Oto najdziwniejsze słowa w języku polskim. Zaskakują i bawią
Język polski jest wyjątkowy i to nie tylko dlatego, że jest nasz. Nasza mowa zawiera mnóstwo ciekawych słów czy konstrukcji, które obcokrajowcom spędzają sen z powiek. Dziś jednak nie o gramatyce, odmianie czy innych konstrukcjach mowa - skupimy się bowiem na słowach. I to najdziwniejszych, jakie możemy znaleźć w języku polskim.
Spis treści:
Ile lat ma język polski?
Polski język należy do grupy zachodniosłowiańskiej i stanowi tym samym część rodziny języków indoeuropejskich. Sam w sobie wywodzi się z języka prasłowiańskiego, a swoją właściwą historię rozpoczyna w okolicach XIII wieku naszej ery. To właśnie w 1270 roku zapisano pierwsze zdanie w języku polskim. Brzmiało dość… niezrozumiale, przynajmniej z dzisiejszej perspektywy, gdy posługujemy się językiem po wielu wiekach ewolucji.
Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai - właśnie to zapisano na jednej z kart tzw. Księgi henrykowskiej, co dziś uznajemy za początek naszego języka. Niedługo później, bo w 1285 roku na zjeździe w Łęczycy pojawiło się postanowienie o nauczaniu języka polskiego w klasztornych szkołach. Oznaczało to, że od teraz będzie prowadzona nauka już nie tylko łaciny, ale również naszego języka narodowego. Można śmiało stwierdzić, że wraz z rosnącą pozycją polszczyzny umacniało się również i nasze państwo. Dwieście lat trzeba było czekać na pierwszy druk w języku polskim. Ten ukazał się w 1475 roku we Wrocławiu i były to trzy modlitwy - Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Wierzę w Boga.
Oto najdziwniejsze słowa w języku polskim
Po poznaniu zarysu historycznego naszego języka możemy przejść do spraw nieco mniej poważnych. Okazuje się bowiem, że nasz rodzimy język posiada w sobie mnóstwo ciekawostek i wyrazów, które są bardzo interesujące. Rzućmy okiem na kilka przykładów słów, które na pewno warto zapamiętać - choćby z uwagi na ich zabawną konstrukcję czy długość.
Jakie jest najkrótsze polskie słowo? Niektóre wyrazy po polsku mają ledwie trzy, a nawet dwie litery. Jest jednak i takie, które składa się wyłącznie z jednego znaku - to spójnik “i”, który śmiało możemy uznać za słowo. Nieco dłuższe są te dwuliterowe jak aż lub bo. A co z rzeczownikami? W tym wypadku zwiększamy zakres poszukiwań do trzech liter. I wybór robi się spory, bo najkrótsze rzeczowniki w języku polskim to np. ból, noc, lew, lek, jad, guz, gaz, rok czy nić.
Zmieniamy kategorię i przechodzimy do najdłuższego słowa po polsku. I tu pojawia się problem, bo teoretycznie najdłuższym wyrazem w naszym języku jest Konstantynopolitańczykowianeczka - mała mieszkanka Konstantynopola. Okazuje się jednak, że zdaniem niektórych językoznawców jest ono zapisywane błędnie, dlatego oficjalnie tytuł najdłuższego polskiego słowa przypadł innemu wyrazowi. Co ciekawe, większość z nas stosuje go regularnie - a przynajmniej stosowała, gdy gotówka była nieco bardziej popularna.
To pięćdziesięciogroszówka, czyli 23-literowy wyraz oznaczający monetę o nominale 50 groszy. Dziś możemy za nią kupić bułkę, więc w przeciwieństwie do popularnego grosza jest nadal całkiem użyteczna.
Nietypowe wyrazy po polsku
Długie, krótkie - a co powiecie na po prostu dziwne? Ciekawą listę przygotował serwis nauki języków Babbel, wymieniając kilka naprawdę "odjechanych" wyrazów. Na liście znajdziemy np.:
Wihajster - czym jest? Ciężko to opisać, ale gdy ktoś używa tego słowa, to ma pewno ma na myśli… jakąś rzecz. Jak to się nazywa? Tak z niemieckiego można przetłumaczyć znaczenie wihajstra, który może być jakimś elementem, narzędziem czy częścią - po prostu rzeczą, obiektem zainteresowania. Nie porywam się na definiowanie - to niemożliwe, ale wiemy, o co chodzi.
Fiu-bździu - ciężko to wymówić (zwłaszcza gdy polski nie jest naszym rodzimym językiem), a jeszcze gorzej, gdy mamy to w głowie. Bo posiadanie fiu-bździu wiąże się z robieniem głupstw i niebaczeniem na konsekwencje. Lepiej je mówić, bo wtedy przynajmniej oznacza, że mówimy coś zabawnego i głupiutkiego, ale bez poważnych rezultatów.
Załatwić - to akurat mój autorski dodatek. Bo załatwić możemy coś w urzędzie - sprawę, tak samo, jak w banku. Możemy komuś załatwić transport, zamawiając taksówkę. Ale czy słyszeliście np. o załatwianiu czegoś z roboty? Prosta sytuacja - wasz znajomy maszeruje dzielnie przez osiedle, trzymając w ręku łopatę. Skąd masz? - pytacie delikwenta, na co on odpowiada - załatwiłem z roboty. No i jak to wytłumaczyć?
Trytytka - a tu mój osobisty faworyt. Trytytka to w rzeczywistości opaska zaciskowa, którą możemy np. zebrać plątające się kable czy przymocować odpadającą rejestrację w aucie (nie róbcie tego). Kawałek plastiku, który raz przeciągnięty przez oczko nie nadaje się do ponownego otwarcia. Nazwa ta wzięła się najpewniej z charakterystycznego dźwięku wydawanego podczas zaciskania.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 89 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!