Tatuaż z "gratisem". Odkryli ukryte składniki w 83 proc. tuszów
Ludzie od tysiącleci ozdabiają swoje ciała tatuażami, ale jak się okazuje praktyka ta niekoniecznie jest tak bezpieczna, jak próbuje nas przekonać branża. Nowe badanie pokazuje, że większość dostępnych na rynku tuszów ma w sobie ukryte i potencjalnie niebezpieczne "dodatki".
Wydawać by się mogło, że substancje, które są umieszczane w skórze człowieka podczas tatuowania, przechodzą niezwykle rygorystyczne testy potwierdzające ich bezpieczeństwo. Tymczasem jest zupełnie inaczej, bo jak pokazuje badanie zatytułowane "What’s in My Ink: An Analysis of Commercial Tattoo Ink on the US Market", którego wyniki opublikowane zostały w magazynie Analytical Chemistry, w tuszach często można znaleźć substancje niewymienione na etykiecie.
Kelli Moseman z nowojorskiego Binghamton University przeanalizowała ponad 50 tuszów do tatuażu dziewięciu różnych marek, aby zweryfikować, w jakim stopniu ich skład pokrywa się z oficjalnymi informacjami producenta. Naukowcy sięgnęli po wiele technik analitycznych, aby potwierdzić obecność substancji niewymienionych na liście, np. spektroskopia Ramana i XRF pozwoliły naukowcom zidentyfikować pigmenty w każdym tuszu, natomiast spektroskopia NMR i spektrometria mas ustalić, co znajdowało się w roztworach nośników.