Polacy uwięzieni w Dubaju. Koszmar na lotnisku
W miniony wtorek w Zjednoczonych Emiratach Arabskich doszło do największych opadów deszczu od 75 lat. Lotnisko w Dubaju zostało sparaliżowane, uniemożliwiając tysiącom osób powrót do domu czy udanie się w dalszą podróż. Wśród poszkodowanych jest nawet kilkuset Polaków. Ich sytuacja wydaje się dramatyczna.
Polacy w Dubaju. Jest tragicznie
Tysiące osób, chaos, brak dostępu do walizek, leków, czasami nawet i do wody - tak w skrócie prezentuje się sytuacja pasażerów, którzy utknęli na lotnisku w Dubaju. Port został sparaliżowany na skutek potężnych opadów deszczu, które nawiedziły Zjednoczone Emiraty Arabskie w miniony wtorek. Wśród poszkodowanych osób znajduje się duża grupa Polaków. Niektórzy przylecieli do Dubaju w celach turystycznych, inni liczyli na przesiadkę w innym kierunku. Ostatecznie duża część podróżnych została tam na dłużej.
Niepokojące informacje na temat ich sytuacji pojawiły się na Twitterze. Za pomocą platformy społecznościowej udostępniono fragmenty rozmów i wiadomości, które osoby przebywające w Dubaju wysłały do bliskich w Polsce:
Jak czytamy, w zapisie rozmowy mężczyzna wspomina o strasznych warunkach panujących w porcie lotniczym. Mimo przebywania tam od kilkudziesięciu godzin odpoczynek jest praktycznie niemożliwy. Brakuje miejsca, a wydostanie się z lotniska jest niemożliwe - przed wejściem ma czekać już kilka tysięcy kolejnych osób. Pasażerowie mają nie mieć dostępu do swoich walizek, które zostały już nadane - mimomimo że loty były wielokrotnie opóźniane i przekładane.
Dosłownie tkwimy tutaj bez możliwości wyjścia i trzeba codziennie iść i walczyć w tłumie o bilet do domu, który finalnie i tak zostanie odwołany.
Pasażerowie narzekają na brak pomocy i organizacji ze strony linii lotniczych, w tym Emirates czy flyDubai. Utrudniony kontakt lub jego brak to jedno, ale okazuje się, że niektóre samoloty do Polski wracały w połowie puste, podczas gdy na lotnisku czekały osoby chcące lecieć w tym samym kierunku. O tej sytuacji informował tvn24.pl, cytując jedną z polskich turystek. Na jeden z moich komentarzy na Twitterze w sprawie automatycznie odpowiedział bot Emirates. To samo w sobie sugeruje, że zgłoszeń mają sporo.
Ambasada nie pomaga?
Niepokojącym aspektem sprawy ma być opieszałość i brak realnej pomocy ze strony polskiej ambasady w kraju. Jak informują niektórzy z podróżnych, zostali pozostawieni samym sobie. Pojawiła się nawet prośba o upublicznienie apelu:
Cała treść:
Pomocy! Od 72 godzin tkwimy na lotnisku w Dubaju (DXB). Nikt nie chce nam pomóc w powrocie do domu, nie mamy zapewnionego noclegu, jedzenia, a nawet wody! Wiele osób ma już napady paniki, nie mówiąc już o ludziach bez leków na serce czy tarczycę. Trzeci dzień z rzędu loty są odwoływane bez podania przyczyny. Codziennie przylatują dziesiątki Polaków bez możliwości polecenia dalej. Obecnie jest nas paręset osób bez dostępu do bagaży, które już teraz są zagubione na płycie lotniska. W ciągu 72 godzin odwołano 8 lotów do Polski. Amabasada ani Konsul nie proponują żadnych realnych rozwiązań. Zostawiają nas na pastwę losu.
Lotnisko wraca, ale powoli
Niedawno na twitterowym profilu lotniska w Dubaju pojawiła się informacja o przywracaniu standardowego obsługiwania lotów. Liczba połączeń będzie jednak ograniczona.
Samo lotnisko jest mocno przeludnione. Władze portu proszą o przybywanie pasażerów tylko wtedy, gdy linie lotnicze potwierdziły odlot ich samolotu. Działanie lotniska wciąż będzie utrudnione i spodziewa się, że problemy potrwają jeszcze kilka dni.