Czarujący, podły, zły. Bernard Madoff stworzył największą finansową piramidę świata

Robert Bernatowicz

Robert Bernatowicz

Aktualizacja

Kiedy w 2008 roku Bernard Madoff został aresztowany, wiele osób myślało, że musiało dojść do pomyłki. Był przecież ikoną w świecie amerykańskich finansów, uważano go za geniusza. I była to prawda - okazał się "arcyoszustem", który oszukał wszystkich - nawet Stevena Spielberga.

Bernard Madoff po aresztowaniu (2009)  / zdjęcie: Wikipedia
Bernard Madoff po aresztowaniu (2009) / zdjęcie: Wikipediadomena publiczna

W Polsce wiele osób zapytanych o największą piramidę finansową z pewnością wymieni słynną aferę ze spółką Amber Gold. Jej twórcy obiecywali duże zyski i w pewnym momencie po kilku nietrafionych inwestycjach spółki (np. w linie lotnicze OLT Express) okazało się, że pieniędzy nie ma.

W porównaniu z aferą amerykańskiego finansisty Bernarda Madoffa (powszechnie zdrabniano pieszczotliwie jego imię na "Bernie") historia Amber Gold była jedynie drobnym potknięciem biznesowym. Jego przekręt wstrząsnął dosłownie całym światem i na trwale podważył zaufanie do znanych ludzi finansów. Madoff uważany za człowieka krystalicznie uczciwego, który ma wyjątkowy talent do zarabiania pieniędzy. Ludzie, którzy powierzyli mu pieniądze, uważali się za szczęściarzy. Jego fundusz inwestycyjny nigdy nie tracił, lecz dawał krociowe zyski. O względy Berniego rywalizowali najbogatsi ludzie świata, którzy znali się na finansach. Kiedy prawda wyszła na jaw, wiele ofiar Bernarda Madoffa odebrało sobie życie, bo potracili majątki całego życia.

Z ratownika na plaży do milionera

Historia Bernarda Madoffa mogła przypominać typowy "american dream" (tłum. amerykański sen). Biedny chłopak dzięki swojemu talentowi do biznesu wspina się na sam szczyt i zostaje miliarderem.

Bernard Madoff urodził się w 1938 roku w Nowym Jorku w dzielnicy Queens. Tu nawet pojawia się polski wątek - jego dziadkowie mieli być emigrantami z Polski, a pozostała część rodziny pochodziła z Rumunii i Austrii. Jego ojciec był hydraulikiem, ale także próbował swoich sił jako makler giełdowy. Prawdopodobnie to właśnie ten incydent z życia ojca sprawił, że młody Bernie zainteresował się wielkim światem finansów.

Madoff ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Hofstra w 1960 roku. Początkowo pracował jako monter spryskiwaczy i ratownik wodny. - To najlepsza fucha na świecie. Podziwiają cię dziewczyny, nic nie robisz i jeszcze ci za to płacą - tak Madoff mówił o tym okresie swojego życia.

Przez rok pracował w spółce prawniczej Brooklyn Law School, gdzie udało mu się zaoszczędzić 5 tysięcy dolarów (w obecnych czasach taka kwota odpowiadałaby ok. 45 tysięcy dolarów). Szybko jednak praca prawnika mu się znudziła i postanowił prowadzić własny biznes. Jego teść podarował mu 50 tysięcy dolarów i Bernie Madoff postanowił wspólnie z żoną założyć fundusz inwestycyjny Bernard L. Madoff Investment Securities LLC.

Pomysł był prosty: ludzie powierzają mu swoje pieniądze, a on je inwestuje i dzieli się zyskiem. Początkowo wszystko szło idealnie. Madoff zaczął obracać tzw. akcjami groszowymi (penny stocks), które w latach 60. gwarantowały ogromne zyski. Zainteresował się pierwszymi programami komputerowymi do analizy rynku i zaczął je wykorzystywać w swojej firmie. Jego pozycja w świecie amerykańskiej finansjery była ogromna. Madoff był przewodniczącym i jednym z założycieli rynku akcji NASDAQ.

