrainie. To już prawdziwa katastrofa
Według portalu Oryx jest to 11 zniszczony T-90M w Ukrainie. Dodając do tego ciężkie uszkodzenia czy przechwycenia, Rosjanie stracili już 18 tych maszyn. Biorąc pod uwagę, że mówimy to czołgu, który według rosyjskiej propagandy powinien być niezniszczalny, nie jest to obiecująca statystyka dla Kremla.
Oczywiście już od dłuższego czasu wiadomo, że ten "cudny czołg Putina" to zwykły złom. Pisaliśmy już o tym, że po ukraińskiej analizie T-90M okazał się konstrukcją z lat 70., mimo bycia nowszym niż T-14 Armata. Jednak kolejne straty tej maszyny są wręcz karykaturalne nawet jak na standardy rosyjskiej armii.
Warto podkreślić, że teraz nawet zarysowanie T-90M przyprawia rosyjskich wojskowych o palpitacje serca. Produkcja tych czołgów jest niezwykle długa, szczególnie w obliczu zachodnich sankcji. T-90M w dużej mierze bazuje na komponentach z zagranicy, co jeszcze bardziej spowalnia tworzenie każdego egzemplarza.
Mimo tego Rosjanie zapewniają, że stale tworzą kolejne superczołgi, a w styczniu 2023 roku kolejne modele wyjechały z fabryki na front. Prawdopodobnie są jednak pozbawione niektórych elementów jak nowoczesne celowniki i elektronika, aby ograniczyć koszty. A obecnie to jeden z priorytetów Rosjan. Koszt jednego takiego T-90M to około 4,5 miliona dolarów. Wyobraźcie sobie więc, jak muszą czuć się na Kremlu, gdzie Ukraińcy chcą niszczyć ich superczołg takimi "balonami Mołotowa".