Czy afrodyzjaki naprawdę działają? Nauka ma odpowiedź
Afrodyzjaki wzbudzają tyle samo zainteresowania, co kontrowersji. Czy te substancje naprawdę mają moc zwiększania pożądania i doznań, czy to tylko mit zakorzeniony także w naszej kulturze? Oto co mają na ten temat do powiedzenia naukowcy.
Co to są afrodyzjaki i czy naprawdę działają?
Afrodyzjaki to różnego rodzaju substancje, co do których panuje przekonanie, że mają wpływ na zwiększenie libido i poprawę czerpania przyjemności z seksu. W sprzedaży znajduje się wiele rozmaitych wyrobów reklamowanych jako afrodyzjaki, ale nie trzeba sięgać po tego typu mieszanki, aby zaznajomić się z tym tematem. Istnieje bowiem ogrom afrodyzjaków naturalnych. Tym mianem określa się m.in. chilli, imbir, kawior, lubczyk, szparagi czy ostrygi.
Jak to z nimi naprawdę jest? Działają czy nie? W różnych kulturach można spotkać się z zaleceniami dotyczącymi spożywania danych produktów w ramach poprawy życia erotycznego, a przekonanie o ich skuteczności przeważa nad sceptycyzmem. Co na ten temat mają do powiedzenia naukowcy?
Lubczyk, truskawka i ostryga. Naturalne afrodyzjaki pod lupą
Najbardziej powszechnie znanym afrodyzjakiem są ostrygi, podobne właściwości przypisuje się także małżom czy krewetkom, a także innym owocom morza. Ponadto często spotyka się połączenie chilli, czekolady i truskawek - taki deser ma mieć niezwykłe właściwości pobudzające. Uznaniem od wieków cieszy się też lubczyk, który rzekomo ożywia libido mężczyzn i kobiet. Czy te wszystkie produkty faktycznie działają?
- Idealny afrodyzjak wzmacniałby zarówno pragnienie, jak i przyjemność czerpaną z seksu. Wyzwaniem jest to, że te dwie cechy są regulowane przez oddzielne obwody w mózgu — mówi Kent Berridge, profesor psychologii i neuronauki na Uniwersytecie Michigan.
Badania nad naturalnymi afrodyzjakami. Co mówi nauka?
Przegląd badań prowadzonych latami przez różnych naukowców wykazuje, że poza dowodami na zauważalne działanie niektórych substancji narkotycznych pozyskiwanych z naturalnych źródeł, czyli np. maku lekarskiego, liści koki czy konopi indyjskich, nie ma wielu dowodów na to, że produkty spożywcze mogą bezpośrednio oddziaływać na części mózgu odpowiedzialne za pragnienie i odczuwanie przyjemności związanej z seksem.
Ponadto w badaniu opublikowanym na łamach "Sexual Medicine Reviews" naukowcy wykazali, że poszczególne substancje wiążą się z ryzykiem przewyższającym wszelkie korzyści, wskazano tu np. substancję pozyskiwaną z kory drzewa johimbiny czy tzw. hiszpańską muchę, substancję pozyskiwaną od chrząszcza o nazwie pryszczel lekarski. Jeśli chodzi o takie specyfiki, jak korzeń maca czy żeń-szeń, dane są śladowe, jednak odnotowano pewną zależność występującą między ich przyjmowaniem a zwiększonym popędem.
Fakty są jednak takie, że to wciąż słabo zbadany temat. Potrzebne są większe fundusze na badania nad domniemanymi afrodyzjakami, aby przeprowadzić szeroko zakrojone analizy z udziałem dużych grup testowych.