Nie tylko opaska i zegarek. Te przedmioty też mogą być zagrożeniem
Wystraszyliście się ogłoszeń naukowców i szybko zdezynfekowaliście opaski sportowe i smartwatche? To świetnie, ale warto pamiętać, że w naszym otoczeniu jest zdecydowanie więcej przedmiotów wymagających takiej uwagi.
Spis treści:
Nie tylko opaski i zegarki. Tam bakterie też kwitną
Na łamach czasopisma naukowego Advances in Infectious Diseases pojawiło się ostatnio badanie, które pokazuje, że praktycznie wszystkie urządzenia wearable, jak opaski fitnessowe czy inteligentne zegarki, są siedliskami bakterii, które mogą wywoływać groźne choroby.
Naukowcy nie próbują oczywiście sugerować, że powinniśmy je wyrzucić do kosza. Zwracają raczej uwagę na fakt, że duża część użytkowników nie ma w zwyczaju ich czyścić, co - szczególnie w przypadku porowatych materiałów - sprzyja namnażaniu potencjalnie groźnych dla zdrowia bakterii.
Jak się jednak okazuje, opaski i inteligentne zegarki to zaledwie wierzchołek góry lodowej, bo w naszym otoczeniu znajduje się zdecydowanie więcej przedmiotów czy urządzeń, które powinniśmy regularnie czyścić, a tego nie robimy (a przynajmniej duża część z nas). Nic więc dziwnego, że na większości z nich można byłoby nakręcić "było sobie życie" - o czym konkretnie mowa?
Włączniki światła
Włączniki światła nie są pierwszym, co przychodzi nam do głowy, kiedy pomyślimy o najbrudniejszych przedmiotach w naszym otoczeniu, ale w rzeczywistości są one prawdziwą wylęgarnią bakterii. Wyobraźcie sobie tylko, ile razy w ciągu dnia ich dotykamy, a nasze ręce - choćby nie wiem jak czyste się wydawały (nie wspominając już nawet o sytuacjach, że ktoś "zapomni" ich umyć po skorzystaniu z toalety) - niemal zawsze mają na sobie jakieś "dodatki".
W efekcie nie brakuje badań, które pokazują, że włączniki światła są jedną z najbrudniejszych powierzchni w domu i stwarzają wysokie ryzyko infekcji bakteryjnej. Jedna z przeprowadzonych wskazuje, że włączniki światła dały pozytywny wynik na obecność bakterii z grupy coli (bakterie grupy coli typu kałowego) i zawierały 112,7 jednostek tworzących kolonie bakterii (CFU) na centymetr kwadratowy oraz 122,7 CFU bakterii tlenowych (takich jak E.Coli), czyli jest z nimi gorzej niż z deską sedesową.
Słuchawki douszne i dokanałowe
Coraz częściej mówi się o tym, że również niewłaściwe użytkowanie słuchawek dousznych i dokanałowych może negatywnie wpływać na nasze zdrowie. I nie chodzi tylko o zbyt głośne słuchanie muzyki, ale i możliwe infekcje ucha.
Co prawda wyniki jednego z badań, gdzie naukowcy przyglądali się 136 osobom pracującym w obsłudze klienta sugerowały, że noszenie słuchawek spowodowało jedynie 4 przypadki infekcji ucha środkowego, czyli mniej niż 3 proc., ale...przedstawiciele obsługi klienta ponad sześciokrotnie częściej cierpieli na uszkodzenie słuchu.
Co więcej, nie brakuje też innych badań, które sugerują, że częste używanie słuchawek sprzyja namnażaniu bakterii (wzrost o 700 proc. w ciągu 1 godziny). Dzieje się tak, ponieważ blokują one kanały, odcinając dopływ powietrza i zwiększając wilgotność. Sama obecność bakterii nie oznacza wprawdzie nieuchronnej infekcji, ale ten niezrównoważony wzrost może przyczynić się do problemu. Rozwiązanie? Nie dzielimy się z nikim swoimi słuchawkami, bo bakterie mogą migrować między osobami, robimy przerwy w użytkowaniu i regularnie je czyścimy.
Piloty
Z pilotami jest nieco inaczej, bo chociaż doskonale zdajemy sobie sprawę z faktu, że muszą być wylęgarnią drobnoustrojów - mają kontakt z domowymi zwierzętami i dotyka ich wiele osób, w przypadku kontrolera do TV często rękami brudnymi od przekąsek - to najczęściej i tak ignorujemy zalecenia specjalistów, by dezynfekować je co najmniej raz w tygodniu.
Tak, raz w tygodniu, tymczasem większość osób nie ma w zwyczaju wcale ich czyścić (aż 67 proc. przepytanych gospodarstw domowych), a co dopiero odkażać. Ale być może przekaz płynący z jednego z nowszych badań to zmieni, bo jak sugerują badacze, na pilocie od telewizora może znajdować się 20 razy więcej bakterii niż na desce sedesowej. Niezbyt przyjemna wizja, prawda?
Klawiatura
Kolejne urządzenie, z którego korzystamy kilka godzin dziennie i którego czyszczenie ograniczamy do strzepnięcia okruszków i przetarcia ściereczką do kurzu, kiedy uzbiera się go zbyt duża warstwa, bo manewrowanie wokół kilkudziesięciu klawiszy jest trudne i czasochłonne. To jednak zdecydowanie zbyt mało, żeby naprawdę utrzymać klawiaturę w czystości, bo na co dzień gromadzi dużo martwego naskórka, resztek jedzenia, włosów, a nawet... małych owadów - pyszności, prawda?
W efekcie, jak wykazały liczne badania, na klawiaturze może znajdować się trzy razy więcej bakterii niż na desce sedesowej, a nawet desce sedesowej w publicznej toalecie. Niektóre analizy podają zaś bardziej konkretne dane, sugerując 3000 bakterii na cal kwadratowy (6,44 cm2). A kiedy będziecie już czyścić i dezynfekować klawiaturę, nie zapomnijcie o myszy, bo tu również nie brakuje bakterii (1600 na powierzchni o wielkości 6,44 cm2), szczególnie jeśli pracujecie w biurze i z waszych urządzeń mogą korzystać też inne osoby.
Smartfon
Czas na prawdziwego króla bakterii, czyli smartfon, z którym większość z nas praktycznie się nie rozstaje. Towarzyszy nam w pracy, w komunikacji miejskiej, mamy go zawsze przy sobie po godzinach, a często zabieramy nawet do toalety, więc bakterie mają tu prawdziwe pole do popisu.
Jednak nie samo dotykanie go jest najgorsze, ale fakt, że w przeciwieństwie do pozostałych przedmiotów na naszej liście, często znajduje się blisko twarzy, a stąd już niedaleko do ust czy nosa, czyli klasycznych dróg zakażenia.
Jak zaś dowiadujemy się z nowego badania przeprowadzonego przez SellCell, mowa o wielu szkodliwych dla naszego zdrowia bakteriach, które powszechnie występują m.in. w odchodach ludzi i zwierząt. Badacze wykryli P. aeruginosa, powszechnie występującą w odchodach karaluchów, na 50 proc. ekranów i E.coli (większość wariantów nieszkodliwa, ale niektóre mogę wywoływać biegunkę, wymioty, a nawet infekcje dróg moczowych), Bacillus cereus (odpowiedzialne za intensywne zatrucie pokarmowe) i S. aureus (odpowiedzialne za zapalenie płuc) na 100 proc. ekranów.