Spadł na Ziemię po 38 latach. Satelita NASA spłonął w atmosferze

Satelita NASA po 38 latach okrążania Ziemi zakończył swój żywot spalając się w atmosferze. Został wystrzelony na orbitę okołoziemską w czasach Ronalda Reagana i Związku Radzieckiego. Miał działać tylko dwa lata, ale zaskoczył wszystkich długowiecznością.

8 stycznia o 23"04 (czasu wschodniego USA) satelita NASA wszedł ponownie w ziemską atmosferę i spłonął
8 stycznia o 23"04 (czasu wschodniego USA) satelita NASA wszedł ponownie w ziemską atmosferę i spłonąłNASA

To smutna chwila, kiedy cud techniki NASA spada na Ziemię. Taki los spotkał właśnie satelitę ERBS (Earth Radiation Budget Satelite), który został wystrzelony na orbitę w 1984 roku na pokładzie promu kosmicznego Challenger. 8 stycznia o 23"04 (Czasu Wschodnioamerykańskiego) satelita wszedł ponownie w ziemską atmosferę i w ten sposób zakończył swój 38-letni pobyt na okołoziemskiej orbicie. Według NASA stało się to nad Morzem Beringa.

ERBS od dawna nie dawał znaku życia. NASA zakładała, że po dotarciu na orbitę będzie działał ok. 48 miesięcy. Satelita zaskoczył wszystkich długowiecznością i pełnił swoją misję przez 21 lat. Jego zadaniem było badanie górnych poziomów atmosfery naszej planety. Dzięki bardzo precyzyjnym urządzeniom był w stanie ustalić stężenie ozonu, pary wodnej czy dwutlenku azotu. Dane zebrane przez ERBS pomogły naukowcom zrozumieć, jak Ziemia pochłania i wypromieniowuje energię pochodzącą ze Słońca. Jego zasługi są także ogromne w ustaleniu skali ocieplania się klimatu na Ziemi, które powstaje przez emisję gazów cieplarnianych.

Urządzenia pomiarowe na pokładzie satelity ERBS pozwoliły potwierdzić, że warstwa ozonowa Ziemi zmniejsza się w skali globalnej
fragment komunikatu NASA

To właśnie informacje zebrane przez satelitę ERBS doprowadziły do podpisania we wrześnu 1987 roku tzw. Protokołu Montrealskiego. Dzięki temu międzynarodowemu porozumieniu znacząco zostało ograniczone stosowanie w klimatyzatorach i aerozolach chlorofluorowęglowodorów (CFC), które są wyjątkowo szkodliwe dla warstwy ozonowej.

NASA na wiele miesięcy wcześniej ustaliła datę i miejsce opuszczenia orbity przez satelitę. Nie jest pewne, czy wszystkie elementy ERBS rzeczywiście spłonęły w atmosferze, czy może jakieś fragmenty przetrwały i spadły na Ziemię. Na szczęście ryzyko wyrządzenia krzywdy komukolwiek przez spadające części satelity było bardzo niskie. Policzono je bardzo dokładnie - według NASA prawdopodobieństwo takiego zdarzenia było jak 1 do 9400.

Szwecja: Meble z elektrycznych skuterów Deutsche Welle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas