Plymouth to miejsce zakazane i przerażające. Od 25 lat nikt tam nie mieszka
O stolicy wyspy Montserrat, jednego z karaibskich terytoriów zamorskich Wielkiej Brytanii, mówi się „miasto duchów”. Od 25 lat nie mieszka tam żaden człowiek, bo miasto pochłonęły siły natury - zostało zdewastowane przez pobliski wulkan. Niewątpliwie Plymouth jest jednym z najbardziej przerażających miast na świecie. Zawdzięcza to swojej burzliwej historii.
Plymouth był ważnym portem morskim Karaibów dla statków płynących tam z Wielkiej Brytanii. Wymiana handlowa pozwalała mieszkańcom na dostatnie życie, i to w pięknych okolicznościach przyrody tej części świata. Można śmiało rzec, że był to raj na Ziemi.
Huragan Hugo zrównał miasto z ziemią
Rajskie życie nie trwało długo. W 1989 roku w wyspę uderzył huragan Hugo. Zmiótł z powierzchni ziemi blisko 90 procent zabudowań. To był początek końca Plymouth. Jednak najgorsze dopiero miało nadejść. Mieszkańcy odbudowali miasto, ale wciąż z niepokojem patrzyli na górujący nad nimi wulkan Soufriere Hills.
Pierwsze pomruki wulkanu Soufriere Hills usłyszano w lipcu 1995 roku, czyli zaledwie 6 lat po zdewastowaniu wyspy przez huragan Hugo. Jego erupcja doprowadziła do zasypania Plymouth tonami popiołów, a toksyczne wyziewy skaziły ujęcia wody pitnej i zaczęły odbijać się negatywnie na zdrowiu mieszkańców.
Potężna erupcja wulkanu Soufriere Hills i ewakuacja ludzi
Władze podjęły decyzję o ewakuacji mieszkańców, która zakończyła się do grudnia 1995 roku, czyli niespełna pół roku po rozpoczęciu erupcji. Wówczas sytuacja była dramatyczna. Nikt nie widział szans na przetrwanie. Ku zdziwieniu mieszkańców, wulkan ucichł na początku 1996 roku. Zaczęli oni powracać do Plymouth, ale nadzieja na odbudowę miasta nie trwała długo.
Zaledwie rok później, w 1997 roku, wulkan Soufriere Hills wybuchł z jeszcze potężniejszą siłą. Zrównał z ziemią 80 procent miasta. Ulice stolicy pokryła warstwa rozżarzonych do czerwoności popiołów, o grubości nawet kilku metrów, które powodowały zawalanie się budynków i wywoływały liczne pożary.
Plymouth to najbardziej upiorna stolica na świecie
To był absolutny koniec Plymouth. Mieszkańcy zrozumieli, że ta rajska wyspa nieodwracalnie zmieniła się w piekło. Władze ustanowiły tam strefę zamkniętą i tak jest do dzisiaj. Mieszkańcy znaleźli schronienie na innych wyspach Karaibów i tam ułożyli sobie życie.
Dziś Plymouth to tak samo niebezpieczne miejsce jak sprzed 25 lat. Można je oglądać tylko z powietrza, bo przebywanie na jego terenie grozi utratą zdrowia lub nawet życia.
Dla turystów nie ma tam też żadnych specjalnych atrakcji. Panuje tam iście księżycowy krajobraz, który uświadamia, że człowiek jest całkowicie bezsilny wobec żywiołów.
Montserrat stanie się ekologicznym rajem na Ziemi
Co ciekawe, mimo, że Plymouth jest opuszczone od ćwierć wieku, to jednak oficjalnie nadal pozostaje stolicą Montserrat. Za dekadę się to zmieni, ponieważ nad zatoką Little Bay powstaje nowa stolica.
Według zamysłu lokalnych władz, ma to być ekologiczny raj na Ziemi i wzór do naśladowania. To niezwykłe, ponieważ do tej pory było to miejsce przeklęte, a niebawem przejdzie zadziwiającą przemianę.
Miasto będzie całkowicie zabezpieczone przed żywiołami, zatem w przyszłości ma szansę stać się sercem Karaibów. Tym bardziej, że wulkan nie będzie już przerażał, a teraz ma być dobrodziejstwem i podstawą tamtejszej energetyki. Nowoczesne budynki mają być ogrzewane ze źródeł geotermalnych. Powstaną kurorty rekreacyjne i zdrowotne.
Plymouth i upór jego mieszkańców są pięknym przykładem na to, że pomimo niewyobrażalnej potęgi Matki Natury i jej absolutnego górowania nad człowiekiem, nie tracimy nadziei i możemy istnieć oraz stworzyć mały raj tuż obok najbardziej ekstremalnych miejsc. Pamiętajmy, że to, co niszczy, może też pomagać.