Jedziesz na wakacje? Uważaj na rekiny, tam atakują najczęściej
To ten czas w roku, kiedy regularnie docierają do nas informacje o kolejnych przypadkach ataków rekinów. I chociaż nie ma ich wcale tak dużo, jak mogłoby się wydawać, jeśli chcecie zminimalizować ryzyko, koniecznie unikajcie miejsc z tej listy.
Uwaga, rekin! Tam było najwięcej ataków
Chociaż letnie doniesienia medialne i relacje w mediach społecznościowych mogą sugerować coś innego, prawdopodobieństwo ataku rekina jest zdumiewająco niskie i zgodnie z International Shark Attack File (ISAF), czyli najobszerniejszą na świecie bazą danych znanych incydentów tego typu, wynosi nieco więcej niż jeden na cztery miliony.
W zeszłym roku na całym świecie miało miejsce tylko 57 potwierdzonych niesprowokowanych ataków rekinów, więc biorąc pod uwagę, że na Ziemi żyje nas obecnie 7,88 mld, szanse na spotkanie z tym drapieżnikiem są naprawdę nikłe.
To właśnie dlatego celem 35. oficjalnego Tygodnia Rekinów Discovery Channel, który odbywa się w dniach 23-29 lipca, jest zwiększenie liczby rozmów i edukacji na temat tych starożytnych morskich stworzeń, które choć często budzą przerażenie, są kluczowe dla zdrowia oceanów.
Nie zmienia to jednak faktu, że są na świecie miejsca, które mają znacznie wyższy niż średnia wskaźnik ataków rekinów, więc jeśli chcemy zminimalizować ryzyko, nie powinniśmy wybierać lokacji z poniższego zestawienia. Jakie miejsca trafiają na czarną listę?
Czarna lista miejsc. Tam rekiny atakowały najczęściej
Niekwestionowanym liderem tego niechlubnego zestawienia jest Floryda, gdzie w latach 2012-2021 miało miejsce 259 ataków rekinów na ludzi. To właśnie tu, w hrabstwie Volusia, leży słynna plaża Daytona, która ma wątpliwy zaszczyt bycia "światową stolicą ugryzień rekinów". Jak podaje ISAF, jeśli nie chcecie podzielić losu osób zaatakowanych w tej okolicy, odpuście sobie surfowanie we wrześniowe popołudnia, szczególnie między godziną 14:00 a 15:00.
Kolejne miejsce zajmuje Australia, gdzie w analizowanych widełkach czasowych miały miejsce 143 ataki, a w samym tylko 2022 roku dziewięć niesprowokowanych incydentów: cztery w Nowej Południowej Walii, cztery w Australii Zachodniej i jeden w Wiktorii. I podobnie jak w przypadku ataków w innych miejscach, ofiary najczęściej znajdują się na wodzie na desce surfingowej, nartach wodnych lub innym urządzeniu unoszącym się na wodzie
Staraj się unikać pluskania na powierzchni, ponieważ generuje dźwięki, które przypominają walczące ryby
Miejsca na podium starczyło także dla Hawajów, a konkretniej drugiej co do wielkości wyspy archipelagu, czyli Maui, co wynika zdaniem ekspertów z wyjątkowego ukształtowania terenu z łagodnie nachylonym szelfem, co szczególnie upodobały sobie rekiny tygrysie.
A co z Europą? Wolna od rekinów?
Relatywnie dużo ataków miało także miejsce w Karolinie Południowej (45 ataków), Karolinie Północnej (31 ataków), RPA i Kalifornii (po 29 ataków), wyspie Reunion (19 ataków) czy Brazylii (10 ataków). Dość łatwo można więc zauważyć tu pewien wzór - osoby obawiające się ataku rekina powinny unikać szczególnie Stanów Zjednoczonych i Australii.
I potwierdzają to dane historyczne dla całych krajów, bo od 1580 roku do teraz w USA miały miejsce łącznie 1604 niesprowokowane ataki rekinów na człowieka, a w Australii 691. W pierwszej piątce mamy jeszcze RPA, Brazylię i Nową Zelandię z wynikami odpowiednio 260, 111 i 57 ataków.
A co z Europą, która jest najczęściej wybieranym przez Polaków wakacyjnym kierunkiem? Jak podaje International Shark Attack File (ISAF), od 1847 roku na Starym Kontynencie doszło łącznie do zaledwie 54 ataków, z czego najwięcej było ich w Grecji (15) i Włoszech (13). Pozostałe przedstawiają się następująco: Hiszpania (6), Chorwacja, Francja i Malta (po 5), Wielka Brytania (3), Cypr i Finlandia (po 1).