Dlaczego eSIM jeszcze nie podbił rynku mobilnego?
Wbudowana, uniwersalna karta SIM to rozwiązanie, które z pozoru wydaje się mieć same zalety. Są jednak powody, dla których wciąż nie przyjęło się ono w świecie smartfonów.
Czym jest eSIM? To nic innego jak zastąpienie wymiennych kart SIM jedną, wbudowaną. W założeniu ten wynalazek miał ułatwić producentom projektowanie obudów, a użytkownikom pomóc rozwiązać problem gubiących się kart. Taka funkcja wcale nie oznacza przywiązania do jednego operatora - wbudowana karta mogłaby po odpowiedniej konfiguracji obsługiwać dowolnego dostawcę usług. To otworzyłoby także nowe możliwości producentom, którzy mogli by podpisywać porozumienia z operatorami dotyczące domyślnego skonfigurowania wbudowanej karty pod konkretną sieć. eSIM rozwiązuje także problem obsługi wielu kart - wirtualne profile pozwalają na swobodne przełączanie się pomiędzy różnymi kontami/numerami. Idea eSIM powstała w 2013 roku i obecnie karty tego typu są ustandaryzowane przez grupę GSM Alliance, a jednym z pierwszych producentów powszechnie stosujących ten format jest Samsung, w zegarkach z serii Gear S. Jakie są wady eSIM? Przede wszystkim, przejście na tę technologię mocno ogranicza działanie w krajach i regionach, gdzie nie jest ona obsługiwana. Wówczas, użytkownik skazany jest na wysokie opłaty roamingowe. Wbudowana karta może także powodować pewne zgrzyty pomiędzy operatorami, którzy za wszelką cenę będą chcieli zatrzymać klienta przy sobie. Nie da się ukryć, że karty eSIM to wynalazek z dużo większymi perspektywami niż tradycyjne SIMy, szczególnie w dobie internetu rzeczy i coraz większej ilości urządzeń mobilnych, jakie średnio posiada jedna osoba. Przyszłość, tak czy inaczej, należy więc do technologii eSIM, a eksperci szacują, że w ciągu najbliższych 5 lat zainteresowanie tym rozwiązaniem gwałtownie wzrośnie.