Przetestowałam nową aplikację PKP INTERCITY... Cudów nie ma, jest źle

Wczoraj w sklepach mobilnych pojawiła się nowa aplikacja, która ma nam ułatwić podróże. Chodzi oczywiście o apkę PKP INTERCITY. Mogła być innowacyjna, rozwiązywać problemy podróżujących, a wyszło... Chciałoby się powiedzieć: "Jak zwykle". Zobacz, co oferuje nowa apka PKP INTERCITY i dlaczego mam co do niej wątpliwości.

O nowej aplikacji mobilnej PKP INTERCITY poinformował na swoim profilu na Twitterze Tomasz Gontarz, czyli członek zarządu spółki.

W aplikacji PKP INTERCITY kupimy oczywiście bilety na pociąg. Mają one być dostępne także offline (dotyczy to również tych, które zakupimy na stronie intercity.pl). Znaleźć można też sekcję "Łowcy Promo", która umożliwia upolowanie biletów w okazyjnych cenach, profile zakupowe, czyli segment, w którym możemy zapisać swoje najczęściej uczęszczane trasy, aby mieć do nich szybszy dostęp (czego nazwa zupełnie nie sugeruje), oraz mWars, dzięki któremu możemy w łatwy sposób zamówić posiłek z wagonu barowego.  

Reklama

Aplikacja PKP INTERCITY dostępna jest na urządzeniach z Androidem oraz iOS-em, znajdziemy ją więc w Google Play Store, a także w App Storze.

Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle - wady aplikacji PKP INTERCITY

Niecały dzień po premierze najnowszej aplikacji PKP INTERCITY pojawiło się już sporo głosów krytykujących oprogramowanie (ale o tym zaraz). Apka wpadła w ręce również mi i zafundowała podróż, jaką długo będę wspominać, a nawet nie wsiadłam do pociągu.

Zainstalowanie aplikacji przebiega raczej bezproblemowo, jednak już przy zalogowaniu pojawiają się problemy. Przy próbie zalogowania na ekranie smartfona możemy odczytać komunikat: "Jeśli próbujesz zalogować się danymi z konta e-IC najpierw potwierdź swój adres e-mail w systemie e-IC. Po potwierdzeniu, w miejscu loginu na Twoim koncie e-IC pojawi się Twój adres e-mail". Na wstępie ustalmy, że zdarzyło mi się korzystać z systemu e-IC wiele razy i chwilę przed świętami musiałam potwierdzić adres mailowy — gdyby tak się jednak nie stało, z pewnością spędziłabym chwilę nad rozszyfrowaniem przytoczonej informacji

Po kilku próbach wpisania hasła, w końcu się jednak udało, a moim oczom ukazał się raczej przystępny interfejs. Na górze mamy miejsce do wpisania trasy, poniżej wspomniane już sekcje "Łowcy Promo", "Profile zakupowe" i "mWar", a u dołu ekranu widzimy "Kup bilet", "Bilety" i "Moje konto". "Kup bilet" to zakładka, w jakiej się znajdujemy, w biletach... odnajdziemy bilety, a w "Moje konto" dostępne jest nieco więcej opcji.

Zedytujemy tu swoje dane. Znajdziemy także nieczytelny cennik, sekcję z udzielonymi przez nas zgodami, faktury oraz historię podróży (wraz z biletami z kodem QR), ślad węglowy i wspomniane już wcześniej profile zakupowe, które w rzeczywistości oznaczają nasze najczęściej odwiedzane trasy, jakie możemy sobie zapisać, aby mieć do nich łatwy dostęp (jednak by dotrzeć do tej informacji, trzeba trochę poklikać, nie jest to intuicyjne). I właśnie do tego sprowadza się moje rozgoryczenie — mogę sobie poklikać, poczytać, poszukać, nie ma problemu, ale co z osobami starszymi albo mniej obeznanymi z technologią?

Pasażerowie skarżą się na Twitterze, że nie mogą dokupić miejscówki do biletu okresowego, sam bilet okresowy ma być niewidoczny w bazie biletów, nie widać też biletu kwartalnego czy rocznego, nie można kupić biletu międzynarodowego. Wiele osób nie może się nawet zalogować. 

Jaka jest reakcja firmy na zarzuty niezadowolonych użytkowników? PKP Intercity odpowiada, że "Aplikacja będzie sukcesywnie aktualizowana, aby odpowiadać na potrzeby podróżnych".

Faktycznie, aplikacja jest krótko na rynku, jednak nie jest to pierwszy twór spółki, która, mam wrażenie, mogła już wyciągnąć pewne wnioski na przestrzeni swojej działalności. Pozostaje trzymać kciuki, że PKP INTERCITY będzie regularnie aktualizowana, a głosy użytkowników zostaną wzięte pod uwagę. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PKP Intercity | podróże | bilety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy