Brytyjczycy przechodzą na centralne ogrzewanie i... ciepło spod ziemi

Brytyjczyków ogrzewały gazowe kominki i elektryczne bojlery. Teraz odkrywają zalety centralnego ogrzewania i czerpią ciepło spod ziemi

Brytyjczyków ogrzewały gazowe kominki i elektryczne bojlery. Teraz odkrywają zalety centralnego ogrzewania i czerpią ciepło spod ziemi
Czy Brytyjczycy wymienią gazowe kominki i bojlery na pompy ciepła? /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

Wojna na Ukrainie rewiduje politykę energetyczną Europy. Także Wielkiej Brytanii, która jest stosunkowo najmniej uzależniona od dostaw rosyjskich surowców. Z Rosji pochodzi tylko 13 proc. Sprowadzanej tam ropy i mniej niż 4 proc. gazu. Dla porównania, w Polsce aż dwie trzecie gazu (67 proc.) pochodzi z Rosji, ropy zaś nawet ponad 69 proc.

Zjednoczone Królestwo planuje uniezależnić się od paliw kopalnych z powodu zmian klimatu. Do 2035 roku brytyjski rząd chce ograniczyć emisje dwutlenku węgla o około 63 proc. (w porównaniu z rokiem 2019). Kraj chce osiągnąć klimatyczną neutralność i całkowicie zrezygnować ze spalania węgla, ropy i gazu piętnaście lat później.

Reklama

Brytyjczycy przechodzą na pompy ciepła

Jest wiele pomysłów, jak to zrobić. Na brytyjskich wybrzeżach od dawna wyrastają już wiatraki. Ale Brytyjczycy odkrywają też centralne ogrzewanie i pompy ciepła. To urządzenia, które (odwrotnie niż klimatyzatory) wymuszają przepływ ciepła z otoczenia do budynku. Pompa ciepła wykorzystuje ciepło powietrza lub gruntu, przez co zużywa znacznie mniej energii niż inne sposoby ogrzewania. 

Brytyjczycy od pewnego czasu finansują instalacje pomp ciepła zamiast tradycyjnych bojlerów gazowych lub elektrycznych. Rząd chciałby w ciągu sześciu lat, do 2028 roku, zrobić to w 600 tysiącach domów. To skromny cel, zważywszy, że domów w Zjednoczonym Królestwie jest około 30 milionów. Powstał jednak też inny pomysł - budowy pomp ciepła na większą skalę.

I odkrywają zalety centralnego ogrzewania

Jedna z takich wielkich instalacji powstała na północy Anglii, w dawnej kopalni w pobliżu Gateshead. Dziś kopalnia jest zalana wodą, ale właśnie o to chodzi. Woda na głębokości 150 metrów ma stałą temperaturę około 15 stopni Celsjusza. Można jej ciepło wykorzystać do ogrzewania. Instalacja wystarczy, by ogrzać pięć tysięcy domów.

Za instalacje pomp ciepła zabrali się także dostawcy energii w Wielkiej Brytanii. EON zaplanował budowę takiej instalacji w Londynie. Citygen, bo taką nosi nazwę, czerpać będzie ciepło z wód gruntowych pod miastem, donosi BBC News.

Dla Brytyjczyków jest to pewna nowość, bo nie przywykli by ciepło mieć z centralnej sieci. Dla nas sieci ciepłownicze zapewniające ogrzewanie w całych miastach nie są niczym nowym. Jednak znakomita większość polskich ciepłowni i elektrowni nadal spala węgiel.

Polskie domy nadal ogrzewa (i oświetla) spalanie węgla

Największa w Polsce elektrownia w Bełchatowie jest też największym producentem dwutlenku węgla na świecie. Co roku emituje go aż 38 megaton (czyli milionów ton). Jedynym pocieszeniem może być to, że spalany w niej jest węgiel brunatny pochodzący z pobliskiej kopalni, a nie z Rosji.

Elektrownia w Bełchatowie dostarcza aż 20 proc. energii elektrycznej zużywanej w Polsce, więc jej zamknięcie z dnia na dzień oczywiście nie wchodzi w rachubę. Będzie  stopniowo wyłączana w najbliższej dekadzie. Pobliskie złoża węgla brunatnego po prostu się wyczerpują. Co zastąpi węgiel w polskiej energetyce - nadal nie wiadomo

Jak wyliczają badacze, zaledwie pięć procent elektrowni produkuje aż 75 proc. emisji dwutlenku węgla przypadających na sektor energetyczny. Wystarczyłoby zamknąć największych trucicieli, żeby drastycznie ograniczyć emisje tego cieplarnianego gazu przypadające na produkcję prądu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energetyka | paliwa | zmiany klimatu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy