Korytarz Vasariego zniszczony. Kolejny akt wandalizmu we Włoszech

Znowu? Jak tak dalej pójdzie, to Włosi zaczną mieć serdecznie dość zagranicznych turystów. Właśnie dowiedzieliśmy się o kolejnym akcie wandalizmu, tym razem na korytarzu Vasariego.

Znowu? Jak tak dalej pójdzie, to Włosi zaczną mieć serdecznie dość zagranicznych turystów. Właśnie dowiedzieliśmy się o kolejnym akcie wandalizmu, tym razem na korytarzu Vasariego.
Miłość do piłki ważniejsza niż sztuka. Kolejny akt wandalizmu we Włoszech / Cubo Images i Uffizi Galleries /East News

W zeszłym roku turyści dwukrotnie uszkodzili słynne Schody Hiszpańskie, czyli jeden z obowiązkowych punktów zwiedzania Rzymu, zjeżdżając po nich Maserati i hulajnogą elektryczną. Pod koniec czerwca tego roku mogliśmy "podziwiać" rycie kluczami imienia ukochanej po ścianach starożytnego Koloseum, a na początku sierpnia zniszczenie zabytkowej rzeźby o wartości 100 tys. euro. I jak się okazuje, to jeszcze nie koniec - czarna seria trwa i właśnie dotknęła 460-letniego korytarza Vasariego we Florencji.

Miłość do piłki ważniejsza niż sztuka

To przepiękne przejście zaprojektowane i wybudowane przez Giorgio Vasariego w 1565 roku, łączące galerię Uffizi z renesansowym pałacem Palazzo Pitti po drugiej stronie rzeki, biegnące wzdłuż rzeki Arno i przecinające słynny most Złotników. Korytarz przechodzi także przez bazylikę Santa Felicita i dociera do ogrodów Boboli, w których żyła dynastia Medyceuszy. Fani Dana Browna mogą je kojarzyć jako sekretne przejście z książki "Inferno" i nie bez przyczyny, bo kilometrowy korytarz według pierwotnego założenia miał być tajną trasą dla ówczesnego przywódcy dynastii Medyceuszy, Kosmy I. 

Reklama

Co ciekawe, niewiele brakowało, żeby zabytek uległ zniszczeniu - podobnie jak cały Ponte Vecchio - podczas II wojny światowej, ale wycofujące się niemieckie oddziały nie zdążyły zdetonować rozłożonych wcześniej ładunków.

Wygląda jednak na to, że bogata historia i wysokie walory kulturowe to zbyt mało, żeby uchronić się przed niemieckimi kibicami piłkarskimi, którzy bez skrupułów "ozdobili" korytarz Vasariego graffiti (a raczej bazgrołami) nawiązującymi do klubu TSV 1860 Monachium. Według florenckiego oddziału włoskiej żandarmerii, sprawcami aktu wandalizmu były dwie osoby należące do grupy 11 studentów przebywających w Airbnb w centrum miasta.

Monitoring pozwolił ustalić tożsamość 20- i 21-latka, a podczas przeszukania ich miejsca pobytu policja zabezpieczyła dwie puszki czarnej farby w sprayu i ubrudzoną nimi odzież - aktualnie trwa porównywanie odcisków palców. Ministerstwo Kultury obliczyło zaś, że naprawa szkód po tym akcie wandalizmu będzie kosztowała ok. 10 tys. euro.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Florencja | wandalizm
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy