Traktory jak dinozaury, czyli masowa degradacja gleby
To co miało zwiększać plony i wydajność rolnictwa może drastycznie je zmniejszyć. Wykorzystywanie „mechanicznych dinozaurów” staje się coraz mniej opłacalne. Jednocześnie gleba ulega degradacji, a jej odbudowa może zająć nawet dziesięciolecia.
W rolnictwie wykorzystuje się coraz to większe maszyny, aby zwiększyć wydajność oraz plony. Takie przeświadczenie utrzymuje się od bardzo dawna. Jednakże najnowsze wyniki badań mogą zmienić ten pogląd o 180 stopni. Stosowanie wielkich jak dinozaury maszyn rolniczych może mieć destrukcyjny wpływ na strukturę gleby i systemy korzeniowe roślin, co bezpośrednio przyczynia się do zmniejszenia plonów, a więc i zysków.
Porównanie tych maszyn do dinozaurów nie jest wcale przesadzone. Największe ciągniki, czy kombajny rolnicze mogą ważyć nawet 60 ton i są wyższe od słonia. Można to porównać do masy Tyranozaura, który ważył "jedynie" niecałe 9 ton. Z kolei inny znany gatunek dinozaura, triceratops, osiągał wagę do 12 ton. Masa maszyn rolniczych obecnie dorównuje największym dinozaurom, które chodziły po Ziemi, czyli zauropodom. Osiągały one wagę dochodzącą do nawet 80 ton.
"Mechaniczne drapieżniki" swoim ciężarem i kołami o kilkumetrowej średnicy miażdżą powoli i systematycznie glebę. Większa gęstość gleby utrudnia wzrost korzeni roślin.
"Ciężkie maszyny to coś, czego nie powinniśmy ignorować. To naprawdę może spowodować szkody."
Thomas Keller ze Szwedzkiego Uniwersytetu Nauk Rolniczych oraz Dani Or z The Desert Research Institute zebrali, w swoim artykule naukowym, dane dotyczące wszelkiego rodzaju pojazdów rolniczych od 1958 roku. Następnie modelowali siły, które były wywierane przez opony na glebę na różnych głębokościach.
W zmechanizowanym rolnictwie zagęszczenie gruntu od dawna występuje w górnej warstwie gleby, czyli w warstwach płytszych niż 50 cm. Naukowcy sądzą, że zagęszczenie gleby w warstwach poniżej 50 cm często przekracza "bezpieczne granice".
Miażdżenie gleby przez ciężki sprzęt doprowadza do zanikania malutkich przestrzeni między cząstkami gleby (porów), co znaczne utrudnia przedostawanie się wody i powietrza do głębszych warstw. Takie zmiany mogą zmniejszyć plony od 10 do 20 proc. Skutkiem tamtego typu zabiegów są długotrwałe - mogą upłynąć dziesięciolecia, zanim dżdżownice i inne organizmy poluzują glebę.
Jak donoszą autorzy badań, około 20 proc. gruntów rolnych na świecie jest narażonych na wysokie ryzyko zmniejszenia plonów ze względu na zagęszczenie głębokich warstw gleby. Jednymi z najbardziej narażonych terenów są obszary sawanny w Brazylii i południowo-wschodniej Australii, gdyż gleba jest tam wyjątkowo "wrażliwa".
Oprócz ciągników coraz cięższe stają się również kombajny, czy pojazdy używane do pozyskiwania drewna.
Inżynier rolnictwa Thomas Way z Departamentu Rolnictwa USA mówi, że istnieją sposoby na zminimalizowanie zagęszczenia gleby. Jednym ze sposobów jest nie jeżdżenie po polach, gdy są one mokre, ponieważ wilgoć sprawia, że gleba jest bardziej podatna na miażdżenie. Innym sposobem jest używanie GPS podczas suchej pogody, co mogłoby pomóc rolnikom jeździć tymi samymi trasami za każdym razem, aby zmniejszyć całkowitą powierzchnię, która jest degradowana. Pytanie, czy taki zabieg sprawdziłby się w polskich warunkach.
Paradoks zauropodów?
Naukowcy w swoim artykule naukowym poruszają temat "paradoksu zauropodów", czyli zastanawiają się nad tym jaki był mechaniczny wpływ tych zwierząt na produktywność ziemi. Badacze zakładają, ze zauropody poruszając się musiały zagęszczać podłoże.
Badacze debatują również, czy prehistoryczne zwierzęta trzymały się wytartych ścieżek, a może brodziły w wodzie wzdłuż linii brzegowej.
W swoim artykule piszą "Obraz swobodnego żerowania wydaje się mało prawdopodobny ze względu na ryzyko masywnego zagęszczenia gleby i utraty produktywności."