Tłok w Tatrach sięgnął szczytu. Z Giewontu kolejka nawet, by zejść
Obrazki zatłoczonych szlaków w Tatrach pojawiają się każdego roku w wakacje. Szczyt sezonu urlopowego przypada na 15 sierpnia. Nie inaczej było w tym roku. Pogoda dopisała, a na szlaki wyszła tak ogromna liczba turystów, że od rana tworzyły się gigantyczne kolejki. Aby wjechać na Kasprowy, trzeba było czekać kilka godzin, a na Giewont kolejki tworzyły się w dwie strony. Zgadza się, trzeba było czekać nawet na zejście.
Tatry to jeden z najpiękniejszych regionów Polski. Potwierdzają to liczby turystów zarówno z Polski jak i zagranicy, którzy każdego roku ciągną na południe naszego kraju, by zobaczyć największe atrakcje, którymi niezmiennie pozostają Morskie Oko, Kasprowy Wierch, Giewont oraz Dolina Chochołowska i Dolina Kościeliska.
Kolejki w Tatrach w długi weekend
Jak poinformował Portal Tatrzański ci, którzy około godziny 11.00 chcieli wjechać kolejką na Kasprowy Wierch, musieli odczekać 4-5 godzin. PKL wskazują przy tym, że problemu można byłoby uniknąć, gdyby więcej osób decydowało się na zakup biletu online i wjechało na szczyt wcześniej. Równie tłoczno było na drodze do Morskiego Oka, 14 i 15 sierpnia zajęte były wszystkie miejsca parkingowe na Palenicy Białczańskiej.
Ale prawdopodobnie szczyt został osiągnięty na Giewoncie - mnóstwo ludzi pod krzyżem, a kolejka była nie tylko do wejścia, ale również by... zejść. Wydaje się jednak, że turystom to wcale nie przeszkadzało, nawet padały żarty, że te kilkanaście minut oczekiwania na zejście to i tak mniej, niż trzeba czekać na zabiegi w ramach NFZ, choć zdarzali się i ci bardziej zirytowani, o czym poinformowała Gazeta Krakowska. Ostatecznie wszystkim udało się szczęśliwie zejść.
Tłok w Tatrach jest ogromnym problemem
Miejscowi z pewnością zacierają ręce, widząc tak dużą liczbę turystów. Nie ma co się dziwić, przecież w popularnych i atrakcyjnych turystycznie miejscach wiele osób żyje z usług opartych na tej gałęzi gospodarki. Ale jednocześnie zbyt wiele osób wybiera popularne szlaki, przez co na robi się tłoczno, a dodatkowo nieco kłóci się to z ideą ochrony przyrody. Czy te dwie potrzeby można jakoś połączyć?
Warto byłoby położyć większy nacisk na promocję innych miejsc, dla których noclegi w Zakopanem czy Kościelisku byłyby dobrą bazą wypadową oraz zwiększyć nacisk na tzw. miękkie zarządzanie ruchem turystycznym. Polega ono na "zniechęcaniu" turystów to odwiedzenia danego miejsca w danej chwili poprzez informowanie na bieżąco o braku wolnych miejsc parkingowych, długości oczekiwania na wejście, ilości osób na szlaku i zachęceniu, aby te popularne miejsca odwiedzili w innym czasie.