U wybrzeży Antarktydy nagrano przerażające i niemal kosmiczne meduzy fantomowe
Pasażerowie statków wycieczkowych krążących w pobliżu Antarktydy mieli okazję ujrzeć na własne oczy jedne z najciekawszych zwierząt naszej planety. Podczas nurkowania w łodziach podwodnych, dostrzegli oni coś, co na pierwszy rzut oka przypomina stworzenia rodem z filmów fantastycznych, lub nasze wyobrażenia o istotach pozaziemskich.
Kosmiczne stwory koło Antarktydy
Ziemia pełna jest niezwykłych stworzeń. Choć możemy je sfotografować, opisać i zbadać, to te i tak często budzą w nas wyjątkowe emocje, zupełnie, jak gdybyśmy obcowali z istotami pozaziemskimi. Nic dziwnego, przecież nie na co dzień mamy okazję obserwować istoty, które swoją aparycją przypominają kosmitów lub mityczne potwory.
Okazję do takiego spotkania mieli uczestnicy wycieczki w okolicach Antarktydy. Podczas przemierzania morskich głębin w łodzi podwodnej, ich oczom ukazały się meduzy fantomowe — najwięksi przedstawiciele tych bezkręgowców. Swoim wyglądem przywodzą na myśl fantastyczne bestie lub nawet statki kosmiczne.
Okazy zaobserwowane przez uczestników wycieczki były naprawdę spore. Średnio przekraczały długość 5 metrów, a największa z meduz rozciągała się nawet na 10 metrów. Tak długim ramionom towarzyszy również dzwon, którego średnia może wynieść nawet 1 metr. To wystarczy do zobrazowania sobie ogromu tych stworzeń.
Za każdym razem, gdy je obserwujemy, wydaje się, że meduza płynie powoli, delikatnie pulsując dzwonkiem, aby uzyskać napęd. Wydaje się, że nie wykazywały żadnej skłonności do świateł łodzi podwodnej ani reakcji na naszą obecność.
Choć zaobserwowane meduzy nic sobie nie robiły ze świateł łodzi i samych pojazdów, to niech nie zwiedzie nas ich obojętność — to szalenie niebezpieczne stworzenia, największe spośród drapieżnych bezkręgowców. Jeżeli niewielka meduza jest w stanie sprawić nam ogromny ból w porażonej części ciała, to nie potrzeba wiele wyobraźni, aby uzmysłowić sobie zagrożenie płynące ze strony 10-metrowego potwora.
Skąd się tam wzięły?
Zachwyty na bok, ponieważ pojawia się istotne pytanie — dlaczego ludzie byli w stanie zaobserwować meduzy fantomowe z perspektywy turystycznej łodzi podwodnej? Do spotkania doszło bowiem na głębokości 80, 87 i 280 metrów, podczas gdy naturalnie meduzy te żyją poniżej 1000 metrów pod poziomem wody.
Zdaniem naukowców, meduzy te mogły wypłynąć bliżej powierzchni, aby wystawić się na działanie promieniowania ultrafioletowego. Te ma pomagać w likwidowaniu pasożytów z ich ciał. Z reguły przebywają jednak w głębinach z maksymalnie ograniczonym dostępem światła, stąd też tak rzadko mamy okazje do obserwowania ich codziennego życia.
Fascynujący morski okaz
Meduzy, podobnie jak inne żyjące w morskich głębinach stworzenia, to naprawdę fascynujący obszar życia na Ziemi. Dość powiedzieć, że nie posiadają one mózgu, a wszelkie zmiany w otoczeniu wyczuwają za pomocą układu nerwowego. Niebanalna jest też możliwość świecenia w ciemności, choć ta dotyczy jedynie wybranych gatunków.
A co z tymi niebezpiecznymi? Za najgroźniejszą meduzę świata uznaje się Osę Morską (Chironex fleckeri). W ciągu roku śmierć z jej powodu ponosi więcej osób, niż na skutek rekinów i płaszczek razem wziętych. Co jest powodem stwarzania takiego zagrożenia?
Wszystko przez szalenie niebezpieczny jad. Ten uwolniony z jednego tylko parzydełka ma tak duże stężenie, że starczyłby do zabicia nawet 60 osób. Pomyśleć, że jego moc potrzebna jest do polowania na opancerzone krewetki...