Dlaczego rzeki wylewają? "W przyrodzie powódź nie istnieje"
Południowe regiony Polski walczą z powodziami, których rozmiar w wielu miejscach przekroczył prognozy. Pękają tamy, wały przeciwpowodziowe, niszczone są domy. Czy wzrost stanów wody w rzece to naturalne zjawisko?
Zalewanie obszarów przy rzekach nie jest zjawiskiem związanym z obecnymi czasami i gęstą zabudową przy rzekach. Już w starożytności znano to zjawisko - dzięki wylewaniu Nilu mogła rozwinąć się cywilizacja. Rzeka podczas wezbrań odkładała namuły, które stanowiły cenne użyźnienie gleby w gorącym pustynnym klimacie. Dzisiaj jedynym skutkiem powodzi w naszym klimacie są zniszczenia materialne i zagrożenie zdrowia oraz życia.
Dolina rzeki to nie tylko woda. Człowiek zaczął podchodzić coraz bliżej rzeki
Dolina rzeki to nie tylko wypełnione wodą koryto. To również równina zalewowa (terasa zalewowa), czyli obszar zalewany podczas wysokich stanów wody w rzece - w jej obrębie możemy spotkać także starorzecza, oraz pozostałą część wciętą w podłoże, ale już poza zasięgiem wody, nawet podczas wezbrań - równinę (terasę) nadzalewową. Część dna doliny, która jest stale lub okresowo wypełniona wodą wraz z terasą zalewową tworzą łożysko rzeki.
W idealnych warunkach terasa zalewowa powinna być pozostawiona wodzie, by podczas intensywnych opadów mogła rozlać się, nie powodując szkód. Ale nie mieszkamy w idealnym świecie i wiele zabudowań zaczęło powstawać w sąsiedztwie rzek i jezior, które były nie tylko źródłem wody, ale również zabezpieczeniem przez atakami wrogów i trasą dla transportu towarów. Z czasem zabudowa zaczęła podchodzić bliżej koryta, a ludzie nauczyli się zabezpieczać przed wezbraniami. Linia pierwszych wałów przeciwpowodziowych często była wytyczana rzez naturę - człowiek wykorzystywał naturalne wzniesienia i podwyższał je.
Wezbrania rzek w Polsce
W naszym klimacie naturalne są wiosenne i jesienne wezbrania rzek. Wysoki stan wód pojawia się najczęściej, gdy topnieją śniegi lub występują intensywne deszcze. Czasem woda może w całości wypełnić koryto i rozlać się na dolinę. - W przyrodzie nie istnieje powódź. Wiosenne i jesienne wezbrania rzek to naturalne, niezbędne dla ekosystemu etapy w rocznym cyklu przemian przyrody - czytamy na stronie WWF.
Powódź istnieje tylko w odbiorze człowieka - jest to sytuacja, w której gwałtowne wezbranie wody powoduje zniszczenia w majątku, infrastrukturze, a także zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi.
W przypadku wysokiej wody mogą zostać zalane wyżej położone tereny, które są chętnie użytkowane rolniczo, ludzie stawiają domu i budują niezbędną infrastrukturę.
Wały przeciwpowodziowe i zbiorniki wodne przegrywają walkę z powodzią
Powódź w 2024 roku w południowej Polsce dobitnie pokazuje, jak niedoskonałe są rozwiązania hydrotechniczne proponowane przez człowieka. Pękanie tam, wałów przeciwpowodziowych, po których woda z jeszcze większym impetem uderza w miasta. Jednym z niepokojących sygnałów są również przecieki w części czołowej zbiornika Racibórz. Owszem, w takiej sytuacji można położyć geowłókninę, wzmocnić big bagami, czyli workami na gruz, w tym przypadku wypełnionymi piaskiem. Ale czy rzeczywiście tworzenie rozwiązań, które trzeba łatać, jest najlepsze?
Tragedia pokazuje, że należy podjąć radykalne działania. Nie możemy zachłannie gospodarować każdym metrem kwadratowym terenu. Trzeba oddać naturze fragmenty dolin, które będą mogły być swobodnie zalewane podczas wezbrań tak, aby obniżyć wysokość fali i spowolnić odpływ wody. Należy zrobić porządek z rowami melioracyjnymi, które masowo zaczęły pojawiać się w okresie PRLu, aby osuszyć mokradła. Zresztą te ostatnie też warto przywrócić, aby stanowiły naturalne obszary retencji.
Konieczne jest także uporządkowanie polskich rzeki. Choć trzeba przyznać, że w porównaniu z wieloma zachodnimi krajami i tak poziom naturalności naszych cieków wypada dość dobrze, ale jest też wiele odcinków (nie tylko dużych rzek, ale i tych mniejszych), które wymagają renaturyzacji (przywrócenie krętości koryt, które zostały wyprostowane, wprowadzenie roślinności na brzegu zamiast kamiennych i betonowych umocnień). Jednym z małych kroków w tym kierunku było polsko-niemieckie spotkanie 3 września 2024 r. w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu w sprawie renaturyzacji fragmentu Nysy Łużyckiej.
Jedno jest pewne. Równolegle z działaniami na rzecz pomocy osobom poszkodowanym w powodzi należy podjąć radykalne kroki w celu ochrony przez skutkami suszy i powodzi. Nawet jeśli kolejne takie zdarzenie pojawi się za ćwierć wieku, powinniśmy być przygotowani. Czy wygra rozsądne myślenie, czy polityka?
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
***
Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.