Zwierzęta będą zarabiały na występach w telewizji, dzięki sztucznej inteligencji
I chociaż może brzmieć to jak jakiś żart, to tak naprawdę jest częścią projektu Lion’s share, który jest jednym z pomysłów na ochronę dzikiej przyrody i zdobycie potrzebnych w tym celu środków.
Nie da się ukryć, że dzikie zwierzęta pojawiają się w telewizji na porządku dziennym i to nie tylko w filmach przyrodniczych, ale i choćby reklamach (podobno występują w aż 20% z nich) - do tej pory robiły to „charytatywnie”, ale już niedługo może się to zmienić.
Wszystko za sprawą projektu realizowanego we współpracy australijskiej firmy Finch, która jest pomysłodawcą akcji, Data61, czyli związanej z lokalnym rządem organizacji naukowej oraz ONZ. Ci uważają bowiem, że w dzisiejszych czasach możliwe jest już, by określić jakie zwierzęta występowały w materiałach wideo i jak długo, a następnie stosownie wycenić ich udział - wszystko z pomocą sztucznej inteligencji i maszynowego uczenia.
Oczywiście chodzi tu o zebranie funduszy niezbędnych do ratowania dzikiej zwierząt i ich środowisk naturalnych, ale co najciekawsze… nikt nie będzie nikogo do niczego zmuszał, a jedynie przekonywał. Lion's Share chce bowiem zachęcić osoby zarabiające na wizerunkach dzikiej przyrody do przekazania 0,5% przychodów z tych materiałów na wskazane w projekcie cele.
Z początkowych szacunków wynika zaś, że możemy mówić o 100 milionach dolarów w ciągu zaledwie 3 lat, które następnie zostaną rozdysponowane pomiędzy takie fundacje działające na rzecz natury, jak Amazon Rainforest Biodiversity Monitoring. I choć w początkowej fazie projekt działać ma jedynie na terenie Australii, to jest nadzieje na objęcie jego zasięgiem również reszty świata, za co oczywiście będziemy trzymać kciuki.
No dobra, ale jak zweryfikować po materiale wideo, gdzie konkretnie go nagrano i jakie dokładnie zwierzęta w nim wystąpiły? Tu wkraczają sztuczna inteligencja i maszynowe uczenie, które będą nieustannie analizowały transmisje telewizyjne i rozpoznawały konkretne zwierzęta, wskazując przy tym reklamodawcę, do którego można wystąpić z „prośbą” o wsparcie. A prawda jest taka, że im większy zasięg ma projekt, tym trudniej będzie koncernom odmówić, bo narażą się na powszechną krytykę. Dzięki temu jest szansa na zebranie naprawdę dużych środków finansowych, niezbędnych do zapewnienia zwierzęcym “aktorom” spokojnego życia w ich naturalnym środowisku.
Źródło: GeekWeek.pl/ZDNET