Należał również do wielu najbardziej znanych organizacji zrzeszających najważniejszych ludzi biznesu USA. Ogromne wrażenie robiły jego akcje charytatywne. Kiedy u jego syna stwierdzono chłoniaka (złośliwy nowotwór), Madoff przekazał 6 milionów dolarów na walkę z tę chorobą. Jego nobliwy wygląd i wiedza wzbudzały zaufanie.

Zaczął być zapraszany do programów telewizyjnych jako największy ekspert od finansów. W latach 80. był już medialną gwiazdą, a z jego opinią liczyli się wszyscy. To okazało się prawdziwą trampoliną dla jego piramidy finansowej, gdyż najbogatsi ludzie świata zaczęli marzyć, aby powierzyć swoje oszczędności dla Madoffa. Powszechnie uważano, że "Bernie nie myli się nigdy".

Wszyscy tracą - Madoff zyskuje

Nikt nie wie, kiedy jego fundusz zamienił się w wielkie oszustwo. W czasie zeznań przed komisją w Kongresie USA Bernie Madoff opowiadał, że gdzieś w połowie lat 80. po prostu przestał inwestować pieniądze swoich klientów. Wystarczyło, że pozyskiwał kolejnych chętnych do ofiarowania mu milionów, a interes się kręcił. Tak stworzył najbardziej imponującą piramidę finansową świata, o skali wręcz trudnej do wyobrażenia. Był moment, kiedy jego fundusz obracał dziesiątkami miliardów dolarów.

Jego rzekomą specjalnością było zarabianie wtedy, kiedy cały rynek pikował w dół. - Po prostu umiem zarabiać na spadkach - to zdanie Madoff powtarzał wielokrotnie, ale było to wielkim kłamstwem. Wszystkie transakcje były sfałszowane włącznie z rocznymi raportami. Jego sława była tak ogromna, że kontrole finansowe omijały jego firmę. Potem przed sądem szefowie firm audytorskich tłumaczyli, że trudno kontrolować coś, co powszechnie jest uznawane za "wzorzec uczciwości". Prawdziwym kluczem do bogactwa okazali się bogaci celebryci.

Fundacja Stevena Spielberga powierzyła Bernardowi Madoffowi miliony dolarów licząc na rekordowe zyski
Fundacja Stevena Spielberga powierzyła Bernardowi Madoffowi miliony dolarów licząc na rekordowe zyskiEast News

Holywood pokochało piramidę Madoffa

Fundusz Bernarda Madoffa zaczął być nazywany "królem wszystkich funduszy", który zawsze dawał zarobić 10 procent rocznie od zainwestowanego kapitału - nawet w czasach najczarniejszej bessy. Wśród jego klientów były najbardziej znane banki: np. Bank of America, Citigroup, JP Morgan, BNP Paribas czy UniCredit.

Swoje pieniądze Madoffowi powierzały także najbardziej znane gwiazdy Holywood, jak np. John Malkovich, Kevin Bacon czy Steven Spielberg. Wśród jego klientów był Elie Wiesel, zdobywca Pokojowej Nagrody Nobla, pisarz i dziennikarz, który przeżył m.in. pobyt w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.

Fundusz Bernarda Madoffa mieścił się w wieżowcu w Nowym Jorku i zajmował trzy piętra. Na najniższym z nich każdy inwestor mógł zobaczyć rzędy biurek z komputerami, za którymi kręcili się traderzy wykonujące transakcje. Ten obraz budził zaufanie. Kolejne piętro zajmowały biura firmy, co także uspokajało, że wszystko jest uczciwym biznesem. Ale ostatnie, najwyższe piętro było dostępne tylko dla garstki najbardziej zaufanych ludzi Madoffa. To właśnie tam mieściła się dokumentacja największej piramidy finansowej w historii świata.

Szok, niedowierzanie i strach

Przez wiele lat do amerykańskich mediów docierały sygnały, że fundusz Berniego Madoffa jest wielkim przekrętem, ale były one ignorowane. Przykładem może być wydarzenie z 1999 roku, kiedy analityk Harry Markopolos przekazał amerykańskiej komisji ds. papierów wartościowych (SEC) ostrzeżenie dotyczące Madoffa.

