Jak interpretować mapy? O tym, jak Rosja wygrywa... ale tylko na mapie

Mapy towarzyszą człowiekowi od dawna. Przedstawialiśmy na nich nowe lądy, szlaki, pomagały w działaniach wojennych. Obecnie równie chętnie wykorzystujemy je do przedstawiania różnych zjawisk, od przyrodniczych po społeczno-gospodarcze. Od dwóch tygodni kartografia pomaga nam również przedstawiać zagadnienia związane z agresją Rosji na Ukrainę. Rosja bardzo chętnie sięga po różne metody pozwalające manipulować społeczeństwem. Okazuje się, że mapy, które powszechnie wykorzystujemy w różnych celach też nieco nas okłamują na korzyść tego kraju.

"Wielkość Rosji" na mapie zależy od zastosowanie odwzorowania kartograficznego na mapie
"Wielkość Rosji" na mapie zależy od zastosowanie odwzorowania kartograficznego na mapieSepia Times/Universal Images Group via Getty ImagesGetty Images

Najwierniejszym obrazem naszej planety jest globus. Przedstawia on Ziemię jako bryłę, na której dość wiernie odwzorowane są poszczególne kontynenty. Jednak na co dzień korzystanie z globusa jest niewygodne. Znacznie poręczniejsza jest mapa, czyli przedstawienie powierzchni Ziemi na płaszczyźnie, w pomniejszeniu, przy użyciu znaków umownych.

O ile niewielkie obszary (do 750 km2) jesteśmy w stanie przedstawić dość wiernie, ponieważ ukształtowanie terenu ma większe znaczenie niż krzywizna Ziemi, o tyle przedstawienie dużych powierzchni sprawia nam pewien problem. Musimy zastosować pewne uproszczenia, w związku z czym pojawiają się zniekształcenia pod względem odległości, powierzchni i kątów.

Odwzorowanie Merkatora

Jednymi z powszechnie stosowanych map są te wykonane w odwzorowaniu walcowym normalnym, zwanym inaczej odwzorowaniem Merkatora. Spotkamy je chociażby w znanych nam dobrze Mapach Google’a czy nawigacjach samochodowych. W tym odwzorowaniu południki i równoleżniki są odcinkami przecinającymi się pod kątem prostym (dokładnie tak jak na globusie). Pozwala to na łatwe odczytywanie współrzędnych geograficznych oraz obliczanie azymutów, co ułatwia nawigację. Niestety konsekwencją jest fałszowanie powierzchni.

W odwzorowaniu Merkatora najwierniej pokazane są obszary położone wzdłuż równika. Wyższe szerokości geograficzne ulegają większym zniekształceniom - są większe niż w rzeczywistości. Z tego powodu w odwzorowaniu tym często pomija się Antarktydę. Dominowałaby nad zamieszkałą częścią świata. Grenlandia wydaje się być wielkości Afryki, Polską zbliżona do Egiptu a Kanadyjskie wyspy powierzchniowo większe od Europy.

Na siatce Merkatora Rosja wygląda na większą nawet od kontynentów. Rzeczywistość jest jednak innaGoogle Maps /Zrzut ekranudomena publiczna

Rosja na mapach

Rosja dzięki swojemu położeniu sięga wyższych szerokości geograficznych. Jej lądowy skrajny punkt znajdujący się na przylądku Czeluskin (jednocześnie najbardziej wysunięty na północ punkt Azji) sięga równoleżnika 77º43’N. Powoduje to znaczne zafałszowanie jej powierzchni. Wydaje się, że jest znacznie większa niż w rzeczywistości, co może mieć znaczenie psychologiczne. Odpowiednie wykorzystanie tego faktu pozwala na dodatkowe kreowanie wizerunku Rosji jako potężnego państwa.

Oczywiście można pokazać kraje minimalizując te zniekształcenia. Służą do tego mapy w odwzorowaniu wiernopowierzchniowym. Jednak na co dzień ich nie spotykamy, bo nie mają znaczenia w nawigacji. Większość z nas ostatni raz miała z nimi kontakt otwierając szkolny atlas geograficzny. Oczywiście nie ma nic złego w korzystaniu z map wiernokątnych, ale warto pamiętać o zastosowaniu tych uproszczeń.

Motyl i Globus: Nie wszędzie Rosja!Marcin NowakINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas