To miała być podróż życia. Statek jest, kabina jest, rejsu nie ma od maja
Mieli wyruszyć w rejs życia w maju. Sprawny statek stoi w porcie, a pasażerowie wciąż czekają. Jak się okazuje, głównym powodem problemów są... formalności.
Rejsy wycieczkowcami są coraz popularniejsze, o czym świadczy budowa gigantycznych wycieczkowców jak choćby Icon of the Seas. Ale i rejs mniejszym statkiem może zapewnić niezapomnianą przygodę, zwłaszcza gdy ma trwać kilka lat i odbyć się dookoła globu.
Najsłynniejszą klapą okazała się oferta Life at Sea Cruises. Zaplanowany trzyletni rejs po kilkukrotnym przekładaniu ostatecznie odwołano, a ludzie zostali z niczym (niektórzy sprzedawali domy, aby mieć pieniądze na podróż). Czy Villa Vie Residences pogrąży ten rodzaj podróżowania? Rejs miał się rozpocząć w maju, a ludzie wciąż czekają. Jest jednak różnica. W tym przypadku jest statek, stoi zacumowany w Belfaście w Irlandii Północnej, są wykupione kabiny. Dlaczego więc rozpoczęcie podróży jest odkładane? Jak poinformowało CNN, jednostka wciąż czeka na certyfikat bezpieczeństwa.
Turyści od maja czekają na rejs życia. Problem z certyfikatem
Villa Vie Residences zakupiła w marcu od Fred Olsen Cruises 31-letni statek wycieczkowy Braemar. Został wyremontowany i przemianowany na Odyssey, zakończył nawet próby morskie. Jest gotowy do wypłynięcia. Dyrektor generalny Villa Vie Mike Petterson już w lipcowej wypowiedzi dla CNN obwiniał przedłużający się proces certyfikacji.
Owszem, wyniki prób zawierały korekty, które trzeba wprowadzić, ale nie było to nic, co utrudniałoby certyfikację. Chodziło m.in. o szkolenie personelu. Mike Petterson powiedział, że "wszelkie zaległe sprawy zostaną dokończone w weekend". Ostatnim etapem jest uzyskanie zgody straży przybrzeżnej, co ma nastąpić w poniedziałek 9 września, lub dzień później.
Prawdopodobnie wszystko poszłoby znacznie sprawniej, gdyby nie to, że Braemar został wycofany z eksploatacji i certyfikaty wygasły. Zamiast tylko je przedłużyć, Ville Vie musiała zacząć starania od zera. Firma odpowiadająca za dotychczasową certyfikację statku poprosiła o dokumentację wcześniejszych napraw, które Fred Olsen Cruises nie dostarczyło. Było też część zalecanych prac, które nigdy nie zostały wykonane, a mimo to certyfikat był przedłużany. Nagle okazało się, że wymagane są np. wymiana łożyska, która była zalecana w 2003 r., czy ponowna naprawa silnika, ponieważ ta z 2007 została nieprawidłowo udokumentowana.
Część pasażerów w oczekiwaniu na wymarzony rejs wypełnia czas wycieczkami w okolicach Belfastu. Cześć (są wśród nich także seniorzy mający problemy z poruszaniem) oczekują cały ten czas w Belfaście. Czy uda się wyruszyć? To pokaże kilka najbliższych dni.
Źródło: CNN
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
***
Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.