Thor: Ragnarok - Flash Gordon wiecznie żywy! [recenzja Blu-Ray]

Thor: Ragnarok jest już dostępny na nośnikach DVD, Blu-Ray i Blu-Ray 3D /materiały prasowe
Reklama

Z sali kinowej prosto w kosmos i z powrotem na ekran, tyle że ten mniejszy, w domowym zaciszu. "Thor: Ragnarok" wylądował na nośniku Blu-Ray i jest przynajmniej kilka powodów, dla których warto włączyć go do swojej kolekcji.

Film

Kultowy "Flash Gordon" z 1980 r. nigdy nie doczekał się kontynuacji... aż do teraz. "Thor: Ragnarok" jest duchowy spadkobierca tego swoistego filmowego pomnika kiczu. Produkcja Taiki Waititi udowadnia, że we współczesnym pełnym powagi i patosu kinie jest miejsce na śmiech, slapstickowy humor i kolory. Dużo, dużo kolorów.

Rzadko kiedy zdarza się, aby sequel był lepszy od oryginału. "Ragnarok" będący trzecią częścią trylogii jest bez wątpienia najlepszą z dotychczasowych przygód Thora. Zapomnijcie o szekspirowskich ambicjach jedynki i... zupełnym braku charakteru jej kontynuacji. Żeby na nowo zdefiniować władcę piorunów z Asgardu trzeba było dosłownie wysłać go w kosmos. Waititi nie tylko ograniczył się do tego rozwiązania - z "Ragnarok" zrobił on bowiem luźną adaptację cenionego przez fanów komiksu "Planeta Hulka".

Nowozelandzki reżyser nie mający zbyt wiele wspólnego z kinem superbohaterskim, stylistyczne odcięcie się od pozostałych odsłon i wreszcie wspomniany scenariusz, którego bazą była historia innego bohatera - na papierze nie brzmi to przekonująco. Jednak w tym szaleństwie była metoda, gdyż "Thor: Ragnarok" nie zawodzi na żadnym polu.

Trzeci Thor nie jest może bez wad, ale to jeden z najmocniejszych filmów wśród 18 składających się na całe filmowe uniwersum. Do gustu najbardziej przypadła mi chyba jego bezpretensjonalność i postawienie na aspekt rozrywkowy. Nikt nie udaje, że "Ragnarok" ma być dziełem nominowanym do Oscara. Jest za to filmem, który z przyjemnością ogląda się po raz drugi. I chociaż niektóre żarty mogą przy powtórce wydać się nieco wymuszone, to i tak trudno wygonić z twarzy uśmiech.

Reklama

Niski pokłon należy się twórcom także za to, że nordyckiego boga sparowali oni z Hulkiem, który jest tutaj kimś więcej niż postacią drugoplanową. Do tego na ekranie nie zabraknie ulubieńca publiczności Lokiego oraz... małej armii nowych postaci, które bez przeszkód do dołączą do tego panteonu.

Ryzyko się opłaca. Thor nie tylko zmienił swój wizerunek, ale i awansował na jednego z ulubionych Avengerów całej rzeszy fanów. Wszystko dzięki temu filmowi. Jeśli wciąż narzekacie na to, że Hollywood jest odtwórcze i że zjada własny ogon, to zapewne jeszcze nie widzieliście tego filmu. "Ragnarok" jest hołdem dla przeszłości (to wręcz list miłosny adresowany do komiksowej legendy Jacka Kirby'ego) i obietnicą nowej jakości dla kina superbohaterskiego. Co najlepsze, wszystko wskazuje na to, że zostanie ona spełniona!

Wydanie Blu-Ray

"Thor: Ragnarok" na Blu-Ray wygląda i brzmi nienagannie (DTS-HD Master Audio 7.1 w języku angielskim). Wiecie już, że film właściwie co chwilę emanuje feerią barw - sceny, w których to kolory grają pierwsze skrzypce wyglądają odpowiednio soczyście. Do tego dochodzi ostry jak brzytwa obraz, dzięki czemu oglądanie całości w domu na sporych rozmiarów telewizorze naprawdę wiernie "emuluje" kinowe doświadczenie.

Z dziennikarskiego obowiązku wspomnę o tym, że film w polskiej wersji językowej można obejrzeć albo z napisami, albo z dubbingiem. Lektora niestety brak. Są za to dodatki. Całe mnóstwo dodatków.

Na płycie znalazło się kilka dokumentów "zza kulis", z których dowiemy się jak wyglądały prace nad filmem. Z tych krótkich reportaży najbardziej polecam te traktujące o Heli i Walkirii oraz o komiksowych inspiracjach twórców. Do tego dochodzą gagi, ośmiobitowe sekwencje scen akcji, kolejna część skeczu o Darrylu (fani MCU doskonale wiedzą, o kogo chodzi) i komentarz reżysera będący czymś w rodzaju "streamu świadomości" prosto z pełnej szalonych pomysłów głowy pana Waititi.

W szczególności polecam ten ostatni, gdyż jest to z całą pewnością jeden z najśmieszniejszych materiałów bonusowych tego typu w całej historii kinematografii. Musicie mi uwierzyć - w tym stwierdzeniu nie ma ani krzty przesady.

Thor: Ragnarok podczas drugiego seansu bawi równie dobrze, jak podczas wizyty w kinie. Śmiem twierdzić, że nie jest to ostatni raz, kiedy dla czystej przyjemności wybiorę się raz w jeszcze w pełną śmiechu podróż na planetę Sakaar. Tym, którzy jeszcze tam nie byli podpowiem, że biletem jest właśnie niniejsza płyta Blu-Ray. Po włożeniu jej do napędu nie zapomnijcie zapiąć pasów!

Michał Ostasz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy