Polskie pijawki mogą podbić kosmos
Pijawki lekarskie z opolskiej hodowli wykorzystano do badań podczas naukowej misji ICAres-1. W przyszłości mogą służyć jako wsparcie medyczne dla uczestników misji kosmicznych - uważa pomysłodawca misji dr Aleksander Wiśniowski.
ICAres-1 (Innovative Concepts Ares) to symulowana misja na Marsa, którą przeprowadzono na terenie jedynej w Europie, specjalnej stacji habitat Lunares w Pile z udziałem naukowców z Polski, Francji i Niemiec. Jej celem było m.in. przeprowadzenie eksperymentów naukowych w warunkach zbliżonych do tych, które mogą panować na terenie stacji kosmicznych w warunkach mikrograwitacji. Część medyczna misji prowadzona była pod auspicjami Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu (UMP), w ramach nowo powołanej jednostki - Pracowni Medycyny Ekstremalnej.
W trakcie symulacji przy pomocy specjalnych urządzeń starano się odtworzyć warunki, jakie mogą panować na stacjach kosmicznych na Marsie i Księżycu. Pod obserwację trafili przedstawiciele ziemskiej fauny i flory, którzy mogą być w przyszłości partnerami kosmonautów w ich podróżach poza Ziemię. Okazało się, że dżdżownice i rośliny nie lubią pyłu z meteorytów, natomiast muchy i pijawki nie miały problemów z wydaniem na świat kolejnego pokolenia.
Jedną z dziedzin, badanych podczas misji, było wykorzystanie pijawek lekarskich (łac. hirudo medicinalis) w ochronie zdrowia uczestników długotrwałych misji pozaziemskich.
- Pijawki w długotrwałych lotach załogowych pełnić mogą wielorakie funkcje związane z ich cechami biologicznymi oraz zastosowaniem medycznym. Z uwagi na długotrwałość lotów międzyplanetarnych konieczne będzie zapobieganie skutkom długotrwałego unieruchomienia na małej przestrzeni podczas wielomiesięcznej podróży, w tym zakrzepicy głębokiej - powiedział dr Aleksander Waśniowski z UMP.
- Odnawialne i samowystarczalne źródła żywności i leków, naturalne "linie produkcyjne", to obecnie żywotne kierunki rozwoju badań kosmicznych, powiązanych z kolonizacją nowych środowisk, nasz program "Arka Noego", obejmujący między innymi próby z hodowlą pijawek lekarskich, z użyciem urządzeń generujących środowisko symulujące mikrograwitację, wpisują się w ten trend - podkreślił dr Waśniowski.
Marię Mroczko, zajmującą się od lat hodowlą pijawek w Namysłowie, która dostarczyła pijawek misji ICAres-1, zainteresowanie użyciem pijawek jako środka medycznego nie dziwi.
- Pijawka lekarska to prawdziwa fabryka skomplikowanych związków chemicznych. Do tej pory zbadano około 120 z nich. Wiemy już, że część z nich może być z powodzeniem używana przy wspomaganiu leczenia chorób układu krwionośnego, różnego rodzaju urazów, a nawet chorób neurologicznych. Na dodatek nie ma problemu z ich aplikacją - wystarczy przystawić zwierzątko do odpowiedniego miejsca na ciele pacjenta - wyjaśniła Mroczko.
Jak przyznał dr Waśniowski, chociaż naukowcy byli przeszkoleni w hodowli zwierząt, nie ustrzegli się błędów w pielęgnacji.
- Pijawka osiąga zdolność do rozrodu po trzech latach życia; żeby można ją bezpiecznie wykorzystywać w leczeniu i powinna być przez cały czas właściwie hodowana i żywiona, a to wymaga wiedzy i pracy. Działamy od 12 lat i prawdopodobnie nadal jesteśmy jedyną w Polsce hodowlą pijawki lekarskiej, spełniającą wszystkie formalne wymagania. Niestety nadal zdarza się, że dostawcy pijawek idą na skróty i handlują zwierzętami niewiadomego pochodzenia, narażając często nieświadomych użytkowników na nieprzyjemne niespodzianki, a środowisko na poważne straty. Szkoda, bo chętnie podzielimy się naszą wiedzą z chętnymi do założenia nowych hodowli - powiedziała Mroczko.
Udział w programie kosmicznym może przysłużyć się samym pijawkom, bo nasza rodzima hirudo medicinalis została uznana za gatunek zagrożony wyginięciem.
- Popyt na pijawki lekarskie przewyższa podaż. Mamy zamówienia praktycznie z całego świata. Obecnie mamy ponad 50 tysięcy pijawek w hodowli, z czego 8 tysięcy to stado rozrodowe, które co roku staramy się powiększyć. To ciągle jednak za mało, a "dzikie" łowy ograniczają populację żyjącą na wolności. Udział w projektach takich, jak ICAres, może zwróci uwagę na lepsze wykorzystanie przez człowieka z rozwiązań, które od dawna proponuje nam natura i zachęci do aktywnych działań na rzecz ich ochrony przed wyginięciem - uważa Mroczko.