Największy atak zimy historii USA. Ludzie zamarzają w autach
Od ponad tygodnia mieszkańcy Stanów Zjednoczonych mierzą się z jedną z najstraszniejszych burz śnieżnych w historii kraju. Kataklizm spowodował rekordową liczbę zgonów w sparaliżowanych regionach. Według raportów służb wiele ofiar zamarło w swoich samochodach.
Najgorsza burza śnieżna w historii Stanów Zjednoczonych
Kiedy my narzekamy na roztopy i chlapę, Stany Zjednoczone mierzą się z jednym z największych ataków zimy w historii kraju. Od blisko tygodnia walczą z nią rejony kraju od granicy Kanady niedaleko Quebecu po rzekę Rio Grande formującą się wzdłuż granicy z Meksykiem. Atak zimy dotyka w praktyce każdy wschodni, północny i środkowy region USA.
Najgorsza sytuacja występuje w stanie Nowy Jork, gdzie wprowadzono stan wyjątkowy. Zima szczególnie zaatakowała rejon miasta Buffalo, gdzie w okresie świąt silne śnieżyce trwały bez przerwy aż 36 godzin. W Boże Narodzenie warstwa śniegu na międzynarodowym lotnisku Buffalo Niagara wyniosła aż 109 centymetrów.
Atak zimy paraliżuje całe państwo. W sobotę aż 1,7 miliona Amerykanów było pozbawionych prądu. Obecnie jest to około 200 tys. Niemniej dalej mnóstwo regionów jest odciętych od świata, gdzie służby porządkowe nie mogą dotrzeć do osób potrzebujących ratunku. Przez to obecny atak zimy w Stanach Zjednoczonych jest najtragiczniejszym w historii kraju.
Ofiary "zimy stulecia" w Stanach Zjednoczonych
Paraliż całego kraju i niskie temperatury zbierają potworne żniwo. Do tej pory według CBS News łącznie zginęło przynajmniej 55 osób. Raporty jednak nie są ścisłe i według NBC News przez śnieżyce zginęło aż 60 osób. Najtragiczniejszy bilans jest właśnie w mieście Buffalo i hrabstwie Erie. Tutaj według oficjalnych szacunków miało zginąć aż 27 osób.
Ciała znajdowano przede wszystkim na dworze, zasypane śniegiem. Istnieją jednak przypadki, gdzie ludzie zamarzli w swoich autach. Niektórzy mieli w nich spędzić nawet dwa dni. Dlatego władze stanu Nowy Jork przestrzegają, aby mieszkańcy nie poruszali się samochodami. Obecnie wysyłane są nawet specjalne grupy ratunkowe, mające szukać kierowców, którzy utknęli na drogach.
Amerykanie są przestrzegani, aby nie wychodzili ze swoich domów. Prócz śmierci z wyziębienia czy wygłodzenia śnieżyce mogą bowiem zabić ich rozrzucanymi ciężkimi obiektami przez wiatr. W niektórych momentach jego prędkość dochodziła do 145 km\h. Dodatkowo władze przestrzegają kierowców przed parkowaniem czy jazdą na wzniesieniach. Oblodzone drogi sprawiają, że samochody dosłownie ślizgają się na drodze.
Jak Amerykanie radzą sobie z najpotężniejszym atakiem zimy w historii?
Wobec ciągłego paraliżu w Stanach Zjednoczonych lokalne społeczności starają się sobie pomagać w przetrwaniu ataku zimy. Kościoły, komisariaty policji czy inne budynki użytku publicznego zmieniane są na centra pomocy potrzebującym. Często mają zapewnioną odrębną sieć energetyczną, dlatego mogą stanowić schrony przed zimą dla osób, które od kilu dni są pozbawieni prądu czy dla bezdomnych.
Ci, którzy mogą liczyć na prąd czy ogrzewanie, proszeni są o minimalne użycie, aby oszczędzać ograniczone zasoby. W niektórych stanach wykorzystywane są zapasy drewna, które trafiają m.in. do indiańskich plemion, żyjących w odosobnieniu. Całe Stany Zjednoczone próbują wspólnie przeciwstawić się kataklizmowi.
To walka z siłami natury. [...] [Taka sytuacja] to zdarzająca się raz w życiu katastrofa pogodowa
Obecnie m.in. w Buffalo spodziewanych jest spadek kolejnych (od 20 do 30) centymetrów śniegu. Najgorsze może jednak dopiero nadejść. W niektórych miejscach Ameryki, jak stan Montana, temperatura spada do ok. - 45 stopni Celsjusza. Niemniej synoptycy przewidują, że już w następnym tygodniu dojdzie do gwałtownego ocieplenia i temperatura przekroczy poziom zera.
Wobec takiej zmiany temperatury na większości rejonów Stanów Zjednoczonych po najpotężniejszym ataku zimy w historii mogą przyjść niebezpieczne podtopienia.