Niepokój Markopolosa wzbudziły wyniki funduszu Berniego, który zawsze wygrywał na rynku i dawał krociowe zyski. - Rozpracowanie tego oszusta zajęło mi pięć minut, wystarczyło spojrzeć na wykres zysków i chwilę pomyśleć - napisał w swojej książce "No One Would Listen". Ale nikt nie chciał wierzyć, że najbardziej poważany ekspert od wielkich finansów może być zwykłym oszustem.

Bomba wybuchła w 2008 roku. Bernard Madoff wezwał 4 grudnia do siebie swojego najbliższego współpracownika Franka DiPascali i nakazał mu wypłacić pieniądze z konta funduszu pracownikom i najbardziej zaufanym inwestorom. Nikt nie wie, dlaczego zdecydował się nagle przerwać oszustwo i ujawnić piramidę finansową.

Najpierw długo patrzył w okno, a potem zwrócił się do mnie prawie płacząc: - Mam już tego dość... przecież to wszystko było oszustwem!
fragment wypowiedzi Franka DiPascali z 2009 roku

Bernard Madoff spotkał się ze swoimi synami i oświadczył im, że jego słynny fundusz inwestycyjny jest wielkim oszustwem. Mark i Andrew Madoff zeznawali potem przed komisją w Kongresie USA, że nie mieli pojęcia o piramidzie finansowej ojca. Podjęli decyzję o zgłoszeniu tego do FBI. Już następnego dnia 11 grudnia 2008 roku Madoff został aresztowany. Okazało się, że na koncie funduszu brakuje 60 miliardów dolarów, gdyż wszystkie wyciągi były sfałszowane.

Bernie Madoff przed sądem przyznał się do wszystkiego. Tłumaczył, że popełnił "tragiczny błąd", jest mu wstyd i "źle ocenił swoje możliwości". Ofiarami jego piramidy padło 13,5 tysiąca inwestorów indywidualnych i wielkich firm finansowych, którzy przekazali mu kilkadziesiąt miliardów dolarów.

Ta historia okazała się mieć także tragiczne konsekwencje dla rodziny oszusta. Jego syn Mark w grudniu 2010 odebrał sobie życie, bo nie był w stanie pogodzić się z tym, kim był jego ojciec.

Zwłoki Marka Madoffa wynoszone z budynku, w którym popełnił samobójstwo nie mogąc się pogodzić z oszustwem ojca (2010 rok)
Zwłoki Marka Madoffa wynoszone z budynku, w którym popełnił samobójstwo nie mogąc się pogodzić z oszustwem ojca (2010 rok)East News

Ujawnienie jego oszustwa było prawdziwym szokiem dla Amerykanów. Kilku klientów Madoffa po utracie majątku całego życia zdecydowało się na próby samobójcze. Siedzibę jego firmy w Nowym Jorku szturmowali zdesperowani klienci w nadziei, że uda im się odzyskać zainwestowane u Madoffa pieniądze. 

29 czerwca 2009 Bernard Madoff został skazany przez sędziego Denny’ego China na karę 150 lat pozbawienia wolności, czyli maksymalną z możliwych. Sędzia uzasadnił tak surowy wyrok wyjątkową skalą oszustwa dokonanego przed Madoffa (wyłudził od inwestorów ok. 65 miliardów dolarów). Przed ogłoszeniem wyroku Madoff okazywał skruchę, ale mimo tego sędzia nie zdecydował się na złagodzenie kary. Madoff musiał też pożegnać się z całym swoim majątkiem, który został zlicytowany.

Na aukcję wystawiono m.in. zegarki, biżuterię, jachty, a nawet jedwabne majtki od Armaniego, które znaleziono w domu oszusta.

W 2017 r. swoją premierę miał film pt. "Arcyoszust" (z ang. Wizard of Lies) przedstawiający historię piramidy finansowej Bernarda Madoffa. W rolę ikony amerykańskich finansów wcielił się Robert De Niro

14 kwietnia 2021 roku Bernard Madoff po długiej chorobie nowotworowej zmarł w więzieniu w wieku 82 lat.

W Japonii zakwitły wiśnie. Dla mieszkańców to czas radościAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas