Czy tanie linie serio są tanie? Dodatkowe opłaty przerażają

Kupowanie tanich biletów lotniczych to sposób na niedrogie podróżowanie. Czy jednak na pewno korzystanie z tanich linii lotniczych pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy? Okazuje się, że za niskimi cenami biletów stoją opłaty, które mogą znacząco przewyższać koszt miejsca w samolocie.

Tanie linie i wysokie opłaty. O co chodzi?
Tanie linie i wysokie opłaty. O co chodzi?Wojciech Strozyk/REPORTEREast News

Linie lotnicze zarabiają na dodatkach

Podczas korzystania z wyszukiwarek tanich lotów bardzo często możemy natknąć się na niezwykle atrakcyjne oferty. Bywa, że nawet kilkadziesiąt złotych pozwoli nam wybrać się w zagraniczną podróż z lotniska. Świetna oferta kusi, ale budzi też wątpliwości. Na czym zarabiają linie lotnicze, skoro koszt biletu jest tak niski?

Odpowiedź tkwi w szczegółach, a konkretniej w opłatach dodatkowych. W rzeczy samej możemy zakupić niedrogi bilet i wybrać się na wyprawę. Sęk w tym, że oferty linii lotniczych są wypełnione po brzegi dodatkowymi opcjami czy pułapkami, przez które będziemy musieli sięgnąć do portfela nieco głębiej.

Bagaż? Tylko podręczny, inaczej płać

Pierwszą z rzeczy, która przychodzi na myśl, jest bagaż. Lata temu minęły czasy, w których pasażerowie mogli wnosić na pokład Ryanair i Wizzair niewielką walizkę w cenie biletu. Dziś bagaż podręczny w tanich liniach to niewielki plecak lub torebka. A co z walizkami? To opcje dodatkowo płatne, niekiedy nawet krocie.

Wszystko zależy od tego, jakiego rodzaju bagaż chcemy dokupić. Tańsza będzie walizka kabinowa, jednak w niej zabierzemy maksymalnie 8 kilogramów bagażu. Więcej zapłacimy za walizkę rejestrowaną. Co istotne, nieuważni pasażerowie narażą się na koszta. Każdy kilogram nadbagażu wiązać się będzie z dopłatą, podobnie jak niewymiarowa walizka czy torba.

Miejsce obok siebie tylko dla płacących

Kolejny płatny dodatek to wybór miejsca w samolocie i pierwszeństwo wejścia na pokład. Samo wejście do samolotu w pierwszej kolejności nie zawsze ma sens - czasem i tak wszyscy kotłują się w lotniskowym busie, a kolejność się miesza. Siedzenie w wybranym przez siebie miejscu jest jednak kuszącą ofertą. Tym bardziej, gdy podróżujemy z kimś i nie chcemy rozdzielać się na czas lotu.

Dodatkowo płatna opcja pozwala wybrać miejsce w samolocie. Im lepsze, tym zapłacimy więcej - na przykład za dodatkową przestrzeń na nogi. Wielu z nas nie korzysta z tej opcji, bo ich zdaniem to strata pieniędzy - tak się przynajmniej może wydawać. W rzeczywistości, opcja ta cieszy się niesamowitym wzięciem, czego przykładem jest Ryanair. Irlandzki przewoźnik zarobił dzięki temu miliardy.

Darmowa odprawa? O ile nie zapomnisz

Ciekawą sprawą jest odprawianie się na samolot tanich linii lotniczych. Darmowa odprawa jest oczywiście dostępna, jednak tylko online i w określonym czasie. Może to być np. w ciągu 24 godzin od wylotu. Jeżeli zapomnimy o dokonaniu odprawy, to czeka nas niemiła niespodzianka.

Wówczas należy skorzystać ze stanowiska odprawy na lotnisku, a za tę przyjemność trzeba już zapłacić. Nie jest to koszt symobliczny, bo linie często wołają sobie nawet kilkadziesiąt euro za odprawienie jednego pasażera na lot w danym kierunku.

Tani bilet, wysokie opłaty

Statystyki jasno wskazują, że budżetowi przewoźnicy zarabiają krocie na dodatkowych opłatach. W przypadku linii Ryanair średnia cena biletu wynosi 21,50 euro, jednak pasażerowie często wydają na podróż nawet kilkukrotnie więcej. Dokupują bagaże, wybierają miejsca w samolocie, a niektórzy z nich zapominają o darmowej odprawie. Dodajmy do tego usługi na pokładzie (np. loterie czy przekąski) i mamy świetny model biznesowy, któremu ciężko się oprzeć.

Czy można uznać taką praktykę za coś złego? Absolutnie nie, wszak przewoźnik udostępnia jedynie możliwości, a to pasażerowie decydują o ewentualnych dodatkowych zakupach. Jak widać, większość podróżnych korzysta z nich bardzo chętnie. Średni koszt pasażera Ryanair to 344% bazowej ceny biletu, a w liniach Wizzair wynosi on 272%.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas